Reklama

Aktywność Rosatomu w Wielkiej Brytanii jest niezwykle ciekawa z perspektywy zaangażowania tego koncernu w Europie Środkowej. Pokazuje bowiem, że współpraca na poziomie poważnych projektów związanych z energetyką jądrową jest możliwa także z krajem tradycyjnie niechętnym Rosji. Wspomniana inicjatywa ma przecież znaczenie strategiczne dla całej brytyjskiej gospodarki a jej charakter jest kompletnie odmienny od dotychczasowego modelu rosyjsko- brytyjskiej kooperacji energetycznej, który mogliśmy obserwować na przykładzie zaangażowania BP w Rosji.

Niedawna porażka dużego rosyjskiego projektu energetycznego w obwodzie kaliningradzkim, bałtyckiej elektrowni atomowej, była związana przede wszystkim z nieefektywną polityką wizerunkową Rosatomu. W kontaktach pomiędzy Rosjanami a politykami w Wilnie i Warszawie zabrakło precedensu politycznego, do którego można byłoby się odwołać przed opinią publiczną w celu zniwelowania poziomu nieufności pomiędzy stronami. Zaowocowało to zogniskowaniem rosyjskiego lobbingu na Komisji Europejskiej, a więc prowadzeniem narracji podkreślającej odgórną konieczność włączenia eksklawy sąsiadującej z Polską i Litwą do europejskiego obiegu elektroenergetycznego (przyciągania a nie izolowania Rosji, w tym przypadku w energetyce). Także ta strategia zawiodła udowadniając, że klucz do rozwiązania wizerunkowego problemu leży gdzie indziej.

Aktywność Rosatomu w Wielkiej Brytanii należy postrzegać jako świadomy ruch polityki wizerunkowej koncernu. Wzmacnia on zasadniczo jego wiarygodność na trudnych, niechętnych rynkach. Porozumienie z Brytyjczykami może wpłynąć na rozgrywkę związaną z rozbudową elektrowni atomowej w Temelinie, a być może pozwoli również w kooperacji z neutralnym wizerunkowo partnerem zaproponować w ramach konsorcjum ofertę Polsce. Oczywiście pod warunkiem, że nasz program atomowy będzie kontynuowany w obecnej formie. Jakkolwiek fantastycznie by to nie zabrzmiało- Rosatom musi poszukiwać rekompensaty za fiasko swojego projektu w obwodzie kaliningradzkim. Tymczasem udział rosyjskiego koncernu w budowie polskiej siłowni wydaje się mniej kontrowersyjny od niedawnej kwestii eksportu energii nad Wisłę. Łatwiej będzie zatem zdobyć dla niego poparcie polityczne bazując na hasłach ujednolicenia technologii jądrowej w Grupie Wyszehradzkiej oraz odwołując się do casusu brytyjskiego. Wielka Brytania to przecież nie tylko przykład państwa politycznie głęboko niechętnego Rosji, ale to także kluczowy partner Polski w kontekście energetyki jądrowej (włącznie z inspiracjami co do modelu jego finansowania) oraz gazu łupkowego w Unii Europejskiej. A nade wszystko to symbol państwa, które prowadzi politykę energetyczną zgodną ze swoimi interesami i pozbawioną sentymentów.

 

Reklama

Komentarze

    Reklama