Reklama

W jakim stanie jest obecnie projekt budowy ropociągu Odessa-Brody-Płock mającego stanowić kluczowy element Euroazjatyckiego Korytarza Transportu Ropy Naftowej?

Stan zamrożenia działań wokół projektu budowy rurociągu trwa już ponad pięć lat. Budowa odcinka z Brodów do Płocka nie została nawet rozpoczęta, mimo, że początek prac nad całością miał miejsce ponad 20 lat temu. Odcinek Odessa-Brody i terminal w Odessie ukończono w 2002 roku, jednak wobec niskiej efektywności ekonomicznej całości doszło do wstrzymania prac, na co wpływ miały także celowe działania Rosji, mające na celu jego storpedowanie. Na ich ponowne rozpoczęcie można liczyć w momencie, gdy zostaną zauważone potencjalne korzyści ekonomiczne i komercyjne.

Odessa-Brody

Jakie były konkretne przyczyny zamrożenia prac?

Pierwsza przyczyna jest taka, że na dzień dzisiejszy projekt ten nie jest ekonomicznie atrakcyjnym na tyle, by można było go uruchamiać. Z tego punktu widzenia dostawy ropy tą drogą są mało opłacalne, jako że będzie to ropa droższa, niż ta, która płynie z Rosji, Norwegii czy krajów Zatoki Perskiej. Druga przyczyna to jak już wspomniałem celowe przeciwdziałanie ze strony Federacji Rosyjskiej. Moskwa nie jest zainteresowana dywersyfikacją dostaw ropy do krajów europejskich, co skutkowałoby zmniejszeniem procentowego udziału Rosji w rynku. W czasie rządów prezydentów Leonida Kuczmy (1995-2004) i Wiktora Janukowycza (2010-2014) na Ukrainie funkcjonowało potężne prorosyjskie lobby, które również sabotowało ten projekt. Faktycznie jednak, nawet poza tymi działaniami strona ukraińska popełniała błędy – na początku planowania zakładano, że rurociąg będzie dostarczał ropę naftową do dwóch ukraińskich rafinerii: do Drohobycza w obwodzie lwowskim i do Nadwirnej w obwodzie iwanofrankiwskim. Oba te zakłady wymagały modernizacji, tak, aby zapewnić efektywność ekonomiczną tych dostaw. Nie udało się tego zrealizować, zatem ukończenie odcinka nawet po stronie ukraińskiej straciło sens.

Ostatecznie jednak za wstrzymanie prac odpowiadała strona ukraińska czy brak zainteresowania krajów UE?

Faktycznie trudno winić którąkolwiek ze stron. Kraje UE nie uważają w większości, jakoby projekt ten był ważny z punktu widzenia ich bezpieczeństwa energetycznego, stwierdzając, że dostawy są dostatecznie zdywersyfikowane. W wielu wypadkach nie widzą zagrożenia wynikającego z większego wpływu Rosji w sektorze energetycznym lub nie uważają zagrożenia zależności energetycznej od Moskwy za realne.

Czy Rosja nadal będzie przeciwdziałać realizacji tego projektu? Czy po 2014 roku, od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę tylko czynniki ekonomiczne grają swoją rolę?

Na dzień dzisiejszy nie ma przeciwdziałania wprost ze strony Rosji. Moskwa nie ma powodu by prowadzić takie działania, jako że bez zainteresowania krajów UE nic się nie wydarzy. Rurociąg może zacząć działać tylko w jednym wypadku – gdy kraje Unii Europejskiej stwierdzą, że ten szlak dostaw jest niezbędnym dla dywersyfikacji i zmniejszenia zależności od Rosji. Dopiero wtedy będzie można poważnie rozmawiać o jego realizacji, nawet mimo tego, że ekonomicznie nie będzie to droga opłacalna. Z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego te straty będą do zaakceptowania, jako że bezpieczeństwo to co innego niż zysk czysto komercyjny. Jak na razie jednak kraje UE zajmują pasywną pozycję, nie widząc celowości powrotu do planów budowy. Możliwe, że Rosja ma swoje wpływy w strukturach rządowych niektórych krajów UE, ale trudno to stwierdzić z całą pewnością.

Czy Polska, Czechy, Słowacja i Litwa nie są zainteresowane uruchomieniem rurociągu i w ten sposób większą dywersyfikacją dostaw?

Dopóki nie ma głębokiego przekonania o istnieniu takiej potrzeby, nie widać szans by było możliwe powrócenie do prac. Jest co prawda pewne zainteresowanie, ale niezbyt silne jak widać, jako że projekt póki co nie ruszył.

Ukraińska firma „Ukrtransnafta” twierdzi, że rurociąg na odcinku „Odessa-Brody” jest technicznie gotowym do rozpoczęcia tranzytu azerskiej ropy do krajów Europy Środkowej. Czy są już jakieś porozumienia w tej sprawie?

Nie, cały czas procesy negocjacyjne w tej sprawie pozostają w stanie zamrożenia. Nie są prowadzone żadne rozmowy, a nawet jeśli doszło do jakichś spotkań, to nie miały one wpływu na realizację projektu. Możliwe, że trwają negocjacje w kuluarach, ale oficjalnych porozumień jak na razie nie widać.

Ile, według aktualnych ocen kosztowałaby ropa naftowa dostarczana rurociągiem „Odessa-Brody-Płock”? O ile byłaby droższa od ropy dostarczanej z Rosji?

Nie znam dokładnych wyliczeń, ale wcześniejsze wskazywały, że jeśli mowa o dostawie miliona ton, to różnica w wartości na korzyść ropy rosyjskiej wynosiłaby ok. 3 milionów dolarów. Teraz jednak ceny są inne, jako że zmieniły się one także na światowych rynkach.

W połowie lipca pojawiła się informacja, że prezydenci Ukrainy i Azerbejdżanu chcą uruchomić dostawy ropy naftowej. Z kolei Warszawa dała do zrozumienia, że pozytywnie ocenia oświadczenia Petra Poroszenki i Ilhama Alijewa, jednak oczekuje konkretnych działań ze strony Kijowa i Baku. Po co są takie oświadczenia, jeśli nie idą za nimi realne działania?

Polska nie może oczekiwać od Ukrainy konkretnych działań w ramach projektu „Odessa-Brody-Płock”, jako że Ukraina już zbudowała swój odcinek „Odessa-Brody”. To nawet więcej, niż konkret. Teraz potrzebne są propozycje od sprzedających i potencjalnych kupujących ropę. Ukraina jest jedynie krajem tranzytowym. A konkretne propozycje powinny wyjść w pierwszej kolejności od właścicieli samego surowca, a więc od krajów regionu Morza Kaspijskiego, jak również od państw zainteresowanych zakupem ropy. Ukraina będzie jedynie pośrednikiem. Nie możemy przedstawiać własnych propozycji jeśli nie ma kupujących i sprzedających. Inicjatywa powinna wyjść przede wszystkim od krajów zainteresowanych kupnem i sprzedażą – Ukraina jest gotowa do uruchomienia dostaw na istniejącym odcinku choćby jutro.

Rozmawiał: Ihor Tymots

Tłumaczenie: Dariusz Materniak

Zobacz także: Źródła Energetyka24: Łukaszenka nie blefuje – może sięgnąć po „scenariusz wenezuelski”

 

Zobacz także: Nowa trasa dostaw zwiększa niezależność Orlenu

Reklama

Komentarze

    Reklama