Reklama

Portal o energetyce

Rosja i Ukraina w gazowym klinczu. Przynajmniej do marca...

Rosyjsko- ukraiński klincz gazowy będzie prawdopodobnie trwał dość krótko i nie przyniesie większych strat Europie. Z perspektywy strategicznej jego znaczenie może być jednak niebagatelne stanowiąc kluczowy etap przekierowania rosyjskich dostaw błękitnego paliwa przeznaczonych dla Europy do Nord Streamu.

Spotkanie Władimira Putina i Wiktora Janukowycza w Soczi nie doprowadziło do harmonizacji ich stanowisk. Strona rosyjska oficjalnie zagroziła wstrzymaniem drugiej transzy pomocowej dla Ukrainy z powodu nieuregulowania długów za dostawy gazu (sięgających już ponad 3 mld $). Ukraińskie media poinformowały z kolei, że Agencja Terenów Państwowych wydała zgodę na budowę terminala do odbioru LNG tuż przy porcie w Odessie. Źródła zbliżone do ministerstwa energetyki twierdzą, że projekt będzie kontynuowany „ponieważ umowa z Gazpromem nie ma charakteru długoterminowego”. Narrację dywersyfikacyjną podtrzymuje także szef wspomnianego resortu, Eduard Stawicki, który prognozuje w 2014 r. zwiększenie krajowego wydobycia gazu o 9 procent...

W najlepsze trwa zatem przeciąganie liny. W przypadku rosyjskim będzie ono kontynuowane przynajmniej do marca- to właśnie wtedy KE poinformuje ostatecznie o przyszłości gazociągu OPAL. Jeżeli Gazprom będzie mógł wykorzystywać 100 proc. przepustowość tej lądowej odnogi Nord Streamu to gazowe stanowisko wobec Ukrainy zostanie zapewne zaostrzone- spadnie bowiem ryzyko zablokowania przez Kijów dostaw rosyjskiego błękitnego paliwa do Unii Europejskiej. Postawę władz kraju nad Dnieprem zdeterminuje natomiast dynamika Majdanu. Dziś Wiktor Janukowycz liczy na jego osłabienie parlamentarnym klinczem. Ostatnie tygodnie pokazują jednak, że najdrobniejszy incydent może ponownie podsycić niepokoje i postawić go pod ścianą. 

Reklama

Komentarze

    Reklama