Reklama

Gerhard Schröder, przebojowy działacz niemieckiej partii socjaldemokratycznej (SPD), pełnił funkcję kanclerza Republiki Federalnej Niemiec w latach 1998-2005. Jedną z jego pierwszych podróży zagranicznych była wizyta w Rosji (jeszcze w roku 1998, tuż po wyborach we wrześniu). W swej polityce względem Kremla przyjął on zasadę zacieśniania ,,strategicznego partnerstwa”. By dać temu wyraz, Schröder często stawiał się w roli adwokata rosyjskich interesów w Europie. W 2004 roku, tuż przed wybuchem ukraińskiej Pomarańczowej Rewolucji, nazwał on prezydenta Władimira Putina ,,demokratą bez skazy” (za co został skrytykowany przez media). Z kolei w swych wspomnieniach pt. ,,Decyzje: moje życie w polityce”, kanclerz Niemiec napisał, że ,,niewłaściwym byłoby stawianie wygórowanych żądań względem Rosji- jeśli chodzi o stopień wewnętrznej reformy i przemian demokratycznych- albo osądzanie tego kraju jedynie na podstawie wojny w Czeczenii”. Natomiast w roku 2014, były kanclerz zrównał rosyjską interwencję na Krymie z NATOwską interwencją w Kosowie, twierdząc, iż oba te przypadki stanowią naruszenie postanowień Karty Narodów Zjednoczonych. Jednak szczególnie widoczne efekty przyniósł prorosyjski lobbing Schrödera w sferze energetyki.

Jeszcze jako kanclerz, polityk ten był orędownikiem projektu Nord Stream. Porozumienie dotyczące budowy kontrowersyjnego połączenia, przeciwko któremu protestowała m.in. Polska i kraje bałtyckie, zostało podpisane w 2005 roku, na dwa tygodnie przed wyborami parlamentarnymi w Niemczech, po których urząd kanclerza objęła z ramienia CDU/CSU Angela Merkel.

Zobacz także: Gospodarka ponad wszystko. Niemcy stają w obronie swoich interesów [ANALIZA]

24 grudnia 2005 roku, tuż przed ustąpieniem Schrödera z urzędu, rząd niemiecki zagwarantował pokrycie kosztów projektu Nord Stream do wysokości miliarda euro. Z gwarancji tej Gazprom nigdy nie skorzystał. Natomiast już po wygaśnięciu kadencji kanclerskiej tego polityka, zaakceptował on nominację Gazpromu na stanowisko szefa komitetu akcjonariuszy spółki Nord Stream AG. Spotkało się to z krytyką ze strony niektórych polityków i mediów. Tom Lantos, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych amerykańskiej Izby Reprezentantów nazwał Schrödera ,,polityczną prostytutką”, a Washington Post w artykule pt. ,,Wyprzedaż Gerharda Schrödera” napisał, iż w polityce względem Rosji były kanclerz RFN ,,ignorował rosnące problemy z prawami politycznymi w Rosji”. Gazeta ta wyraziła też nadzieję, że ,,nowy kanclerz, Angera Merkel, pokieruje polityką niemiecką w oparciu o coś innego niż interes prywatny pana Schrödera”.

Międzynarodowa krytyka nie zahamowała jednak kariery tego polityka w rosyjskich spółkach. W październiku 2016 roku Schröder stanął na czele zarządu spółki Nord Stream 2 AG. Zaważyły na tym z pewnością sukcesy lobbingowe byłego kanclerza. W kuluarach szepcze się, że jego rola przy budowie gazociągu Nord Stream była nie do przecenienia- zapewne dlatego, planując rozbudowę podbałtyckiego gazociągu, Rosjanie zdecydowali się postawić na ,,sprawdzoną kartę”. Teraz zaś, Schröder został nominowany na stanowisko niezależnego dyrektora w zarządzie Rosnieftu.

Wybór ten może zastanawiać. Zaangażowanie byłego kanclerza RFN do spółki będącej największym rosyjskim producentem ropy wywołało falę komentarzy na całym świecie. Eksperci rozważają, czy nagła nominacja ma związek z projektem Nord Stream 2. Nastąpiła ona bowiem tuż po zatwierdzeniu przez Donalda Trumpa amerykańskich sankcji na rosyjski sektor energetyczny. W dodatku, we wrześniu władze Unii Europejskiej mają zająć się mandatem negocjacyjnym dla Komisji w sprawie tego kontrowersyjnego połączenia. Istnieje szansa, że Nord Stream 2- obciążony reżimem tzw. trzeciego pakietu energetycznego- przestanie się opłacać. Można bowiem wysnuć wnioski, że dodatkowy etat dla Schrödera to albo nagroda za wywiązanie się z lobbingowych obowiązków, albo próba pilnego przesunięcia tej cennej i wpływowej politycznej figury na inny front robót, sugerująca, że rozbudowa podbałtyckiego gazociągu skończy się fiaskiem. Warto zauważyć, że nominacja do zarządu spółki zajmującej się ropą zbiegła się w czasie z kryzysem w Wenezueli, która surowiec ten eksportuje na dużą skalę. Istnieje prawdopodobieństwo, że Rosjanie chcą użyć Schrödera jako narzędzie politycznego wpływu w tym kraju.

Co ciekawe, Schröder to nie jedyny przedstawiciel partii SPD, który znalazł zatrudnienie w spółkach związanych z rosyjskimi projektami energetycznymi. Przykładem takiej współpracy jest Henning Voscherau, który w 2012 roku został szefem Rady Dyrektorów spółki South Stream Transport AG. Z kolei Heino Wiese, rosyjski konsul honorowy w Dolnej Saksonii i szef kampanii wyborczej kanclerza Schrödera, jest powiązany z firmą OMV, która działa przy projekcie Nord Stream 2. Natomiast w październiku 2016 roku do spółki Nord Stream 2 AG przeszła Marion Scheller, wpływowa urzędniczka niemieckiego ministerstwa gospodarki, którym kierował wtedy znany polityk SPD Sigmar Gabriel (obecnie minister spraw zagranicznych).

Zobacz także: Nord Stream 2 jak Jamał, czyli powtórka z roz(g)rywki? [ANALIZA]

Z perspektywy Polski, postać Schrödera jawi się jako przykład politykiera, która załatwia sprawy państwa mieszając je z partykularnym interesem. Powoli staje się on symbolem instrumentalnego podejścia do wpływowych osób, które odziera zachodnią politykę z idealizmu. Na jego wizerunek rzutuje też charakter projektów, w które był bezpośrednio zaangażowany. Trudno również zakładać, że prokremlowskie komentarze byłego kanclerza wynikają z czegoś zgoła innego, niż obecność na liście płac rosyjskich spółek. Schröder może też służyć jako argument wobec zagorzałych krytyków Angeli Merkel. Analiza powiązań tego polityka z Moskwą wysyła przeciwnikom polityki obecnej kanclerz jasny komunikat: mogło być znacznie gorzej.

Jednakże, warto brać też przykład z rosyjskiego modus operandi w sferze pozyskiwania wpływów na Zachodzie. Budowanie sieci powiązań i kontaktów jest bowiem sferą, w której Polska radzi sobie dość słabo. Przejęcie tych technik wpływu pozwoli zrozumieć, dlaczego Schröder świętował swoje siedemdziesiąte urodziny w Sankt Petersburgu, bawiąc się z Władimirem Putinem w Pałacu Jusupowych. Jeśli rząd w Warszawie przeanalizuje dokładnie wszystkie kroki, które podejmował Kreml względem byłego kanclerza Niemiec, być może lobbing za polskim interesem wejdzie na nowy poziom.

Reklama

Komentarze

    Reklama