Reklama

Rosyjski sektor naftowy w związku z obejmującymi go sankcjami zachodnimi i utrzymującymi się niskimi cenami ropy naftowej został zmuszony do ograniczenia inwestycji w nowe projekty wydobywcze i zintensyfikowania prac na starych złożach Syberii Zachodniej. Naturalną konsekwencją takich działań jest coraz gorsza jakość pozyskiwanego surowca, co wymusza na Rosji, a szczególnie państwowym operatorze rurociągowym – spółce Transnieft –, podjęcie działań zmierzających do rozwiązania tego problemu. Stawką w grze jest bowiem wypełnienie kontraktów z zagranicznymi partnerami biznesowymi w obliczu pogarszających się parametrów eksportowanej ropy.

W odpowiedzi na zaistniałą sytuację powstał plan działań obejmujący utworzenie nowej, wysokozasiarczonej mieszanki (a więc gorzej preferowanej przez konsumentów europejskich) i jej przesył do Ust-Ługi a następnie próbę sprzedaży drogą morską na rynkach międzynarodowych. Pozwoliłoby to nie mieszać surowca gorszej jakości z docelową ropą eksportową, która byłaby sprzedawana przez ropociąg Przyjaźń (o sprawie pisałem w sposób bardziej szczegółowy tutaj) a więc także Polskę. Autorem koncepcji jest Transnieft i spotkała się ona z ostrą reakcją części środowisk biznesowych w Rosji. Kwestia sporna dotyczy głównie strat jakie przedsiębiorstwa naftowe będą musiały ponieść dostosowując się do nowej strategii eksportowej. Szacuje się, że mogą one wynieść nawet 40% na tonę ropy naftowej, co w perspektywie zmusi je do ograniczenia własnej produkcji (wspominałem o tym przy okazji komentarza dotyczącego wywiadu jaki agencja Tass przeprowadziła z Nikołajem Tokariewem, szefem Transnieftu).

Zgodnie z oficjalnymi komunikatami rząd rosyjski miał ustosunkować się do propozycji państwowego operatora rurociągowego w czerwcu, podczas spotkania przedstawicieli sektora naftowego z wicepremierem Arkadijem Dworkowiczem odpowiedzialnym ze energetykę. Dziś trudno jednak powiedzieć czy stanie się tak faktycznie, na światło dzienne wychodzą bowiem nowe kontrowersje związane ze sprawą. Wyliczenia potencjalnych strat jakie poniosłyby firmy naftowe zmuszone do eksportu ropy o gorszych parametrach w kierunku Ust-Ługi wskazały bowiem na dodatkowe komplikacje takiej operacji.

Zdaniem rosyjskich mediów branżowych Tatnieft straciłby 35 $ na tonie surowca, Basznieft – 40 $. W przypadku drugiego z wymienionych podmiotów oznaczałoby to zmniejszenie przychodów o 19 mld rubli. Kondycja wspomnianych przeze mnie potentatów ma bezpośrednie przełożenie na sytuację ekonomiczną w Tatarstanie, którego ludność przechodzi w ostatnich latach proces budzenia się świadomości narodowej i charakteryzuje się dążeniami emancypacyjnymi. Kryzys ekonomiczny skorelowany z nową koncepcją eksportową Transnieftu, może podsycić niekorzystne dla państwa rosyjskiego trendy na obszarach zamieszkiwanych w przeważającej mierze przez Tatarów. Fakt ten –zdaniem niektórych rosyjskich komentatorów- musi być brany przez władze pod uwagę w kontekście decyzji jaką trzeba podjąć w związku z pogarszającymi się parametrami rosyjskiej ropy.

Kwestie o których piszę mają duże znaczenie gospodarcze i polityczne, jak widać nie tylko w zakresie sytuacji wewnętrznej w Rosji, ale także Polski, która jest krajem tranzytowym i czerpie korzyści z przesyłu rosyjskiej ropy. Pozytywne ustosunkowanie się Moskwy do koncepcji, której elementem jest sprzedaż lepszego jakościowo surowca przez ropociąg Przyjaźń, będzie miało duże znaczenie dla utrzymania tego kierunku eksportowego w perspektywie kilku kolejnych lat.

 

 

 

 

 

 

 

Reklama
Reklama

Komentarze