Reklama

Słowa ambasadora padły w przededniu jutrzejszych białorusko-rosyjskich rozmów dotyczących zalegania z zapłatą za rosyjski gaz przez białoruskie przedsiębiorstwa energetyczne. Działające na Białorusi lokalne spółki dystrybucyjne od 1 stycznia tego roku płacą za rosyjski gaz mniej niż wynika to z formuły ujętej w kontrakcie.

Ambasador podkreślił, że stanowisko jego kraju nie uległo zmianie. Białoruś musi zapłacić zaległe wynagrodzenie za gaz zanim rozpoczną się rozmowy dotyczące przyszłej ceny surowca. "Aby negocjować kontrakt trzeba najpierw go wypełniać" zaznaczył Aleksander Surikow.

Zarzewiem trwającego obecnie konfliktu gazowego między Białorusią a Rosją są niedopłaty białoruskich spółek za rosyjski gaz. W reakcji na nie działająca na Białorusi spółka przesyłowa Biełtransgaz, znajdująca się pod kontrolą Gazpromu złożyła skargę do Sądu Arbitrażowego przy Białoruskiej Izbie Handlowej. Podmiot ten oskarżył lokalnie działające spółki dystrybucyjne, które z kolei kontroluje białoruski państwowy koncern Beltopgaz o to, że począwszy od 1 stycznia tego roku płacą za odbierany gaz mniej niż wynika to z formuły ujętej w kontrakcie.

W odpowiedzi na to białoruski wicepremier Władimir Siemaszko poinformował, że działania spółek zależnych od Beltopgaz wynikają z "czysto gospodarczych stosunków" i nie są skutkiem działań białoruskiego rządu. Wicepremier dodał również, że w jego opinii od 1 stycznia cena gazu dla białoruskich odbiorców powinna być niższa. Od mniej więcej sześciu miesięcy odbywają się na ten temat rozmowy między białoruskim rządem a rosyjskimi władzami i Gazpromem. Mińsk stara się wymóc obniżkę ceny surowca argumentując, że kiedy w większości krajów europejskich rosyjski koncern znacznie obniżył cenę, na Białorusi obniżka była niewielka.

W 2010 roku, kiedy również trwały negocjacje dotyczące ceny gazu z Rosji, Mińsk rozmyślnie stosował strategię polegającą na niedopłacaniu za gaz. Wówczas reakcja Gazpromu była bardzo surowa. Koncern w dniach 21-23 czerwca wstrzymał dostawy na Białoruś. Wówczas zwycięzcami w sporze okazali się Rosjanie. 

Zobacz także: Niemcy: Nord Stream 2 nie wykluczy tranzytu gazu przez Ukrainę

Zobacz także: Szef KE będzie rozmawiał z Putinem o Nord Stream II?

Reklama
Reklama

Komentarze