Reklama

 

Przebieg wojny potasowej

Aresztowanie Władisława Baumgertnera, dyrektora generalnego rosyjskiego koncernu Uralkalij oraz do niedawna szefa rady nadzorczej Białoruskiej Kompanii Potasowej, sprowadziło na Mińsk falę rosyjskiej krytyki. Rosja zażądała jego uwolnienia i zaczęła grozić sankcjami. Bardzo szybko po tych wydarzeniach Transnieft ogłosił, że konieczny będzie remont ropociągu Drużba, w związku z czym ograniczeniu o około 25% ulegnie przesył ropy naftowej na Białoruś. Jednak nieoczekiwanie planom tym ostro sprzeciwił się prezes Rosnieftu- Igor Sieczin.

Jego głos okazał się decydujący. 10 września, podczas wizyty w Mińsku, Sieczin poinformował, że poziom dostaw ropy naftowej na Białoruś ze strony Rosnieftu nie ulegnie zmianie. Zdaniem gazety Kommersant zaproponował również prezydentowi Łukaszence status „specjalnego importera” ropy w zamian za wyłączność na jej dostawy. Oprócz tego w mediach pojawił się także wątek ewentualnej współpracy Rosnieftu z państwowym, białoruskim potentatem naftowo- chemicznym Belneftekhimem.

Tuż po spotkaniu Sieczina i Łukaszenki doszło do rozmów prezesa Gazpromu, Aleksieja Millera z białoruskim prezydentem. Czasowa korelacja obu wydarzeń wydaje się nieprzypadkowa. Strony poinformowały, że cena gazu oferowanego Białorusi wyniesie 175$ za tys. m3, nastąpi zwiększenie jego dostaw, wzrośnie także tranzyt przez Gazociąg Jamalski. Poza tym liczba środków przeznaczonych na modernizację białoruskiej gazowej sieci przesyłowej będzie większa o 20%. Dyskutowano również nad rozwojem energetycznych szlaków transportowych w tym nad Gazociągiem Jamał 2.

Tuż po wizycie Millera w Mińsku w prasie pojawiły się informacje o tym, że Rosnieft jest zainteresowany eksportowaniem gazu na Białoruś. Surowiec miałby być dostarczany Belneftekhimowi. Wiadomość ta sama w sobie ma wydźwięk antygazpromowy, ale jeśli zwrócimy uwagę także na to, że 12 lipca br. Gazprom i Belneftekhim podpisały umowę odnośnie współpracy inwestycyjnej w spółce Grodno Azot produkującej nawozy, to cała sytuacja wydaje się jeszcze ciekawsza. Tym bardziej, że media zaczęły się także rozpisywać na temat zainteresowania Rosnieftu aktywami giganta nawozowego Uralkalij zarządzanego przez aresztowanego Władisława Baumgertnera...

Komentarz

Dotychczasowy przebieg wojny potasowej rodzi kilka ciekawych konkluzji:

Po pierwsze, Białoruś to pierwszy kraj, w którym na szeroką skalę możemy obserwować konkurencję czołowych rosyjskich spółek energetycznych. Osią sporu jest Rosnieft i jego aspiracje, stronami wchodzącymi z nim w spór- Transnieft oraz Gazprom.

Po drugie, katalog propozycji wystosowanych ze strony Rosnieftu do władz Białorusi wskazuje na to, że Kreml wykorzystuje wspomnianą konkurencję do prowadzonej przez siebie gry politycznej, która pozwoli kapitałowi rosyjskiemu na głębszą penetrację gospodarczą Białorusi (tyle, że pod innym niż do tej pory brandem). Sieczin może zabezpieczyć dostawy ropy na Białoruś, a także zaproponować alternatywne źródło dostaw gazu, ale to transakcja wiązana...

Po trzecie, chęć dostarczania przez Rosnieft gazu białoruskiemu potentatowi naftowo- chemicznemu Belneftekhimowi w przybliżeniu określa aktualne zainteresowania Rosjan konkretnymi sektorami gospodarki Białorusi.

Po czwarte, chęć nabycia aktywów giganta nawozowego Uralkalij przez Rosnieft należy wiązać z trendem konsolidacyjnym obejmującym kluczowe rosyjskie przedsiębiorstwa. Mają one zostać skupione w rękach Igora Sieczina - prawej ręki Władimira Putina. Jego wybór na przewodniczącego Rady Dyrektorów Inter Rao pokazuje, że działania te będą wykraczały poza ramy branży naftowo- paliwowej i mogą obejmować także inne sektory, w tym elektroenergetyczny oraz chemiczny. 

 

Reklama
Reklama

Komentarze