Reklama


Na łamach Defence24.pl pisałem swego czasu, że stawka wyborcza w pojedynku prezydenckim Saakaszwilego i Ivaniszwilego jest wysoka, a formy nacisku Moskwy na swojego mniejszego sąsiada wyrafinowane: od zakrojonych na szeroką skalę zbrojeń w regionie po przenikanie zbrojnych band i podwójne manewry u gruzińskich granic".Trzeba jednak uczciwie przyznać, że w świecie polityki akcja zawsze napotyka kontrakcję...

Już 4 i 5 września Gruzję odwiedzili architekci unijnego Partnerstwa Wschodniego- Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski oraz Minister Spraw Zagranicznych Królestwa Szwecji Carl Bildt. Wydźwięk wizyty nie pozostawiał wątpliwości, szczególnie po wypowiedzi drugiego ze wspomnianych polityków, który stwierdził, że "Gruzja nie powinna obawiać się w żadnym stopniu rosyjskich manewrów Kaukaz 2012".

Niemniej warto zwrócić uwagę także na fakt, że tandem Sikorski- Westerwelle został zastąpiony w ostatnim czasie układem Sikorski- Bildt. To niestety wyraźny sygnał dla Moskwy, że najpotężniejszy gracz europejski (Niemcy) nie jest zainteresowany promowaniem politycznej linii Partnerstwa Wschodniego. 



6-7 września z wizytą na Kaukazie Południowym przebywał również Sekretarz Generalny NATO Anders Fogh Rasmussen. Podczas swojej rozmowy z Prezydentem Micheilem Saakaszwilim podkreślił, że „drzwi do NATO są dla Gruzji otwarte". Pochwalił obecny rząd za przeprowadzone reformy i za zaangażowanie w misję afgańską Sojuszu. Z pewnością także ta podróż była motywowana rosyjską aktywnością na Kaukazie. 

Już jesienią 2011 roku prezydent Saakaszwili stwierdził, że szczyt NATO w Chicago przyśpieszy integrację tego kraju z Sojuszem. Kilka tygodni później z wizytą w Tbilisi przebywał Anders Fogh Rasmussen. Kontakty Gruzji i NATO zaczęły powracać na tory z przed Wojny Pięciodniowej. Wspomniana aktywność Sekretarza Generalnego datująca się na późną jesień zeszłego roku (listopad) i kontynuowana w marcu  br. pokrywała się z pierwszymi doniesieniami o nadzwyczajnej aktywności rosyjskich wojsk na Kaukazie (grudzień). Ewakuowano wtedy rodziny rosyjskich wojskowych z armeńskiej placówki w Giumri a bazy w Abchazji i Osetii Południowej postawiono w stan podwyższonej gotowości. Tweety Rasmussena z marca pojawiły się natomiast na popularnym mikroblogu  prawdopodobnie w celu wzmocnienia przekazu marcowych manewrów gruzińsko- amerykańskich Agile Spirit 2012 i pełniły podobną do nich- symboliczną rolę (uczestniczyło w nich tylko 300 Marines).



Wrześniowa wizyta Rasmussena sprzed kilku dni doskonale wpisuje się w powyższy schemat- dyplomatycznej reakcji na twarde, realne rosyjskie działania.

Miękką, zachodnią aktywność, która jest próbą reakcji na śmiałe rosyjskie formy nacisku na Gruzję zamyka wizyta amerykańskich Senatorów Johna McCaine'a i Josepha Liebermana a także nowego ambasadora USA w Gruzji Richarda Norlanda w Kvareli. Swoją obecnością zaszczycił wspomnianych polityków Micheil Saakaszwili. W tym kontekście warto wspomnieć, że w marcu br. Norland przedstawił priorytety Waszyngtonu w kontaktach z Tbilisi podczas swojego przesłuchania przed Senatem USA. Stwierdził wtedy, że “nadchodzące wybory w Gruzji staną się papierkiem lakmusowym dla członkostwa tego kraju w NATO”. Dziś frazę tą powtarza również Rasmussen.

Całe spektrum przedwyborczej gry z Gruzją w roli głównej wygląda ze strony Zachodu na próbę odstraszenia Rosji i utemperowania jej agresywnych działań w regionie. Niebagatelną rolę w tych działaniach pełni natowska marchewka. Niemniej serwowanie jej z przystawką "wyborów jako papierka lakmusowego integracji" zmniejsza poziom jej oddziaływania na Moskwę oraz atrakcyjność dla Tbilisi.

Piotr A. Maciążek
Reklama
Reklama

Komentarze