Kolejne tury rosyjsko - ukraińskich negocjacji gazowych z udziałem UE budzą pewną dezorientację u osób postronnych obserwujących ów spektakl. Nagłówki europejskich mediów regularnie obfitują w cytaty Poroszenki pokroju: "Sukces! Uzgodniono cenę za gaz a Ukraina nie zmarznie tej zimy". Problem polega jednak na tym, że do porozumienia stron jeszcze bardzo daleko nawet jeśli określiły one po ile będzie sprzedawany surowiec oraz jakie są warunki jego dostarczenia (przedpłaty, uregulowanie długów Naftohazu wobec Gazpromu w dwóch transzach-1,45 mld $ do końca października i 1,65 mld $ do końca grudnia br.).
Istotą sprawy jest to, że Rosjanie nie zamierzają nowych uzgodnień zawrzeć w aneksie do umowy długoterminowej zawartej ze stroną ukraińską i traktują ich obowiązywanie czasowo. Oficjalnie do marca przyszłego roku, w rzeczywistości jednak Kreml zachowa możliwość ich wypowiedzenia w dowolnym momencie ponieważ nie zamierza efektu rozmów przekładać na jakiekolwiek prawnie wiążące porozumienie.
Tym sposobem Rosja będzie mogła wywołać wojnę gazową tej zimy nawet jeżeli media europejskie odtrąbią wielki sukces trójstronnych negocjacji dotyczących dostaw błękitnego paliwa nad Dniepr. Z drugiej strony niewykluczone, że wstrzyma się ona z ostatecznym rozstrzygnięciem kwestii ukraińskiej do przyszłego roku biorąc pod uwagę fakt, że w marcu 2015 r. czasowa ugoda przestanie obowiązywać a deficytu gazu w ukraińskich podziemnych magazynach nie zapełni się już jedynie zachodnimi dostawami rewersowymi.
Duża dowolność w odniesieniu do momentu zerwania rosyjsko-ukraińskich ustaleń jakie mogą zostać wynegocjowane przy współudziale UE już 29 października powoduje, że Moskwa może wykorzystać ogłoszenie porozumienia gazowego z Kijowem bardzo instrumentalnie. Do końca października KE ma zdecydować co dalej ze sprawą gazociągu OPAL. Gazprom liczy na to, że Bruksela uczyni dla wspomnianej rury kolejne odstępstwo od wspólnotowego prawa energetycznego i będzie mógł wykorzystywać 100 proc. jej przepustowości. Umożliwiłoby to monopoliście skierowanie nad Bałtyk, do Nord Streamu, kolejne pokaźne wolumeny gazu transportowane do tej pory przez Ukrainę. Sukces rosyjsko-ukraińskich negocjacji może wpłynąć na pozytywną decyzję KE w sprawie OPAL (a być może również South Stream?). Ironią losu jest to, że po jej ogłoszeniu Gazprom będzie mógł się swobodnie wycofać z porozumień z Kijowem i sprowadzić rezydujące w nim władze do parteru...