Reklama

Portal o energetyce

Rosyjska odpowiedź na rewolucję łupkową

  • Fot. Pixabay

Nie od dziś eksperci i komentatorzy podkreślają znaczenie łupkowej rewolucji szczególnie w kontekście Rosji, której budżet jest mocno uzależniony od eksportu surowców energetycznych. Mało pisze się natomiast na temat tego jak Kreml przygotowuje się na nadchodzące, niespokojne czasy.





Rosnieft ma zamiar silniej wejść na rynek LNG- poinformował 12 lutego minister energetyki FR Aleksander Novak. Zapowiedź ta skorelowała się czasowo z dużą aktywnością Novateku na tym rynku (wspólnie z Totalem buduje terminal na półwyspie Jamał). Tym samym stało się oczywiste, że wzrastają naciski branży energetycznej na ograniczenie monopolu eksportowego Gazpromu. I rzeczywiście już dzień później również polska prasa pisała, że Igor Sieczin, prezes Rosnieftu i prawa ręka Władimira Putina, zwrócił się do rządu Rosji o liberalizację eksportu LNG, szczególnie ze złóż położonych na arktycznym szelfie. Zaczęło pojawiać się także coraz więcej informacji na temat posiedzenia prezydenckiej komisji ds. energetyki, które odbyło się tego samego dnia, w którym wypowiedział się Novak. Obfitowało ono podobno w ostre starcia obrońców status quo i ich przeciwników walczących o nowy podział rynku.


Rosja zdaje sobie sprawę z presji amerykańskich łupków. Jednym ze sposobów złagodzenia skutków tej energetycznej rewolucji jest dołączenie do niej (służy temu m.in. rozszerzenie współpracy z Exxon Mobil) i ukierunkowanie własnych dostaw na kierunek azjatycki. Sam Władimir Putin w oficjalnym oświadczeniu wezwał świat biznesu do większego zaangażowania się w rynek LNG, bo takie inwestycje wymagają lat. Jamał LNG, czy budowa terminalu we Władywostoku -to pierwsze z brzegu projekty, które mają stanowić odpowiedź na potrzeby Kremla. Studium wykonalności posiada już także projekt Peczora LNG, plany nowych terminali opracowywane są dla Czukotki i Kamczatki.


Tak więc Rosja przy odpowiedniej mobilizacji i konsekwencji we wdrażaniu projektów LNG będzie w stanie sprostać wzrastającemu zapotrzebowaniu krajów azjatyckich na gaz. Czy jednak sprosta również konkurencji cenowej ze strony Stanów Zjednoczonych, Australii? Transport ma wpływ na ostateczną cenę skroplonego gazu, tymczasem np. surowiec z Jamału trzeba byłoby sprowadzać na Daleki Wschód drogą północną.


Odpowiedź na to pytanie pozostaje wciąż otwarta jednak wiadomo już, że Kreml jest gotów zaryzykować. Przeorientowanie rynków zbytu dotyczy bowiem nie tylko błękitnego paliwa, ale również ropy naftowej. W obu przypadkach nową podporą rosyjskich władz staje się Rosnieft a czas Gazpromu powoli odchodzi w przeszłość. W ślad za interesami energetycznymi podąża wielka polityka nie bez powodu trzeciej kadencji Putina towarzyszy hasło „kierunek Azja”. Linia polityczna Moskwy to dziś kręta droga na rozdrożach sprzecznych interesów azjatyckich państw. Jej wspólnym mianownikiem jest stabilizowanie i umacnianie rosyjskiej roli w regionie w aspekcie dyplomatycznym (rola mediatora), terytorialnym (niwelowanie roszczeń i nieuregulowanych stref) i militarnym (koncentracja nowoczesnego sprzętu wojskowego). Taka optyka polityki Kremla w Azji Południowo- Wschodniej pozwoli również w przyszłości na realizację koncepcji Unii Eurazjatyckiej, do której już dziś aspiruje Wietnam. W jej ramach sprzedaż gazu może okazać się o wiele łatwiejsza a przecież przed Rosjanami jeszcze kilka spokojnych lat, które musi upłynąć zanim rewolucja łupkowa stanie się faktem.


Piotr A. Maciążek

Reklama

Komentarze

    Reklama