Wybór wykonawcy badań lokalizacyjnych i środowiskowych to kolejny krok w projekcie, który z pewnością przyczyni się do umocnienia poziomu wiarygodności polskiego programu jądrowego – powiedział Aleksander Grad, prezes Zarządu PGE EJ 1 sp. z o.o.
Chodzi o firmę WorleyParsons przedstawianą jako światowy potentat we wdrażaniu nowych, dużych projektów elektrowni atomowych. Rzeczywiście portfolio spółki jest imponujące- zatrudnia ona ponad 40 tys. pracowników w 163 lokalizacjach na terenie 41 krajów, swoje usługi świadczy od ponad 50 lat. Jednak mimo dużego doświadczenia i możliwości technicznych pewne kwestie poddają w wątpliwość stwierdzenie Aleksandra Grada.
Pierwotnie wartość badań lokalizacyjnych i środowiskowych dla pierwszej polskiej elektrowni atomowej miała wynieść 120 mln zł, przy czym polskie niezależne instytucje zapewniały, że zadanie to można wykonać za kwotę poniżej 50 mln zł (według dokumentu „Uwagi w sprawie dwóch zamówień publicznych PGE“ podpisanego min. przez śp. Profesora Zbigniewa Jaworowskiego. Wymienia on katalog instytucji polskich, które mogłyby się podjąć opracowania badań środowiskowych dla PGE EJ1, mało tego przeprowadzały je dla projektu siłowni w Żarnowcu, a spora ich liczba jest nadal aktualna). Ostatecznie przetarg wygrało konsorcjum firm: WorleyParsons Nuclear Sendces JSC, WorleyParsons International Inc., WorleyParsons Group Inc., które wartość zamówienia wyceniło na 252 mln zł, czyli dwa razy więcej niż zakładano na początku. Nie miało ono zbyt dużej konkurencji- wnioski o dopuszczenie do udziału w przetargu złożyło 10 podmiotów, zakwalifikowano 3 z nich, wpłynęły zaledwie 2 oferty ostateczne.
O wiele łatwiej zdaniem Wikileaks WorleyParsons zdobył kontrakt w Bułgarii. Według ujawnionej przez serwis depeszy firma miała otrzymać z wolnej ręki zlecenie na badania środowiskowe elektrowni atomowej mającej powstać w Belene. Jednocześnie zdaniem wspomnianego przecieku WorleyParsons skopiował już istniejący raport środowiskowy przygotowany 5 lat wcześniej przez spółkę Energoprojekt (była ona częścią jednego z konsorcjów, które złożyło wnioski o dopuszczenie do przetargu na badania lokalizacyjne polskiej siłowni jądrowej).
Informacje te w ciekawy sposób korelują z biznesowymi relacjami jakie łaczą członka Rady Dyrektorów oraz dyrektora wykonawczego WorleyParsons i jednocześnie członka zarządu WorleyParsons Nuclear Services (a więc przedstawicielstwa Worley Parsons w Polsce) Tankosicia Djurica z Bogumilem Manczewem. Manczew stworzył w 1992 roku firmę konsultingową Risk Engineering, która pracowała dla koncernu Westinghouse przy projekcie elektrowni jądrowej Kozłoduj w Bułgarii, to własnie tam miał poznać Djurica. Jak podkreśla Wikileaks- Manczew to obok Krassimira Georgieva i Hristo Kovaczki, najważniejsza osoba sterująca z tylnego siedzenia bułgarską energetyką. Przeciek określa całą trójkę dosadnie mianem „bułgarskiej mafii energetycznej“ i oskarża o ścisłą współpracę z Rosją kosztem interesów Bułgarii m.in. przy projektach Belene (197 mln euro strat po stronie skarbu państwa), czy South Stream (Sofia ma nie czerpać żadnych zysków z tytułu tranzytu gazu przez tą infrastrukturę przez 15 lat). Właśnie w związku z defraudacją środków finansowych w projekcie Belene 25 września miał być przesłuchiwany Manczew, przesłuchanie odroczono jednak z powodu „konieczności zapoznania się z dokumentami zabezpieczonymi w Risk Engineering“. Nieoficjalnie mówi się o tym, że został ostrzeżony o możliwości aresztowania i dlatego zbiegł do Stambułu.
W kontekście powyższych informacji poziom wiarygodności polskiego programu jądrowego nie tylko się nie umocni, ale może się po prostu osłabić.