Jak informują światowe agencje informacyjne, powołując się na wypowiedź prezesa Gazpromu Aleksieja Millera:
"W drugim kwartale br. Ukraina będzie płacić 385,5 $ za tys. m3 gazu".
Wypowiedź Millera nie precyzuje, czy cena jest wynikiem anulowania około 100 $ rabatu jaki Wiktor Janukowycz uzyskał od Gazpromu w grudniu ubiegłego roku (brak komunikatu spółki w tej sprawie), czy rabatu związanego z tzw. umowami charkowskimi regulującymi kwestie stacjonowania Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu (także około 100 $).
Najprawdopodobniej chodzi jednak o anulowanie grudniowego upustu, a do anulowania upustu charkowskiego dojdzie w trzecim kwartale br. Tym samym cena za tys. m3 oferowanego Ukrainie surowca powinna zbliżyć się do rekordowego poziomu około 500 $. Taki stan rzeczy wynika z dwóch powodów:
- Duma, izba niższa rosyjskiego parlamentu, uchwaliła wypowiedzenie Ukrainie dwustronnych umów o stacjonowaniu Floty Czarnomorskiej na Krymie 31 marca (zawierają one klauzulę gazową). Ustawę, aby weszła ona w życie musi jeszcze zatwierdzić Rada Federacji i podpisać prezydent Putin. Tymczasem renegocjacja cen gazu pomiędzy Naftohazem i Gazpromem odbywa się w systemie kwartalnym. Anulowanie rabatu charkowskiego do 1 kwietnia było zatem niemożliwe.
- Liczni eksperci prawa międzynarodowego podkreślają, że umowy dwustronne dotyczące stacjonowania Floty Czarnomorskiej na Krymie nie mogą zostać anulowane z dnia na dzień, niezbędny jest 3 miesięczny okres ich wypowiedzenia.
Warto podkreślić, że konsumenckie ceny za gaz na Ukrainie nie zależą jedynie od polityki Gazpromu. „Urealnienie” wysokości rachunków uiszczanych za błękitne paliwo to bowiem jeden z warunków przyznania państwu nad Dnieprem kredytu przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy. To właśnie dlatego od 1 maja nastąpi ich niemal 50% wzrost. Najprawdopodobniej to nie koniec podwyżek, wypowiedzenie rabatu charkowskiego również powinno odbić się na statystycznym Ukraińcu.