Reklama



Odkrycie złóż gazu we wschodniej części Morza Śródziemnego (Grecja, Cypr, Liban, Izrael, Syria) spowodowało, że wzrosło napięcie w całym regionie. To zresztą jeden z głównych powodów ochłodzenia się stosunków izraelsko- tureckich. W zeszłym roku Nikozja zwróciła się do Izraela z prośbą o wysłanie jednostek marynarki wojennej w rejony gdzie trwają poszukiwania gazu pod dnem Morza Śródziemnego. Pojawiły się także ostatecznie zdementowane informacje o rzekomym układzie cypryjsko- izraelskim. Tel- Awiw miał pokryć koszty budowy infrastruktury gazowej na Cyprze w zamian za umieszczenie swoich żołnierzy na wyspie.

Moskwa nie pozostaje obojętna na te wielkie przemiany polityczne. Rosyjskie firmy są już obecne w Syrii, Libanie, Izraelu i starają się wykupywać tamtejsze złoża zanim tani surowiec, który będzie z nich eksploatowany zaleje region. To także element strategii zmiany kierunku dostaw z rynków europejskich na azjatyckie, który ma umożliwić przetrwanie w realiach rewolucji łupkowej. Jak widać nie ogranicza się ona do projektów arktycznych, czy infrastrukturalnych pokroju Gold Stream.

Przeczytaj także: Gazprom nie podda się bez walki i stawia na „Gold Stream”

Błękitne paliwo z Morza Śródziemnego ma być dostarczane do Azji Południowej m.in. Indii (Gazprom ma już zawarte stosowne kontrakty). Ten szlak dostaw zabezpieczy flota wojenna FR, która jest coraz bardziej aktywna w rogu afryki (operacje antypirackie) i ma być niebawem stale obecna na Morzu Śródziemnym.

Przeczytaj: Cypr nowy punkt wsparcia logistycznego dla rosyjskich okrętów na Morzu Śródziemnym

Z tymi kwestiami należy również wiązać doniesienia o powrocie do planów połączenia South Streamu z grecką infrastrukturą przesyłową. W ostatnich dniach przebywający w Atenach Aleksiej Miller zasygnalizował taką możliwość.

Piotr A. Maciążek
Reklama
Reklama

Komentarze