Górnictwo
Zagrożenie pożarowe w kopalni Murcki-Staszic
W kopalni Murcki-Staszic należącej do Polskiej Grupy Górniczej (PGG) czasowo ograniczono wydobycie węgla z powodu zagrożenia pożarowego w podziemnych wyrobiskach.
W miniony weekend w katowickiej kopalni Staszic (część kopalni Murcki-Staszic) doszło do rzadko spotykanej sytuacji: niemal równocześnie w dwóch miejscach stwierdzono gwałtowne podwyższenie stężenia tlenku węgla. Świadczyło to o zaczynających się tzw. pożarach endogenicznch.
Zobacz także: Awantura o węgiel. Czy rząd faktycznie planuje porzucić ,,polskie czarne złoto"? [KOMENTARZ]
Pożar endogeniczny to taki, który nie powstał z przyczyn zewnętrznych. Pożary tego typu przejawiają się najczęściej nie tyle ogniem, co wzrostem temperatury, wydzielaniem się gazów i możliwym zadymieniem wyrobiska. Są następstwem procesu samozagrzewania się węgla, wystawionego na działanie tlenu. Podobne zdarzenia nasilają się zwykle jesienią i wiosną, gdy dochodzi do dużych wahań ciśnienia.
W wyniku zagrożenia pożarowego w kopalni Staszic nikt nie ucierpiał. Podjęto akcję pożarową, służącą szybkiemu odcięciu zagrożonych części kopalni od pozostałych wyrobisk, co spowoduje wygaśnięcie pożarów. Zgodnie ze wstępnymi przewidywaniami, akcje w obu zagrożonych miejscach potrwają dwa–trzy dni. Po ich zakończeniu możliwe będzie podjęcie wydobycia i drążenia chodników w rejonie strefy zagrożenia. Obecnie wyłączone z ruchu są dwie ściany wydobywcze kopalni.
Przedstawiciele PGG oceniają, że aktualna sytuacja kopalni Murcki-Staszic wynika z wieloletnich zaniedbań inwestycyjnych. Wyliczono, że w ciągu ostatnich siedmiu lat kopalnia przeznaczyła na inwestycje o ponad 1 mld zł mniej niż wynosiły jej realne potrzeby.
Zobacz także: Wiceminister energii: spodziewam się lepszego od zakładanego wyniku PGG
"Na obecną, trudną sytuację kopalni, rzutuje wieloletnie ograniczanie inwestycji. To nie jest sprawa ostatniego roku czy dwóch lat, lecz braku płynności w Katowickim Holdingu Węglowym (od kwietnia br. kopalnie holdingu są częścią PGG - PAP) i drastycznego cięcia wydatków inwestycyjnych" - skomentował w poniedziałek dyrektor kopalni Marek Skuza.
"Nawet teraz, gdy możemy liczyć na dodatkowe środki w PGG, potrwa co najmniej kilka lat, zanim podejmowane obecnie roboty zostaną wykonane i przyniosą efekty" - dodał dyrektor.
Rozwiązaniem, pozwalającym na spokojne prowadzenie wydobycia, ma być uzbrojenie szybu VII i oddanie do użytku poziomu 1080 m. Według wyliczeń potrzeba na to w sumie ok. 600 mln zł. Inwestycje mają umożliwić bezpieczne sięgnięcie do nowych parcel i pokładów węgla.
Szyb VII został już wydrążony i od 1933 r. czeka na kontynuację prac, natomiast na poziomie 1080 m są obecnie wykonywane wyrobiska kamienne. Inwestycje dotyczące szybu VII i poziomu 1080 m należą do ważniejszych zadań ujętych w strategii PGG na najbliższe lata.
W ocenie dyrekcji zakładu wcześniejsze zaniechania i opóźnienia w prowadzeniu tych robót utrudniają dziś stabilne prowadzenie eksploatacji. Ograniczają też rozwojowe możliwości kopalni, posadowionej na bogatych złożach bardzo dobrego węgla.
"Skutkiem jest skoncentrowanie produkcji równocześnie w dwóch pokładach w polach S i AB. Przez to każde negatywne zdarzenie rzutuje na bieżącą wielkość wydobycia. Jednak musimy cały czas pamiętać o jednym: sytuacja kopalni i wydobycie są bardzo ważne, lecz ważniejsze od nich jest zawsze bezpieczeństwo ludzi, którzy tam pracują" - podsumował dyrektor.
Zobacz także: ,,Chore narzędzie demokracji", czyli o górniczych związkach zawodowych [KOMENTARZ]
kn/PAP