Umowa między Ukrainą a Rosją, dotycząca dostaw energii elektrycznej, przestała obowiązywać 1 stycznia 2016 roku i nie została przez strony przedłużona. Wraz z wygaśnięciem porozumienia dostawy energii z Rosji na Ukrainę mogły być wykonywane jedynie w ramach pomocy technicznej, wyłącznie na prośbę strony ukraińskiej.
Zgodnie z informacjami rosyjskiej gazety Kommiersant tego typu "bratnia pomoc" ostatni raz miała miejsce około roku temu. Według informacji niektórych rosyjskich mediów Ukraina 24 czerwca zwróciła się do Rosji o wsparcie w wysokości 600 MW energii elektrycznej deklarując, że sama nie dysponuje odpowiednimi rezerwami.
Nie wiadomo na ile informacja podana przez rosyjskie media jest wiarygodna biorąc pod uwagę fakt, że w zeszły poniedziałek ukraiński Minister Energetyki i Przemysłu Węglowego Igor Nasalik zadeklarował, że system energetyczny Ukrainy nie doświadcza niedoborów i nie wymaga dostaw energii elektrycznej z Rosji.
Wątpliwości nie budzi natomiast rosyjska deklaracja dotycząca tego, że od 25 czerwca kraj ten nie przewiduje żadnych dostaw energii elektrycznej na Ukrainę. Jak widać nie tylko gaz ziemny ale również energia elektryczna może stanowić instrument rosyjskiej polityki zagranicznej.
Zobacz także: PSE odnotowało kolejny rekord zapotrzebowania na moc
Zobacz także: "Brexit namiesza w europejskiej polityce klimatycznej"