Reklama

Niezwykle ciekawie wnioski nasuwają się po lekturze najnowszej prognozy Wood Mackenzie dotyczącej przyszłości rosyjskiego sektora naftowego. Zdaniem wspomnianej spółki konsultingowej zachodnie sankcje i niskie ceny ropy zmuszą kluczowe koncerny paliwowe powiązane z Kremlem do rezygnacji z projektów wydobywczych i infrastrukturalnych wymagających olbrzymich nakładów finansowych i technologicznych. W związku z tym będą one doraźnie lokowały swoją aktywność na tradycyjnym obszarze swojej działalności tj. Syberii Zachodniej.  

To szczególnie interesujące w kontekście aktualnej polityki energetycznej prowadzonej przez Moskwę. Odpowiedzią Kremla na zachodnie sankcje jest bowiem próba przeorientowania dostaw na kierunek azjatycki (de facto chiński), dla którego bazą surowcową ma stać się Syberia Wschodnia. Obszar ten nie jest tymczasem na dzień dzisiejszy ani efektywnie zagospodarowany ani zintegrowany z siecią rurociągową Syberii Zachodniej, w której wydobywa się ropę przeznaczoną na eksport do krajów europejskich. Co to oznacza w praktyce? 

Zachodnie sankcje jakimi objęto Rosję zahamowały rozwój nowych, perspektywicznych złóż węglowodorów na obszarze tego kraju (dodajmy - zgodnie z oczekiwaniami osób, które je skonstruowały). Ich efekt został ponadto spotęgowany redukcją cen ropy w bardzo przewrotny sposób. Jeśli prognoza Wood Mackenzie potwierdzi się (a wiele na to wskazuje), to na długi czas zabezpieczone zostaną dostawy rosyjskiej ropy do EuropyRosjanie będą mieli bowiem spory problem z zapewnieniem odpowiednich ilości surowca dla azjatyckiego kierunku eksportowego. Syberia Wschodnia to bowiem obszar wymagający olbrzymich nakładów finansowych w kontekście zagospodarowywania nowych złóż i ich przyłączania do ropociągu WSTO biegnącego w kierunku Chin i Pacyfiku. Natomiast ewentualne przekierowanie ropy z Syberii Zachodniej na wschód napotka na problem. Wymagałoby ono bowiem rozbudowy infrastruktury przesyłowej do odpowiedniej przepustowości, na co nie ma w chwili obecnej pieniędzy. 

W takiej konfiguracji tradycyjny, europejski kierunek eksportowy wydaje się dla Rosji naturalnym rozwiązaniem. Najwyraźniej mimo buńczucznym zapowiedzi z pogranicza propagandy jest ona -przynajmniej na razie- skazana na współpracę z UE i to mimo restrykcji jakie Wspólnota nałożyła na jej sektor naftowy. Najlepszym przykładem obrazującym taki stan rzeczy są doniesienia o podporządkowaniu pełnej przepustowości WSTO Rosnieftowi, aby mógł się on wywiązać ze swoich zobowiązań wobec Chin. Na takim rozwiązaniu stracą inne firmy korzystające ze wspomnianej rury - Łukoil, Surgutnieftiegaz oraz Irkucka Kompania Naftowa. Jak widać istniejąca infrastruktura już nie zaspokaja -relatywnie przecież niewielkich w skali kraju- możliwości eksportowych złóż z Syberii Wschodniej. Na jej rozbudową nie ma natomiast co liczyć w najbliższym czasie. 

Reklama

Komentarze

    Reklama