Gaz
Waldemar Pawlak w sprawie kontraktu jamalskiego: Liczy się efekt końcowy
Waldemar Pawlak w nieautoryzowanym wywiadzie dla Onet.pl zaprzeczył stawianym mu zarzutom, iż w trakcie negocjacji prowadzonych przez jego resort w latach 2009/2010 w sprawie przedłużenia kontraktu jamalskiego w rzeczywistości reprezentował rosyjskie interesy. Jego zdaniem nie ma sensu upubliczniać treści rozmów z Rosjanami, ponieważ „liczy się efekt końcowy”. Ten według byłego ministra gospodarki w rządzie PO-PSL jest zadowalający.
Wywiad z b. ministrem gospodarki w rządzie PO-PSL dotyczy wszczętego 19 września przez prokuraturę śledztwa w sprawie zawartego w 2010 roku tzw. kontraktu jamalskiego na dostawę rosyjskiego gazu. Śledczy sprawdzają, czy umowa mogła być niekorzystna dla Polski i czy mogło dojść do korupcji.
Zobacz także: Umowa gazowa z 2010 roku ,,sprzedanym meczem do jednej bramki”
Były premier w wywiadzie udzielonym (ale nieautoryzowanym) dziennikarzom Onet.pl stanowczo zaprzeczył przyjęcia korzyści majątkowych od Rosjan w zamian za korzystne rozwiązania zawarte w umowie gazowej. W jego opinii sprawa jest motywowana politycznie i jej zadaniem jest odwrócenie uwagi od prawdziwego winowajcy niekorzystnych warunków współpracy z Rosjanami na podstawie umowy podpisanej w 2006 r. przez ówczesnego ministra skarbu Wojciecha Jasińskiego, obecnego prezesa PKN Orlen.
W 2006 r. to dla Rosjan byłoby kłopotliwe, gdyby przerwali dostawy do Polski. Przecież Polska nie sprowokowała żadnych awantur wokół dostaw gazu, więc nie było pretekstu. To dwie podobne sytuacje i dwie różne reakcje rządu. Dlaczego prokuratura nie zajmie się Jasińskim?
Według Waldemara Pawlaka badanie kulis negocjacji poprzedzających podpisanie kontraktu „nie ma znaczenia”, ponieważ „liczy się efekt końcowy”. Jego zdaniem w trakcie negocjacji „stosuje się różne triki negocjacyjne”, zaś sytuacja w 2009 r., gdy na Ukrainie doszło do kryzysu gazowego była niezwykle trudna.
Szła zima i było niewiele czasu. Czekanie byłoby katastrofą dla przemysłu i gospodarstw domowych. Trzeba było utrzymać dostawy gazu na bieżąco, a to mogli zrobić tylko Rosjanie. (…)I myśmy nie pękli. Nie padliśmy na kolana, nie zgodziliśmy się na ekstraceny. Zaczęliśmy normalnie z Rosjanami rozmawiać. I przez 10 miesięcy 2010 r., kiedy trwały negocjacje, Rosjanie realizowali dodatkowe dostawy bez żadnej umowy.
Zobacz także: Rosyjskie łapówki torpedują strategiczne projekty energetyczne w Polsce? [KOMENTARZ]
Odpowiadając na pytanie dotyczące gróźb i nacisków ze strony premiera Donalda Tuska i szefa MSZ Radosława Sikorskiego odnośnie wycofania się strony polskiej z niekorzystnych zapisów Waldemar Pawlak stwierdził, że został zmuszony do podjęcia negocjacji z Rosjanami z uwagi na podział obowiązków wewnątrz rządu. „Innych chętnych nie było, bo negocjacje z Rosją zawsze są trudne” – wyjaśniał Pawlak.
Odnosząc się do kolejnego wątku w sprawie, dotyczącego budowy mostu elektroenergetycznego z Obwodem Kaliningradzkim Pawlak także zaprzeczył podejmowania działań na rzecz korzystnych warunków dla Rosjan:
Te dyskusje, jeszcze raz podkreślam, były prowadzone w zupełnie innym czasie, kiedy relacje z Rosją były inne. Były rozważane różne warianty, włącznie z tym, że Rosjanie mieli plany wybudowania elektrowni atomowej w Obwodzie Kaliningradzkim. Jak wiadomo, do dziś nikt tam żadnej elektrowni nie wybudował.
W trakcie rozmowy Waldemar Pawlak tłumacząc się ze stawianych mu zarzutów trzykrotnie stwierdził, że „liczy się efekt końcowy” , dwukrotnie, że „liczy się to, co zostało ostatecznie podpisane” oraz raz, iż „liczy się tylko końcowe porozumienie”.
Zobacz także: Kowalski: Pawlak współodpowiedzialny za uzależnienie Polski od rosyjskiego gazu
kn/Onet.pl