Reklama

Portal o energetyce

Ukraina nalega na trójporozumienie w sprawie dostaw gazu

Ukraiński minister energetyki i przemysłu węglowego, Wołodymyr Demczyszyn, poinformował, że Kijów zamierza nadal naciskać na podpisanie trójstronnego porozumienia w sprawie dostaw gazu z Rosji. Miałoby ono obejmować cały sezon grzewczy 2015/2016, a nie jeden kwartał, jak chciałaby Moskwa. 

Zdaniem Demczyszyna, taka formuła porozumienia ma zabezpieczyć interesy jego kraju (a pośrednio również europejskich konsumentów) przed sytuacją, w której nagle w środku zimy okaże się, że warunki uległy niekorzystnej zmianie. Ukraina stara się również, aby utrzymać w kolejnych miesiącach znaczącą zniżkę na gaz, ale Władimir Putin komentując te postulaty stwierdził, że byłoby to ekonomicznie nieuzasadnione, ponieważ Kijów powinien płacić za dostawy tyle samo, ile pozostałe kraje regionu – na przykład Polska.

Nasz wschodni sąsiad zmaga się z potężnymi problemami finansowymi, które mają bezpośredni wpływ na sytuację energetyczną – niedawno ogłoszono, że z powodu braku  środków tempo gromadzenia rezerw gazowych przed nadchodzącą zimą jest rekordowo niskie. Potrzeba 1 – 1,5 miliarda dolarów, aby zapełnić podziemne magazyny w stopniu, który nie będzie zagrażał tranzytowi surowca do Europy. W rozwiązanie tej sytuacji włączyły się instytucje międzynarodowe, takie jak MFW, EBOiR, czy Komisja Europejska. Przedstawiciele ukraińskiego ministerstwa energetyki alarmują, że Ukrtransgaz posiada pewne ograniczenia techniczne i zawarcie porozumienia zbyt późno może mieć de facto skutki zbliżone do jego braku.

Biorąc pod uwagę sytuację geopolityczną i słabnącą pozycję Rosji na europejskim rynku gazu, raczej mało prawdopodobnym jest, aby dopuściła ona do scenariusza, w którym europejscy odbiorcy mogliby ponieść realną szkodę. Jakiekolwiek zawirowania w tej materii – niezależnie od tego, czy spowodowane przez Kreml, czy też nie – wzmocnią tylko dążenie do dywersyfikacji źródeł dostaw gazu i zmniejszania uzależnienia od szeroko rozumianego Wschodu.

Warto również pamiętać, że nawet gdyby na skutek nieprzewidzianych okoliczności doszło do poważnego zakłócenia tranzytu rosyjskiego surowca przez Ukrainę, to w krótkoterminowej perspektywie nie stanowiłoby to zagrożenia dla polskich konsumentów, ponieważ ewentualne deficyty mogłyby zostać uzupełnione dzięki  dostawom z innych kierunków – chodzi m.in. o rezerwy mocy przesyłowych punktów zdawczo – odbiorczych na granicy białoruskiej, fizyczny i wirtualny rewers na gazociągu Jamał – Europa, czy wreszcie bezpośrednie połączenia z Niemcami w Lasowie oraz Czechami w Cieszynie. Według prezesa Gaz – Systemu, Jana Chadama: ,,Dzisiaj możemy kupić ok. 90 proc. importu z innego kierunku niż wschodni.” Ponadto, wiele wskazuje na to, że w grudniu br. działalność rozpocznie terminal LNG w Świnoujściu, którego rola w procesie zapewniania bezpieczeństwa energetycznego RP jest nie do przecenienia.

(JK)

Reklama

Komentarze

    Reklama