W polskich mediach zaczęły pojawiać się komentarze, że wizyta premiera Japonii Schinzo Abe w naszym kraju dość wyraźnie koresponduje z chińskim zainteresowaniem całym regionem Europy Środkowej, co przejawia się m.in. w strategicznym partnerstwie ekonomicznym Warszawy i Pekinu. Tymczasem jej cel wydaje się bardziej przyziemny. Chodzi m.in. o rozbudowę czeskiej elektrowni w Temelinie, w przypadku której kontrolowane przez Rosatom konsorcjum MIR.1200 konkuruje z amerykańsko- japońskim koncernem Westinghouse.
Czytaj także: Afera korupcyjna w czeskim rządzie
Pozycja Rosjan jest bardzo mocna ze względu na stopień ich powiązania z czeską gospodarką i wsparcie wpływowych grup politycznych w Pradze (np. niemal całe otoczenie prezydenta Zemana). W dodatku premier Dmitrij Miedwiediew podbił atomową stawkę przyrzekając, że 6 mld USD zainwestowanych w zwiększenie mocy czeskiej siłowni pozostanie nad Wełtawą (prawdę mówiąc w rosyjskich firmach działających w Czechach).
Zobacz również: Modernizacja polskiej armii wspólnie z Grupą Wyszehradzką?
W tym kontekście Japończycy z pewnością będą chcieli podbudować własną pozycję w kwestii Temelina za pomocą przeniesienia dyskusji o nim na wyższy poziom- Grupy Wyszehradzkiej. Ich naturalnym punktem oparcia może stać się po pierwsze odniesienie całej inwestycji do powstającego wspólnego rynku elektrycznego państw V4, a po drugie wykorzystanie polskich wpływów w środkowoeuropejskiej strukturze politycznej. Niechęć Warszawy do obecności rosyjskiego kapitału w jej bezpośrednim otoczeniu geoekonomicznym jest przecież doskonale znana w Tokio.
Piotr A. Maciążek