Władimir Putin poinformował podczas swojej wizyty w Turcji, że budowa South Stream nie będzie realizowana. To gazociąg, który miał przesyłać rosyjskie błękitne paliwo do państw UE (szczególnie Europy Środkowej) omijając Ukrainę dzięki odcinkowi przebiegającemu przez Morze Czarne. Prezydent Rosji podkreślił, że w obecnych realiach tj. sprzeciwu Komisji Europejskiej wobec wspomnianej inwestycji, nie ma sensu jej kontynuować. Zamiast tego możliwa jest realizacja rurociągu dostarczającego surowiec poprzez akwen czarnomorski do Turcji.
Co ciekawe już następnego dnia po wypowiedzi Putina, rosyjska agencja Tass zaczęła promować tezę, wedle której po ukończeniu przez Ankarę budowy Gazociągu Transanatolijskiego (TANAP) mógłby być nim tłoczony także surowiec rosyjski. Wspomniana rura to element tzw. Południowego Korytarza Gazowego, mającego w niedalekiej przyszłości z pominięciem Rosji przesyłać do UE azerski gaz przez Azerbejdżan, Gruzję, Turcję, Grecją, Albanię i Włochy. Cytowany w depeszy ekspert, Aleksiej Griwacz z moskiewskiej firmy konsultingowej Narodowy Fundusz Bezpieczeństwa Energetycznego, twierdzi iż możliwości wypełnienia przez Azerbejdżan nowej rury budowanej na obszarze tureckim nie przekraczają wolumenu 15 mld m3 rocznie. Podkreślił on ponadto, że koncepcja tłoczenia rosyjskiego błękitnego paliwa przez Morze Czarne i dalej Gazociągiem Transanatolijskim do Grecji i krajów bałkańskich pozwoli wykorzystać już powstałą w Rosji infrastrukturę, która miała składać się na South Stream [1].
Bardzo ciekawe w kontekście materiału zaprezentowanego przez Tass jest także to, że do akcjonariatu TANAP ma zamiar wejść BP a więc jeden z głównych partnerów energetycznych Rosji na Zachodzie a przy okazji główny prywatny udziałowiec Rosnieftu. Szef brytyjskiego koncernu na region Azerbejdżanu, Gruzji i Turcji, Gordon Birell zapowiedział, że jego firma chciałaby przejąć 12% akcji powstającego gazociągu [2]. Czy BP stanie się orędownikiem częściowego wykorzystania wspomnianej rury przez Rosjan (wymagałoby to rozbudowy jej mocy)?
Depeszę Tass dotyczącą TANAP należy odczytywać pod kątem kontynuacji rosyjskich prób ukierunkowanych na włączenie się w inicjatywę Południowego Korytarza Gazowego (a więc jej częściowe zneutralizowanie), która może drastycznie osłabić pozycję Gazpromu na rynkach europejskich. Działania opisywane m.in. przez wzmiankowanego Aleksieja Griwacza mają jednak bardzo nikłą szansę powodzenia.
Nagłośnienie przez Putina nowego etapu współpracy z Turcją przypomina casus chiński a więc ogłoszenie kontraktu stulecia na dostawy rosyjskiego gazu do Państwa Środka. Po pewnym czasie okazało się, że to w istocie memorandum, a strony tak naprawdę dalej prowadzą negocjacje. Tak też tłumaczę sobie dwie ostatnie wypowiedzi tureckiego ministra Tanera Yidliza w sprawie nowego gazociągu z Rosji do Turcji. W pierwszej stwierdził on, że podpisane przez BOTAS i Gazprom memorandum to jedynie zgoda na "przedyskutowanie możliwości powstania nowej rury" [3]. W drugiej podkreślił natomiast, że nowe porozumienie z Rosją nie wpłynie na projekt budowy TANAP [4]. Poza tym Ankara domaga się od Rosjan nowej obniżki cen gazu, co chyba najlepiej podsumowuje całą sytuację.
Trudno wyobrazić sobie także, by na dopuszczenie Rosjan do TANAP wyraził zgodę Azerbejdżan. W zeszłym roku Moskwa poprzez powiązane ze sobą spółki (głównie Rosnieft) podejmowała liczne próby wejścia w azerskie projekty energetyczne sugerując np. zainteresowanie nabyciem aktywów gazowych na kaspijskim polu Apszeron, czy akcentując chęć świadczenia dostaw ropy z Rosji poprzez rewers ropociągu Baku-Noworosyjsk i dalej infrastrukturą BTC w kierunku Morza Śródziemnego. Inicjatywy Kremla poniosły jednak fiasko i trudno przypuszczać, by w kwestii Gazociągu Transanatolijskiego miało być inaczej. Tym bardziej, że Azerowie finalizując wykup greckiego operatora gazowego DESFA uzyskają wpływ na przepływ błękitnego paliwa przez Helladę (co ciekawe transakcję bada obecnie Urząd Ochrony Konkurencji UE mając do niej poważne zastrzeżenia).
Klęska South Stream i w związku z tym akcentowanie przez Rosjan chęci budowy czarnomorskiego gazociągu w kierunku Turcji oraz przesyłu surowca przez infrastrukturę Południowego Korytarza Gazowego to część o wiele szerszej układanki. Składa się na nią także opór KE przed udostępnieniem Gazpromowi pełnej przepustowości OPAL (lądowej odnogi Nord Streamu) i niechęć Wielkiej Brytanii do budowy w jej kierunku nowej nitki Gazociągu Północnego. Plany ominięcia Ukrainy w procesie tranzytu rosyjskiego błękitnego paliwa na Zachód, inspirowane przez Kreml, stają zatem pod coraz większym znakiem zapytania. Jak już wspomniałem w jednym z niedawnych komentarzy zapewne z tego powodu Rosja inicjuje ponownie dyskusję o Jamale 2 nie zamykając się jednak także na inne możliwosci [5].