Reklama

Szef MAEA nie podał więcej szczegółów, ale przyznał, że praca elektrowni została wtedy w pewnym stopniu zakłócona. "Rzeczywiście do tego doszło i wywołało to pewne problemy" - powiedział.

"Sprawa cyberataków na instalacje nuklearne (...) powinna być traktowana bardzo poważnie. Nigdy nie wiemy, czy wiemy wszystko, czy też to tylko wierzchołek góry lodowej" - podkreślił Amano.

W 2014 roku firma Korea Hydro&Nuclear Power Co Ltd, która zarządza 23 reaktorami w Korei Południowej, ogłosiła, że zaostrza swoje procedury dotyczące cyberbezpieczeństwa po tym, jak z jej serwerów hakerzy wykradli pewne dane. Nie miały one bardzo istotnego charakteru i praca reaktorów nie była zagrożona. 

W kwietniu br. na dodatkowe środki bezpieczeństwa zdecydował się niemiecki koncern energetyczny RWE po wykryciu wirusa w komputerach w elektrowni nuklearnej Gundremmingen. Również w tym przypadku informowano, że nie było zagrożenia dla pracy elektrowni.

Eksperci ds. bezpieczeństwa są zdania, że wysadzenie w powietrze reaktora atomowego jest poza zasięgiem ugrupowań terrorystycznych, ale w przemyśle nuklearnym jest kilka luk, które terroryści mogliby wykorzystać.

MAEA pomaga krajom w zwiększeniu bezpieczeństwa nuklearnego, w tym w dziedzinie cyberzagrożeń. Od 2010 roku przeszkoliła ponad 10 tys. osób, w tym funkcjonariuszy policji i straży granicznej. Krajom rozdano także 3000 urządzeń wielkości telefonu komórkowego służących do wykrywania materiałów radioaktywnych. 

Zobacz także: Japońska energetyka atomowa ofiarą cyberszpiegostwa

PAP - mini

Reklama
Reklama

Komentarze