Reklama

Portal o energetyce

Rosjanie rozmontowują kolejny element Południowego Korytarza Gazowego dywersyfikującego dostawy do UE?

AGRI, czyli interkonektor gazowy Azerbejdżan- Gruzja- Rumunia, jest jednym z elementów tzw. Południowego Korytarza Gazowego, który w założeniu ma dostarczać gaz z Azerbejdżanu do Gruzji, a stamtąd poprzez Morze Czarne  do terminalu LNG w Rumunii i dalej na Węgry- fot. Gazprom.ru
AGRI, czyli interkonektor gazowy Azerbejdżan- Gruzja- Rumunia, jest jednym z elementów tzw. Południowego Korytarza Gazowego, który w założeniu ma dostarczać gaz z Azerbejdżanu do Gruzji, a stamtąd poprzez Morze Czarne do terminalu LNG w Rumunii i dalej na Węgry- fot. Gazprom.ru

Wiele wskazuje na to, że miejsce Węgier w projekcie AGRI stanowiącym jeden z kluczowych elementów Południowego Korytarza Gazowego zajmie Ukraina. Powodem jest zbliżenie węgiersko- rosyjskie i pogorszenie się relacji węgiersko- rumuńskich. Nie można jednak wykluczyć również scenariusza, w którym Rosjanie zneutralizują jednocześnie Budapeszt oraz Kijów i pogrzebią cały projekt. 


"Strona rumuńska liczy na zwiększenie aktywności azerskich firm w projektach Nabucco West i AGRI"- poinformował przedstawiciel rumuńskiego ministra ds projektów infrastrukturalnych i inwestycji zagranicznych Dan Sova. To interesująca wypowiedź szczególnie w kontekście AGRI czyli interkonektora gazowego Azerbejdżan- Gruzja- Rumunia, będącego jednym z elementów tzw. Południowego Korytarza Gazowego, który w założeniu ma dostarczać gaz z Azerbejdżanu do Gruzji, a stamtąd poprzez Morze Czarne  do terminalu LNG w Rumunii i dalej na Węgry.


Zobacz także: Przyszłość południowego korytarza gazowego


Budapeszt wraz z partnerami jeszcze w 2011 roku powołały spółkę joint venture obsługujących całą inwestycję, a jeszcze pół roku temu premier Orban podkreślał publicznie, że jego Rząd „chce importować gaz z Azerbejdżanu, ale nie za pomocą Nabucco, woląc alternatywne trasy transportu surowca np. przez Gruzję”. Wkrótce po tych słowach impet AGRI nieco wyhamował w wyniku zacieśniania współpracy Węgier i Rosji m.in. w kwestii South Stream. Jednocześnie od połowy 2012 roku bardzo pogorszyły się relacje węgiersko- rumuńskie (wybory w Rumunii, kontekst mniejszości węgierskiej). Przerwało to bardzo dobrą współpracę Budapesztu i Bukaresztu (pod koniec 2010 roku otwarto pierwszy rumuńsko- węgierski interkonektor gazowy, a oba państwa zaczęły wspólnie forsować wspomniany projekt AGRI). W tej nowej sytuacji politycznej, która powoli dystansowała rząd Orbana od pozostałych partnerów przedsięwzięcia mamy dziś do czynienia z dwoma ciekawymi wydarzeniami.


Przeczytaj również: Kaspijski Nord Stream


Pierwszym jest wypowiedź Sova, od której rozpocząłem komentarz. Jest ona w zasadzie przygotowaniem gruntu pod majową wizytę premiera Rumunii w Azerbejdżanie podczas, której odbędą się rozmowy na temat AGRI- może to być nowy impuls dla całego projektu dywersyfikującego dostawy gazu dla Europy Środkowej.


Drugim wydarzeniem jest wizyta z 11 marca br. ukraińskiej delegacji z ministrem energetyki i przemysłu węglowego na czele w Azerbejdżanie. Podczas spotkania strony omówiły kwestię AGRI (prawdopodobnie uczestnictwa Kijowa w tym projekcie).


Czy miejsce Węgier w całym projekcie zajmie zatem Ukraina, która od października ubiegłego roku wyraża chęć uczestnictwa w nim (również w TANAP)? To możliwe, choć nie można wykluczyć także wariantu neutralizacji obu państw przez Rosję, a tym samym pogrzebania całej inwestycji.


Piotr A. Maciążek

Reklama
Reklama

Komentarze