Reklama


O ile zamach w Damaszku, przybliża do zwycięstwa, a przynajmniej podnosi morale i stanowi ważne zwycięstwo propagandowe syryjskich bojowników antyrządowych, przeciwników sojuszniczej dla Iranu i Hezbollahu Syrii, to zamach w Burgas zdecydowanie podnosi stawkę w konfrontacji izraelsko - irańskiej przybliżając niestety militarne rozwiązanie kryzysu.

Zamach w stolicy Syrii miał miejsce dziś (tj. 18 lipca) rano. Państwowa stacja telewizyjna SANA poinformowała, iż atak bombowy na budynek syryjskiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego został przeprowadzony przez terrorystów w trakcie trwającego zebrania na szczeblu ministerialnym. W jego następstwie, zginął minister obrony, gen. Dawud Radżha, szwagier prezydenta i wiceminister obrony Asef asz-Szawkat, kilkadziesiąt osób zostało poważnie rannych, w tym Minister Spraw Wewnętrznych Muhammad asz-Szi'ar, szef BBN'u Hiszam Bachtyar oraz gen. Hasan Turkmani, zastępca wiceprezydenta Syrii (ten ostatni zmarł w wyniku odniesionych ran).

Nie jest do końca jasny sposób jego przeprowadzenia. Jedne źródła mówią o tym, że ochroniarz jednego z ministrów dokonał samobójczego ataku, detonując ukryty pod ubraniem ładunek wybuchowy. Inne źródła podają, iż bomba została umieszczona wcześniej wewnątrz budynku.

Odpowiedzialność wzięła na siebie grupa terrorystyczna - Liwa l-islam w specjalnym ogłoszeniu na swojej stronie na facebooku, a także niezależnie od tej pierwszej Wolna Armia Syryjska, za pośrednictwem maj. gen. Qasima Saad ad-Dina.

Zaraz po zamachu, swoje poparcie dla al-Asada wyraził Sekretarz Generalny Hezbollahu, Hasan Nasrallah, podkreślając, że:

"Syria była zawsze podporą ruchu oporu przeciwko Izraelowi",

"(Syria) wspierała zawsze ruch oporu w Palestynie i Libanie, ci którzy teraz rzekomo troszczą się o obywateli syryjskich nie raz stawali po stronie wroga, Stanów Zjednoczonych, Zachodu, Izraela".

Z drugiej strony, Sekretarz Obrony USA Leon Panetta i Minister Obrony Zjednoczonego Królestwa Philip Hammond stwierdzili, że po zamachu "sytuacja w Syrii wymknęła się spod kontroli".

Jednak kluczowe będzie stanowisko i decyzje polityczne Izraela, który mimo, wydawałoby się sukcesu opozycji walczącej z jego odwiecznym wrogiem zza północnej granicy, jest bardzo zaniepokojony rozwojem sytuacji.

Minister Obrony, Ehud Barak w rozmowie telefonicznej z Sekretarzem Obrony USA Leonem Panettą (którego wizyta w Izraelu zaplanowana jest na koniec lipca) wypowiedział się następująco:

“Jesteśmy przekonani, że zabójstwo czołowych urzędników rządu syryjskiego przyspieszy upadek al-Asada"

"Poważnie rozważamy opcję, iż Hezbollah spróbuje przetransportować zaawansowane uzbrojenie lub broń chemiczną z Syrii do Libanu".

W ostatnich tygodniach oficjele izraelscy wyrażali również obawy o realizację jednego z trzech scenariuszy dla ogarniętej wojną domową Syrii:

1. Wejście w posiadanie syryjskiej broni chemicznej przez stronę trzecią - np. Hezbollah. (O tym zagrożeniu pisał już w lutym br. Piotr Woźniak, ekspert Polityki Wschodniej w tekście "Druga odsłona wojny informacyjnej wokół Syrii"

2. Podział kraju, i co za tym idzie łatwiejszy dostęp do broni chemicznej lub innych systemów uzbrojenia przez pomniejszych aktorów, które mogłyby zostać wykorzystane do ataku na Izrael (mówi się, m.in. o czołgach i samolotach).

3. Desperacja al-Asada, który czując że jego koniec jest bliski mógłby zdecydować się odpalic wszystko co ma w stronę Izraela.

Anonimowy, izraelski dyplomata nazwał ostatnie wydarzenia w Damaszku "prawdziwym trzęsieniem ziemi".

Wicepremier Silvan Shalom natomiast powiedział Radiu Izraelskiemu, że jego kraj nie ma zamiaru stać się aktywnym uczestnikiem wydarzeń w Syrii. Nie wyklucza to jednak, aktywnego działania na płaszczyźnie dyplomatycznej na rzecz interwencji zewnętrznej, dla zapobiegnięcia realizacji wymienionych, spędzających sen z powiek Izraela, scenariuszy.

Zamach w Burgas wydarzył się w godzinach popołudniowych na lotnisku międzynarodowym wypełnionym autokarami z zagranicznymi turystami. Celem ataku był jednoznacznie autokar mający zabrać izraelskich obywateli. Oficjalnie potwierdzono na razie śmierć 7 osób (w tym 5 obywateli Izraela), około 32 osoby są ranne, w tym kilka jest w stanie krytycznym, co może wpłynąć na zwiększenie liczby ofiar.

Potwierdziły się przewidywania Krzysztofa Liedela (wypowiadającego się dla onet.pl), eksperta z departamentu prawa i bezpieczeństwa pozamilitarnego BBN, że zamach mógł być dokonany przez terrorystę - samobójcę. Wersję tę na podstawie pierwszych wyników śledztwa (prowadzonego zresztą wspólnie przez Bułgarię, Izrael, FBI i CIA) przedstawił dziennikowi Haaretz wysoki urzędnik z izraelskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Niedługo bo eksplozji, pojawiły się bardzo mocne wypowiedzi władz izraelskich. Premier Benjamin Netanjahu wprost oskarżył o przeprowadzenie zamachu Iran bądź wspierany przez niego Hezbollah, porównując atak z podobnymi spiskami na Izraelczyków w Gruzji, Cyprze, Tajlandii, Indiach. Minister Obrony Ehud Barak również bardzo mocno potępił zamach, stwierdzili, że państwo znajdzie sprawców i wymierzy im sprawiedliwość, wskazując na Hezbollah jako winnego. Także liderka opozycji, Shelly Yechimovich wskazała na Iran, podobnie wypowiedział się wicepremier Danny Ayalon.

Ostrożnie, co zrozumiałe zareagowały Stany Zjednoczone ograniczając się do kondolencji, potępienia sprawców, kimkolwiek by byli, i zapewnieniu o wsparciu w tej trudnej godzinie.

Tymczasem reakcją na zamach w Burgas ze strony Teheranu pozostaje milczenie. Hezbollah oficjalnie również się do niego nie przyznał się , stwierdzając, że nie zamierza się mścić za zamordowanie swojego dowódcy Imada Mughniyi w 2008 poprzez ataki na izraelskich cywilów. Z drugiej strony, były Doradca ds. Bezpieczeństwa Narodowego Izraela Uzi Arad dla Haaretz, wskazał właśnie zemstę za zabicie Mughniyi jako główną przyczynę zamachu i wezwał rząd swojego kraju do uwzględnienia w swojej strategii postępowania z Iranem (i Hezbollahem), jego zdolność do kontrataku.

Jakie mogą być konsekwencje obu zamachów? Są różne scenariusze. Najbardziej prawdopodobny przewiduje intensyfikację wysiłków izraelskiej dyplomacji na rzecz zbrojnej interwencji w Syrii i zwiększenie presji z jej strony na Iran. Obawy Izraela o bezpieczeństwo syryjskich arsenałów i ewentualne dostanie się broni chemicznej w ręce Hezbollahu po coraz bliższym ich zdaniem (szef wywiadu wojskowego Aviv Kochavi stwierdził, że nastąpi to w czasie od 2 miesięcy do 2 lat) upadku al-Asada, otrzymały dodatkową podstawę w postaci zamachu w Burgas. Nawet jeśli zabraknie przekonywających dowodów na sprawstwo libańskiej organizacji, zamach w Damaszku dostarczył wystarczających argumentów, że sytuacja wymyka się spod kontroli syryjskich władz.

Inny, bardziej radykalny przewidywałby samodzielną reakcję militarną ze strony Izraela wymierzoną w Teheran, przy zachowaniu reszty elementów scenariusza pierwszego. Zamach w Burgas posłużyłby za casus belli - Izraelowi łatwiej byłoby przekonać świat do ataku na Iran pokazując do czego zdolne jest to państwo, gdy dusi się pod presją sankcji. W tekście "Iran i Syria na krawędzi?" na Polityce Wschodniej, Marcin Toboła wskazywał, iż po wejściu w życie sankcji UE, oba te państwa mogą znaleźć się pod tak silną presją, że jeden nietrafiony ruch może zakończyć się konfrontacją militarną na dużą skalę - w przypadku samodzielnego ataku Izraela, w konflikt automatycznie zostałyby zaangażowane Stany Zjednoczone wraz z arabskimi sojusznikami. Taki scenariusz wydaje się mało prawdopodobny, mimo ostrej retoryki Netanjahu, z uwagi na niebezpieczeństwo otwarcia wojny na wielu frontach - od północy Hezbollah, ewentualnie upadająca Syria, południe Gaza i terroryści z Synaju, wschód Iran. Dlatego, zemsta na Iranie ograniczy się raczej do akcji odwetowych na wzór dotychczas dokonanych (przez służby izraelskie) zabójstw osób zaangażowanych w program atomowy i dowódców wojskowych, aktów sabotażu przemysłowego itp.

Marcin Toboła
Reklama

Komentarze

    Reklama