Reklama

Chemia

Rosjanie sprzedadzą udziały w Grupie Azoty? „Strategiczny pat w wieloletniej batalii” [ANALIZA]

Fot. grupaazoty.com
Fot. grupaazoty.com

Na początku kwietnia br. rosyjski Acron opublikował raport, w którym poinformował o chęci sprzedaży niemal 20% pakietu akcji Grupy Azoty. Czy Rosjanie zrezygnują ze swojego zaangażowania w polską chemią, a wieloletnia batalia zakończy się zwycięstwem rządu?

W krajowych mediach szeroko komentuje się chęć sprzedaży przez Acron udziałów w Grupie Azoty. Dziennik Gazeta Prawna okrasił swój tekst na ten temat tytułem: „Rosjanie wywieszają białą flagę…”, internetowy serwis Telewizji Republika pisze o „Kapitulacji Rosjan…”, a portal Gazeta.pl informuje, że „Rosjanie rezygnują z tarnowskich Azotów”. To tylko próbka powszechnego entuzjazmu jaki zapanował w związku z raportem firmy kojarzonej głównie z próbą wrogiego przejęcia polskiego sektora chemicznego. Rzeczywistość jest jednak dużo bardziej skomplikowana.

Pomiędzy chcieć sprzedać, a móc sprzedać, jest jednak dość duża różnica. Żadne z mediów komentujących najnowsze plany Acronu nie odnotowało depeszy agencji Reutersa z września ub.r., w której informowała ona o rozmowach rządu polskiego i przedstawicieli rosyjskiej spółki. Dotyczyły one kupna pakietu prawie 20% akcji, które posiadają Rosjanie w krajowym czempionie chemicznym. Do tej pory nie zakończyły się one sukcesem. Z jakiego powodu? Prozaicznego. 

Po ciężkiej batalii toczącej się od 2012 r. władze dość skutecznie szachują Acron m.in. dzięki wpisaniu Grupy Azoty na listę podmiotów strategicznych. To istotnie ogranicza działalność Rosjan (de facto do możliwości pobierania dywidendy) i stanowi główny powód, dla którego chcą pozbyć się swoich udziałów. Problematyczna jest jednak cena. Przykład EDF Polska pokazuje, że gdy władze mają w ręku istotne karty to próbują wymusić przejęcia aktywów po kosztach, które dla ich aktualnych właścicieli mogą być nie do zaakceptowania (z tego powodu w mediach krajowych trwa z inspiracji firm PR prawdziwa żonglerka ich wycenami). Rosjanom –jak pokazuje wrześniowa depesza Reutersa- się jednak nie spieszy. Pat może trwać miesiącami, a być może nawet latami jeśli cena za pakiet akcji nie będzie satysfakcjonująca.  

Za takim scenariuszem przemawia także jeszcze jedna kwestia. Kto miałby z ramienia skarbu państwa kupić udziały Acronu w Grupie Azoty (aby nie obniżyć ich ceny konieczne jest przejęcie całego pakietu, co de facto ogranicza kupców do spółek związanych kapitałowo z rządem)? 

Część komentatorów wskazuje na PGNiG, które mogłoby tym samym zabezpieczyć sobie zbyt dla swojego gazu mimo postępującej liberalizacji. To jednak scenariusz obarczony co najmniej kilkoma wątpliwościami. Po pierwsze gazowy potentat zabezpiecza środki finansowe na poczet akwizycji nowych koncesji na szelfie norweskim, co jest istotne w kontekście najważniejszego projektu rządu w energetyce tj. realizacji tzw. Korytarza Norweskiego. To z tego powodu PGNiG miał rzekomo wycofać się z konsorcjum polskich firm zainteresowanych nabyciem aktywów EDF w Polsce. Ponadto podpisana w kwietniu 2016 r. umowa pomiędzy gazowym potentatem i Grupą Azoty na dostawy błękitnego paliwa do 2019 r. pokazuje, że nie musi on „zabezpieczać sobie zbytu” u jednego z głównych konsumentów ponieważ obie spółki mają wspólnego właściciela.

Innym kupującym udziały Acronu miałby być PKN Orlen, który ma doświadczenia w chemii ze względu na posiadanie Anwilu. Ponadto nie jest tajemnicą, że spółka –co zakomunikowała w ramach prezentacji nowej strategii- posiada olbrzymie możliwości finansowe. Medialnie sugerowano już zresztą ich wykorzystanie czy to na proces ratowania górnictwa, czy to na sfinansowanie konsolidacji sektora paliwowego (co zdementowało Ministerstwo Energii, choć z rządowymi dementi różnie bywa…). Jednak podobnie jak w przypadku PGNiG zaangażowanie płockiego potentata w Grupę Azoty wydaje się mało prawdopodobne. Już wstępne przyjrzenie się takiemu scenariuszowi pokazuje, że korzyści z takiej transakcji byłyby o wiele mniejsze aniżeli w przypadku rozszerzania wpływów Orlenu w jego własnej domenie.

Innych podmiotów posiadających dziś sporo wolnego kapitału i związanego kapitałowo z państwem dziś nie dostrzegam. Przemawia to, podobnie jak sama kwestia ceny za akcje Acronu, za scenariuszem trwania, kontynuacją pata w batalii toczonej z Rosjanami od 2012 r. Pytaniem otwartym pozostaje to kiedy nadejdzie przesilenie? Być może będzie to miało związek z unijną grą o normy kadmu w nawozach, co wydatnie może wzmocnić Rosjan. Używają oni bowiem do produkcji apatytów o niskim stężeniu tego pierwiastka. Grupa Azoty w tym samym celu używa natomiast mniej atrakcyjnych fosforytów m.in. z Senegalu, gdzie spółka ma coraz większe problemy.

Zobacz także: Rosyjski Acron wraca do gry dzięki Brukseli i Niemcom. Polska chemia znów w niebezpieczeństwie

Reklama
Reklama

Komentarze