Reklama

Narodziny Korytarza Północnego

Polska strategia odnośnie rozwoju krajowego i regionalnego rynku gazu klarowała się powoli od początku br. Z początku obejmowała ona powrót do idei budowy gazociągu Baltic Pipe w ramach tzw. Korytarza Norweskiego, rozbudowę terminalu LNG w Świnoujściu z 5 do 7,5 mld m3 mocy regazyfikacyjnej rocznie oraz realizację połączeń międzysystemowych z sąsiednimi krajami. W ciągu kilku miesięcy ta wstępna wizja została znacznie rozbudowana o kolejne elementy. 

Maksymalna przepustowość Baltic Pipe sugerowana przez rząd i przedstawicieli Gaz Systemu oraz PGNiG wzrosła z 7,5 do 10 mld m3 surowca rocznie. Zaczęto także sugerować zwiększenie mocy świnoujskiego gazoportu do takiej samej wartości. Tak narodziła się koncepcja tzw. Korytarza Północnego zwanego również Bramą Północną.


Logiczną konwencją tych zapowiedzi stało się hasło budowy w Polsce regionalnego hubu (centrum obrotu i magazynowania), którego elementem byłyby nie tylko infrastruktura przesyłowa, ale również magazyny. Dość szybko zakomunikowano więc plany w tym zakresie tj. zwiększenia ich pojemności z 2,8 mld m3 do 7 mld m3 do 2025 r. Zaczęto rozpatrywać także aspekt korzystania z ukraińskich zdolności magazynowych po zwiększeniu przepustowości łącznika transgranicznego.

Korytarz Północny kontra Nord Stream 2

Polski projekt coraz wyraźniej nabierał charakteru eksportowego, a przez to regionalnego, stając się drastycznie niekompatybilny ze strategią rosyjsko-niemiecką opartą o Nord Stream 2. Było to szczególnie widoczne w momencie gdy przedstawiciele władz w Warszawie oraz Gaz Systemu i PGNiG zaczęli komunikować konieczność oddawania kolejnych połączeń międzysystemowych z państwami sąsiednimi w odpowiedniej kolejności oraz konieczność zapewnienia Polsce „realnej dywersyfikacji”. Chodziło więc o pierwszeństwo uruchomienia dostaw surowca nierosyjskiego, a dopiero później nowych interkonektorów z gazem z kierunku zachodniego czy południowego, który bardzo często był elementem dostaw realizowanych przez Nord Stream do Europy Środkowej za pomocą rurociągów OPAL i Gazela.


Równolegle do zapowiedzi dotyczących kolejności oddawania do użytku nowych interkonektorów gazowych pojawiały się pierwsze sugestie odnośnie zrezygnowania z dostaw realizowanych do Polski w ramach kontraktu jamalskiego. Ostatecznie przyjęły one formę deklaracji o jego nieprzedłużaniu i ograniczeniu się do zakupów spotowych z Rosji jeśli będą one opłacalne. 

Amerykanie zainteresowani Korytarzem Północnym i zaniepokojeni Nord Stream 2 

To pokazało, że polskie elity myślą w pragmatyczny sposób o możliwości zapewnienia sobie bezpieczeństwa energetycznego, ale także roli pośrednika w dostawach gazu z różnych kierunków dla Europy Środkowej. Na początku roku, gdy koncepcja rozwoju krajowego i regionalnego rynku gazu klarowała się chodziło przede wszystkim o import rosyjskiego i katarskiego błękitnego paliwa oraz norweskiego po uruchomieniu Baltic Pipe i towarzyszącej mu infrastruktury. Dość szybko pojawiły się jednak doniesienia o zainteresowaniu USA polskimi planami.

Według nieoficjalnych informacji przedstawiciele amerykańskiego Cheniere Energy odbyli pod koniec ubiegłego roku rozmowy ze stroną polską o potencjalnej współpracy w zakresie sprzedaży LNG. Kolejne informacje związane z zainteresowaniem Amerykanów rynkami środkowoeuropejskimi dały o sobie znać podczas szczytu NATO w Warszawie, gdy prezydent Barack Obama w klarowny sposób zapowiadał dostawy gazu ziemnego dla sojuszników Waszyngtonu w regionie. Co ciekawe równolegle do tej deklaracji wzrastało napięcie pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Rosją związane z projektem Nord Stream 2.

Synergia polskich i amerykańskich strategii gazowych

Obecnie znajdujemy się w dość nietypowej sytuacji gdy interesy energetyczne Polski i USA mocno się zazębiają. Nasz kraj zamierza stać się regionalnym centrum obrotu i magazynowania gazem ziemnym, natomiast północnoamerykański sojusznik aspiruje do roli kluczowego eksportera do czego predysponują go owoce tzw. rewolucji łupkowej.

Odzwierciedleniem tej dynamicznej sytuacji stało się zorganizowanie konferencji z udziałem przedstawicieli amerykańskich władz i biznesu dotyczącej eksportu LNG do Europy Środkowej. Chodzi o wydarzenie „Poland: Gateway for U.S. LNG to Central and Eastern Europe”,  które odbyło się w ubiegłym tygodniu w Warszawie.

Konferencja nie przyniosła spektakularnego przełomu, a jednak pokazała, że sytuacja na rynkach światowych oraz regionalnych (jak środkowoeuropejski) dynamicznie się zmienia i to na niekorzyść Gazpromu. 

"Zebraliśmy dziewięć firm z USA, które zajmują się eksportem, by zbudować relacje i sprawdzić jakie mają razem możliwości. Jestem pewny, że coś z tego wyjdzie. Choć może nie dojdzie do tego jutro albo w przyszłym tygodniu”-stwierdził w rozmowie z Energetyka24.com uczestniczący w wydarzeniu ambasador USA w Polsce - Paul Jones. To słowa nie bez znaczenia biorąc pod uwagę dwie kwestie: 

  • Po pierwsze, dyplomaci amerykańscy są niezwykle powściągliwi i komunikują w precyzyjny sposób dokładnie to co wymusza na nich aktualna polityka Waszyngtonu (jego interesy). 
  • Po drugie, Jones kontynuując swoją wypowiedź wprost odniósł się do polskich planów rozwoju krajowego i regionalnego rynku gazu. „Wyczucie czasu jest idealne, otworzył się fantastyczny, nowy terminal w Świnoujściu i pozwala LNG wejść do Polski, do całego regionu, stać się hubem gazowym”-stwierdził dyplomata. 

Osobiście uważam, że deklaracja ambasadora USA w Polsce była niezwykle odważna i w tym kontekście zaskakująca. Jestem pewny, że została ona odnotowana w niejednej placówce dyplomatycznej i uważnie przeanalizowana.

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt konferencji „Poland: Gateway for U.S. LNG to Central and Eastern Europe”. Nie tylko zaprezentowano na niej amerykańskie stanowisko wobec eksportu gazu do Europy Środkowej, ale także bardzo mocno uwypuklono kontekst ukraiński. Zarówno minister Piotr Naimski jak i prezes Gaz Systemu, Tomasz Stępień i PGNiG, Piotr Woźniak, mocno artykułowali, że będzie to kluczowy rynek odbioru surowca dostarczanego do Polski przez terminal LNG i Korytarz Norweski. To kolejny oprócz kwestii eksportu gazu skroplonego czy stosunku do Nord Stream 2 aspekt wspólnoty polsko-amerykańskich interesów.

Pomoc energetyczna dla Ukrainy decydująca dla wyniku jej konfrontacji z Rosją

Niewykluczone, że pomoc energetyczna obok wojskowej okaże się decydująca dla trwającej na terytorium naszego sąsiada wojny. Amerykański gaz może stanowić element modernizacji ukraińskiej gospodarki przy polskim wsparciu. Istotne w tym kontekście jest to, że zarówno Waszyngton jak i Warszawa to stolice bardzo słabo podatne na rosyjskie naciski. W przeciwieństwie do Słowacji czy Węgier, z których Ukraina importuje błękitne paliwo za pomocą rewersów.

Reklama
Reklama

Komentarze