Nowe plany Rosnieftu wobec Kaukazu Południowego
29 grudnia ubiegłego roku, Rosnieft nabył 49% udziałów w gruzińskiej spółce Petrocas Energy, będącej częścią energetycznej Grupy Petrocas, wspólnie z którą przy okazji transakcji powołał do życia joint venture JV dedykowane działalności handlowej w regionie południowego Kaukazu. Sprawa budzi w Gruzji liczne kontrowersje na linii rząd-opozycja z co najmniej dwóch powodów:
- Po pierwsze, Grupa Petrocas jest właścicielem i operatorem terminala naftowego w Poti, posiada spore zdolności magazynowania ropy naftowej wspomagające tranzyt na osi Morze Kaspijskie-Czarne oraz sieć stacji benzynowych. Jej działalność logistyczna ma natomiast duże znaczenie dla regionalnego handlu węglowodorami. Wchodząca w skład grupy firma Tepco świadczy usługi transportu kolejowego i morskiego a także ma umowę przeładunkową na wyłączność z terminalem naftowym w Batumi (obsługującym kontrahentów z Kazachstanu, Azerbejdżanu, Armenii, Turkmenistanu) [1].
- Po drugie, omawiana transakcja -wątpliwa w kontekście bezpieczeństwa energetycznego Gruzji- powinna zostać automatycznie zablokowana przez władze w Tbilisi z powodu prawodawstwa dotyczącego okupowanych obszarów państwa (Rosnieft prowadzi nielegalną działalność w Abchazji).
Ropociąg Noworosyjsk-Supsa?
Jak się okazuje rosyjskie plany energetyczne dotyczące Kaukazu Południowego wykraczają daleko poza znaczenie umowy zawartej pomiędzy Rosnieftem i Grupą Petrocas. W ostatnich dniach związane z Kremlem media ekonomiczne bardzo mocno nagłaśniają wywiad jakiego Giorgi Czanturia udzielił serwisowi Reportiori.ge [2]. Pod kierownictwem tego menadżera powstawały kluczowe ropociągi kaukaskie takie jak Baku-Supsa i Baku-Tbilisi-Ceyhan (BTC), dostarczające obecnie kaspijską ropę do UE z pominięciem Rosji. Czanturia stwierdza we wspomnianej rozmowie, że czas powrócić do koncepcji uczynienia z Gruzji regionalnego centrum energetycznego. Chodzi mu m.in. o realizację projektu, który miał zostać sfinalizowany jeszcze w latach 90. tj. budowy w Supsie olbrzymiego i nowoczesnego zakładu petrochemicznego dedykowanego przetwarzaniu ropy, Propanu i składników, z których można byłoby uzyskiwać nawozy sztuczne. W tle dyskusji na łamach Reportiori.ge pojawia się także wątek o wiele bardziej interesujący. Czanturia twierdzi, że aby uniknąć losu Nabucco, który pogrzebała rywalizacja unijno-rosyjska, nowe projekty energetyczne na terenie Gruzji należy realizować zarówno we współpracy z Brukselą jak i Moskwą. W tym kontekście wspomina o planach budowy ropociągu z Noworosyjska przez Abchazję do Supsy, który łączyłby się z BTC.
Noworosyjsk-Supsa jako nowy wariant koncepcji rewersowych dostaw świadczonych ropociągiem Baku-Noworosyjsk?
Realizacja powyższego zamysłu pozwoliłaby Rosjanom w jakiejś mierze zneutralizować dwa kluczowe rurociągi eksportujące na Zachód kaspijską ropę naftową z pominięciem Rosji. Takie zabiegi były zresztą podejmowane już w 2013 r., gdy przy okazji negocjacji dotyczących użytkowania ropociągu Baku-Noworosyjsk strona rosyjska sugerowała rozpoczęcie rewersowych dostaw ropy przez tą rurę z Kraju Krasnodarskiego do Azerbejdżanu i dalej przez BTC nad Morze Śródziemne (skąd tankowcami mogłaby docierać np. do sardyńskiej rafinerii Saras, której udziałowcem jest Rosnieft). Ostatecznie z planów tych nic nie wyszło. W lutym ubiegłego roku azerski SOCAR poinformował, że kierunek dostaw w ramach infrastruktury Baku-Noworosyjsk nie ulegnie zmianie [3].
Nie tylko ropa-Rosja uderza także w dywersyfikację dostaw gazu do UE
Dziś najwyraźniej jesteśmy świadkami nowego etapu rozgrywki dotyczącej dywersyfikacji dostaw ropy naftowej do Europy. Zresztą nie tylko tego surowca, ale także gazu. Tuż po rezygnacji z projektu South Stream przez Rosjan i zapowiedzi zbudowania w jego miejsce gazociągu do Turcji, agencja Tass zaczęła promować ideę tłoczenia pochodzącego z tej nowej rury błękitnego paliwa przez Południowy Korytarz Gazowy [4]. To sieć powstających gazociągów dedykowanych surowcowi azerskiemu, która ma zdywersyfikować dostawy błękitnego paliwa do Wspólnoty dzięki ominięciu Rosji. Będą się na nią składać gazociągi: Południowokaukaski, Transanatolijski i Transadriatycki.
Znaczenie tej inicjatywy bardzo wzrosło w wyniku zaostrzającego się konfliktu na Ukrainie a właściwie jego gazowego aspektu. Bruksela przy okazji forsowanej przez Polskę koncepcji Unii Energetycznej postuluje zwiększenie przepustowości Południowego Korytarza biegnącego przez Azerbejdżan, Gruzję, Turcję, Grecję, Albanię i Włochy, co umożliwiłoby zmniejszenie zależności Starego Kontynentu od dostaw z Gazpromu. Jak widać Rosjanie nie zamierzają się biernie przyglądać takim działaniom dlatego uderzają w najsłabszy element wspomnianej idei tj. Gruzję-kluczowy kraj tranzytowy pośredniczący w handlu ropą i gazem pomiędzy akwenami: Morza Kaspijskiego, Czarnego i Śródziemnego.