Reklama

Ropa

Sądowy przeciwnik Orlenu premierem Czech? [KOMENTARZ]

Fot. Jirivitek73 / Wikimedia Commons
Fot. Jirivitek73 / Wikimedia Commons

Bogatszy od Donalda Trumpa, porównywany do Viktora Orbána, oskarżany o oszustwa dotacyjne, posądzany o współpracę z komunistycznymi służbami, a także… jeszcze kilka lat temu zaciekły wróg PKN Orlen i polskiego kapitału nad Wełtawą - tak w telegraficznym skrócie moglibyśmy scharakteryzować lidera ruchu ANO 2011, który w miniony weekend wygrał wybory do czeskiego parlamentu.

Wyniki wyborów do Izby Poselskiej każą przypuszczać, że naszych południowych sąsiadów czekają niespokojne czasy. Dość wspomnieć w tym miejscu, że izbę tworzyć będzie aż dziewięć partii - ruch ANO 2011 (29,64% / 78 mandatów), Obywatelska Partia Demokratyczna (11,32% / 25 mandatów), Piraci (10,79% / 22 mandaty), Wolność i Demokracja Bezpośrednia - SPD (10,64% / 22 mandaty), Komunistyczna Partia Czech i Moraw (7,76% / 15 mandatów), Czeska Partia Socjaldemokratyczna (7,27% / 15 mandatów), KDU-ČSL (5,8% / 10 mandatów), TOP 09 (5,31% / 7 mandatów) oraz Burmistrzowie i Niezależni STAN (5,18% / 6 mandatów). Frekwencja w wyborach wyniosła 60,84%.

W minioną niedzielę, kiedy nieznane były jeszcze oficjalne wyniki, słynący z prorosyjskich sympatii prezydent Milosz Zeman zadeklarował, że zamierza mianować premierem Andreja Babisza. Postać wyjątkowo kłopotliwą z punktu widzenia interesów prowadzonych przez polskie firmy w Republice Czeskiej. Niezależnie od tego, czy szefem rządu w Pradze zostanie lider ANO, czy też inny wskazany przez niego polityk, istnieje ryzyko, że nadwiślańskie przedsiębiorstwa, w tym przede wszystkim PKN Orlen, mogą czekać trudne czasy. 

Andrej Babisz jest drugim najbogatszym Czechem, Forbes szacuje jego majątek na 3,3 mld dolarów, co plasuje go w gronie najzamożniejszych obywateli Europy Środkowej. Droga Babisza do wielkiej polityki wiodła oczywiście przez biznes - obecnie jest on właścicielem Agrofert, grupy stanowiącej pośrednią i bezpośrednią konkurencję dla wielu polskich firm - w tym wspomnianego już PKN Orlen oraz Grupy Azoty. Do końca maja ubiegłego roku sprawował on funkcję ministra finansów i wicepremiera w gabinecie Bohuslawa Sobotki. Z rządu odchodził w atmosferze skandalu, spowodowanej oskarżeniami o poważne nieprawidłowości i nadużywanie pozycji politycznej - Agrofert oraz podmioty z nim związane miały uzyskać, rozmaitymi państwowymi kanałami, ok. 3 miliardów koron - w tle tej historii pojawiła się m.in. kwestia dotacji na budowę luksusowego hotelu „Bocianie Gniazdo”. 

Główny rozgrywający czeskiej sceny politycznej jest także oskarżany o współpracę z komunistycznymi służbami (domniemany TW Bureš), co jest nie bez znaczenia, ponieważ w czasie jego publicznej kariery wielokrotnie pojawiały się sugestie, że mogło mieć to wpływ (trudny do określenia i niepotwierdzony w tym momencie) na rozwój jego interesów.

Babisz dał się wielokrotnie we znaki polskim firmom prowadzącym działalność nad Wełtawą. Dość wspomnieć w tym miejscu jego krucjatę przeciwko polskiej żywności, czy arbitrażowe batalie z PKN Orlen. Spór z płockim gigantem zasadza się na tajnym porozumieniu, które miał on zawrzeć z Agrofertem podczas prywatyzacji Unipetrolu. W zamian za wsparcie natury lobbingowej Płocczanie zobowiązali się, że po sfinalizowaniu transakcji odsprzedadzą Babiszowi część chemiczną czeskiej firmy. Pierwsza część planu zakończyła się powodzeniem, kłopot pojawił się jednak z drugą, ponieważ w międzyczasie doszło do zmian w zarządzie Orlenu. Media obszernie informowały, że nowe szefostwo podchodziło z dużą rezerwą do porozumienia z oligarchą, a mówiąc wprost podjęło decyzję o wypłaceniu kar umownych i nie wypełnieniu zobowiązań - straty polskiej spółki z tego tytułu szacuje się na 400 mln zł. Czescy eksperci wskazywali, że Andrej Babisz potraktował tę sprawę bardzo osobiście, czego efektem jest wieloletnia batalia w arbitrażu, którą ostatecznie przegrał w 2015 roku  - po skierowaniu sprawy do Sądu Najwyższego oraz Trybunału Konstytucyjnego. 

W tle powyższych wydarzeń znajdują się również aktywne zabiegi przyszłego (prawdopodobnie)  czeskiego premiera uderzające w inne interesy PKN Orlen. Chodzi tu m.in. o kwestię połączenia spółek Mero i Čepro z Česka Rafinérska (kontrolowaną przez Orlen). Babisz starał się utrudniać ten proces wykorzystując zarówno swoje rozległe koneksje medialne (jest właścicielem m.in. bardzo poczytnych gazet oraz rozgłośni radiowej), jak i pozycję w czeskiej polityce - rząd w Pradze zaproponował odkupienie rafinerii w Kralupach. Lidera ruchu ANO łączy się także z działaniami stowarzyszenia zrzeszającego niezależnych operatorów i dystrybutorów sektora petrochemicznego w Czechach, które poprzez tamtejszy Urząd Antymonopolowy próbowało zablokować zakup przez Orlen udziałów ENI w  Česka Rafinérska – nieskutecznie.

Tajemnicą Poliszynela jest, że zarząd polskiej spółki, mając na uwadze strategiczne interesy realizowane w Czechach, pozostaje otwarty na unormowanie relacji z Babiszem. Pojawiają się tutaj jednak rozliczne wątpliwości związane zarówno z populistycznym charakterem jego ugrupowania, uwarunkowaniami charakterologicznymi, niechęcią do Unii Europejskiej oraz wspomnianym już wsparciem w przestrzeni medialnej, które uzyskał od  słynącego z prorosyjskich sympatii Milosza Zemana. Trudno wykluczyć sytuację, w której Babisz, mający obecnie potężniejszą, niż kiedykolwiek pozycję w czeskiej polityce, będzie próbował wykorzystywać swoje rosnące wpływy do walki z polskim biznesem - raz jeszcze warto podkreślić, że nie chodzi tu tylko o PKN Orlen, ale również m.in. Grupę Azoty czy też firmy eksportujące żywność z Polski do Czech.

Zobacz także: Orlen otworzył 47 nowych stacji paliwowych

Zobacz także: Wasilewski: połączenie z OLPP podniesie bezpieczeństwo energetyczne kraju

Reklama

Komentarze

    Reklama