Rozpoczęcie współpracy z firmą Westinghouse ogłosił minister energetyki Ihor Nasilik. Jest to kolejny krok w kierunku dywersyfikacji energetycznej Ukrainy. Na tym polu Kijów odniósł już pierwszy sukces, rezygnując całkowicie z zakupów rosyjskiego gazu.
Według zapowiedzi władz Westinghouse, spółka jest zdolna do zaopatrzenia w paliwo wszystkich elektrowni jądrowych na Ukrainie, gdzie około 55% prądu produkuje się właśnie z atomu. Już w tym roku amerykańsko-japońska firma odpowiada za dostawy jednej trzeciej surowca do ukraińskich siłowni.
Negocjacje z Westinghouse trwały już od pierwszej połowy 2016 roku. We wrześniu, podczas pobytu amerykańskiej delegacji (w której skład wchodziła m.in. sekretarz handlu Penny Pritzker)w Kijowie, spółka ta wydała wraz z ukraińskim NAEK Energoateom wspólne oświadczenie dotyczące przyszłej współpracy celem zabezpieczenia ukraińskich reaktorów atomowych. W dokumencie przeczytać można m.in., że podmioty te osiągnęły porozumienie w sprawie transferu wiedzy i technologii. ,,W świetle silnego uzależnienia Ukrainy od energii atomowej (…), Energoatom i Westinghouse porozumiały się w zakresie rozpoczęcia prac nad Programem Optymalizacji Bezpieczeństwa (Safety Optimization Program).” Oświadczenie zapowiada, że ukraińskie elektrownie atomowe zostaną zmodernizowane celem podniesienia ich standardów do ,,najwyższym międzynarodowych wymogów bezpieczeństwa oraz wymagań stawianych przez Unię Europejską oraz Zachodnioeuropejskie Stowarzyszenie Regulatorów Jądrowych (WENRA).”
Westinghouse powoli wypiera z Ukrainy rosyjski Rosatom. Spotkało się to z odpowiednią reakcją Moskwy. Rosyjscy komentatorzy, wypowiadający się dla serwisu oilprice.com, stwierdzili, że użycie amerykańskiego paliwa na Ukrainie stwarza niebezpieczeństwo, gdyż będzie ono używane w elektrowniach ,,zbudowanych przez sowieckich uczonych według ich własnych wytycznych i standardów”.