Reklama


Dotychczas każda informacja o wzroście napięcia w rejonie Bliskiego Wschodu wywoływała automatyczny wzrost cen ropy naftowej. Ostatnie doniesienia o narastającym konflikcie pomiędzy Izraelem a palestyńskim Hamasem w Strefie Gazy nie mają praktycznie żadnego bezpośredniego wpływu na handel ropą oraz jej wydobycie. Skąd ten spokój?

Przede wszystkim na rynku ropy dominuje silne przekonanie o lokalnym charakterze konfliktu i jego ograniczonym znaczeniu dla regionu. Ryzyko rozlania się na inne państwa jest bardzo małe, nawet w przypadku kontynuacji działań zbrojnych w Strefie Gazy, które mogą powodować "zaczepianie" choćby Syrii. Dotychczas obawiano się w tym kontekście przede wszystkim aktywności Iranu. Tymczasem wydaje się, że borykający się z narastającymi problemami gospodarczymi Iran ograniczy swoją agresywną retorykę do niezbędnego minimum. O sytuacji Teheranu dwa słowa za chwilę. Poza tym istotnym elementem, paradoksalnie stabilizującym sytuację międzynarodową w regionie jest fakt związania sił izraelskich w Strefie Gazy. Innymi słowy, ciężko sobie wyobrazić zaangażowanie Izraela w potencjalny konflikt z Iranem w obecnej chwili. Rynek ropy odbiera więc konflikt w Strefie Gazy jako swego rodzaju zawór bezpieczeństwa w odniesieniu do i tak solidnie osłabionego Teheranu. Sam Iran również wydaje się słabszy niż jeszcze dwa, trzy lata temu. Warto podkreślić, że nawet zaangażowanie w obronę al-Asada uległo ostatnio zmniejszeniu o czym pisaliśmy tu (wycofanie Gwardii Rewolucyjnej ze względów kosztowych)

Coraz gorszy stan gospodarki Iranu

Dziś Iran zdaje się pogrążać w marazmie. Mają na to wpływ nie tylko dotkliwe sankcje*, ale przede wszystkim sytuacja na rynku ropy. Otóż Iran powoli wypada z grona państw dyktujących warunki. Dzieje się także dwóch powodów. Po pierwsze, mocno rośnie wydobycie ropy naftowej w USA, co przekłada się na ceny surowca, po drugie radykalnie spada wydobycie w samym Iranie. Dlatego eksperci nie wykluczają, że jeszcze w 2013 roku Iran będzie próbował podjąć rozmowy z Zachodem w celu złagodzenia części sankcji gospodarczych.

Sytuacja gospodarcza Iranu jest o tyle trudna, że w ostatnich latach systematycznie spada wydobycie ropy. Z powodu kosztowych - zawieszono poszukiwania nowych złóż, ogranicza się także eksploatację już istniejących. Dynamika spadku wydobycia przyspieszyła w ciągu ostatniego roku (prawie milion baryłek dziennie mniej). Taki stan rzeczy bardzo boleśnie odbija się na budżecie państwa. To zaś oznacza spadek wpływów do budżetu o ponad 40 mld USD w 2012 roku (ponad 9% PKB). Przyszły rok wygląda pod tym kątem podobnie. Warto spojrzeć na dane dotyczące wydobycia ropy przez pryzmat ostatniej dekady.

W 2002 roku wydobycie wynosiło 3,3 mln baryłek dziennie. Szczyt wydobycia - 4,1 mln baryłek dziennie odnotowujemy w 2007 roku. Ostatnie 5 lat to systematyczny spadek wydobycia aż do teraz, kiedy wydobycie wynosi zaledwie 2,9 mln baryłek dziennie a więc mniej, niż 10 lat temu !

Straty te mogą wpłynąć na istotną zmianę jakościową polityki zagranicznej Iranu. I choć dziś wydaje się to dość abstrakcyjne, nie jest wykluczone, że Iran pójdzie w przyszłości drogą Korei Płn, to jest szantażowania Zachodu projektem atomowym w celu uzyskiwania pomocy wobec coraz trudniejszej sytuacji wewnętrznej.

Konkludując - nie wydaje się obecnie możliwe, aby Iran był w stanie podjąć realną walkę przeciwko jakiemukolwiek przeciwnikowi poza granicami kraju. Nie jest natomiast wykluczone, że fatalna sytuacja gospodarcza przełoży się na radykalizację nastrojów społecznych, które wymuszą głębokie zmiany.

Maciej Sankowski

*Od lipca w UE obowiązuje całkowity zakaz sprowadzania irańskiej ropy. W październiku sankcje rozszerzono na import irańskiego gazu oraz na transakcje finansowe między bankami europejskimi a bankami irańskimi. Podobne sankcje nałożyły na Iran także Stany Zjednoczone.
Reklama

Komentarze

    Reklama