Reklama

Ropa

Wysokie ceny ropy – odpowiedzialny klimat i OPEC

Fot. Duncan Rawlinson/Flickr.com
Fot. Duncan Rawlinson/Flickr.com

Cena ropy Brent na giełdzie w Londynie oscyluje wokół 70 dolarów za baryłkę osiągając tym samym poziom nienotowany od grudnia 2014 roku. Tak wysoka cena to przede wszystkim wynik oddziaływania na rynek porozumienia członków Organizacji Eksportujących Ropę Naftową i ich sojuszników, w tym przede wszystkim Federacji Rosyjskiej. Wpływ na wysokość ceny mają również inne czynniki, które powodują czasowe zmniejszenie podaży surowca na rynku.

OPEC + Rosja = spadek ceny

Cel podjętej w grudniu 2016 roku decyzji o redukcji wydobycia ropy naftowej przez kraje OPEC i państwa niezrzeszone w organizacji (11 krajów, w tym Rosja) był prosty: podniesienie ceny surowca powyżej 50 dolarów za baryłkę. Aby to osiągnąć zgodzono się na wspólne zmniejszenie wydobycia ropy o blisko 1,8 mln b/d (baryłek dziennie) w stosunku do poziomu z października 2016 r. Umowa, która była przedłużana już dwukrotnie (w maja i grudniu ub.r.) ma zgodnie z ostatnimi uzgodnieniami obowiązywać do końca 2018 r. W międzyczasie, w lipcu tego roku, ma odbyć się spotkanie, na którym strony dokonają przeglądu dalszego funkcjonowania porozumienia.

Decydujący głos w sprawie przedłużenia umowy o redukcji podaży ropy na rynku miała Arabia Saudyjska i Federacja Rosyjska. Oba kraje łączyło dotychczas dążenie do utrzymania stabilnych i możliwie wysokich cen ropy naftowej na rynku światowym. Drastyczny spadek cen surowca za sprawą rewolucji łupkowej w USA i „zalaniem” rynku amerykańskim surowcem doprowadziło do współpracy Saudyjczyków i Rosjan w ramach porozumienia krajów OPEC+. Dla Arabii Saudyjskiej umowa była ratunkiem dla sektora finansów publicznych, którego deficyt w 2016 r. osiągnął poziom 17% PKB. Dla Rosji wysoka cena ropy ma tradycyjnie żywotne znaczenie dla budżetu Federacji, który niemal w połowie opiera się na dochodach ze sprzedaży surowca.

Trudno jest oceniać, jaka byłaby cena surowca bez porozumienia, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa można zaryzykować tezę, że byłaby ona znacznie niższa od obecnej. A potrzeba jej podniesienia jest dla państw OPEC konieczna już od dłuższego czasu, a przynajmniej od 2014 r., gdy cena surowca odnotowała wyraźny spadek (w lipcu 2014 r. cena za baryłkę ropy Brent wynosiła 115 dolarów, by pod koniec roku spaść o połowę). W 2016 r. było jeszcze gorzej – cena Brent spadła do 28 dolarów za baryłkę.

Rosyjski łącznik

Za osiągnięcie rekordowego poziomu 70 dolarów za baryłkę w ostatnich dniach agencja Reutersa wskazuje jednego odpowiedzialnego – ministra energetyki Federacji Rosyjskiej, Aleksandra Nowaka. Podczas konferencji prasowej w piątek Nowak uciął pojawiające się od pewnego czasu spekulacje na temat spodziewanego „łagodnego” wyjścia Rosji z porozumienia. Szef rosyjskiego resortu energii oświadczył, że przy podjęciu takiej decyzji będzie decydować w pierwszej kolejności bilans podaży i popytu, a nie osiągnięta konkretna cena surowca. Dodał następnie, że w jego opinii rynek ciągle wymaga zrównoważenia, zaś informacje na temat wyjścia z umowy zbagatelizował stwierdzeniem, że tego typu plotki pojawiają się przed każdym spotkaniem przedstawicieli państw uczestniczących w umowie.

Rosyjski minister przyznał także, że tak wysoka cena surowca ma charakter krótkoterminowy, a sytuacja na rynku będzie wnikliwie omówiona podczas najbliższego spotkania stron porozumienia OPEC Plus zaplanowanego na 21-22 stycznia w Omanie. Z kolei zdaniem prezesa rosyjskiego Łukoila, Wagita Alekperowa, decyzja o wyjściu Rosji z umowy powinna zostać podjęta dopiero w sytuacji utrzymania się ceny 70 dolarów za baryłkę przez okres 6 miesięcy.

Śnieżyce, eksplozje, protesty…

Komentarz ministra to oczywiście nie jedyny czynnik, który czasowo podniósł ceny na rekordowy poziom 70 dolarów za baryłkę. Poza stale rosnącym popytem spowodowanym naturalnym rozwojem gospodarczym na świecie przyczyniającym się do spadku podaży surowca i wzrost cen, znaczenie miała również sytuacja pogodowa w Ameryce Północnej. Z powodu ostrej śnieżycy w Stanach Zjednoczonych część rafinerii wstrzymała swoje prace, zaś niskie temperatury spowodowały zużycie prawie 5 mln baryłek zapasów surowca (według szacunków amerykańskiego Departamentu Energii), a nawet ponad 11 mln baryłek (według niezależnego Amerykańskiego Instytutu Paliw). W opinii analityków nim zapasy uzupełnią „napiętą sprawę” niższej podaży surowca cena pozostanie na wysokim poziomie.

Wpływ na krótkoterminowe wystrzelenie ceny na początku roku miała także eksplozja rurociągu w Libii, będącej jednym z największych eksporterów ropy naftowej. Dzienna produkcja z dnia na dzień spadła o 70-100 tys. baryłek. To nie jedyne poważne zaburzenie w produkcji ropy w ostatnim czasie. Pod koniec listopada doszło do awarii rurociągu w Kanadzie, która zmusiła operatorów systemu do całkowitego zamknięcia głównej nitki transportującej surowiec w tym kraju. Obecnie obawy analityków budzą antyrządowe wystąpienia w Iranie, który produkuje 3,8 mln baryłek ropy dziennie, pokrywając ok. 4 proc. globalnego zapotrzebowania.

Cena ropy na poziomie 60-70 dolarów za baryłkę utrzyma się jeszcze przez najbliższe lata – co najmniej do roku 2020. Taką wizję roztaczają poproszeni przez agencję Reutersa o prognozę dotyczącą ceny surowca analitycy. Jedynie 5 procent spośród 7 tys. ekspertów rynku paliwowego wskazało, że cena spadnie poniżej 55 dolarów. Tyle samo ankietowanych stwierdziło, że ceny przewyższą poziom 75 dolarów. Zdecydowana większość przewiduje wahania ceny w przedziale 60-70 dolarów za baryłkę. 

Reklama
Reklama

Komentarze