Koszty nowych sankcji okazałyby się zbyt wysokie dla niektórych europejskich państw - pisze niemiecki Frankfurter Allgemeine Zeitung.
Gazeta zauważa, że osiągnięty został punkt, w którym jedność europejska się skończyła. Tak jak przy ostatnich pakietach sankcji obejmujących węgiel czy gaz, mimo pewnych uwag poszczególnych państw członkowskich, udawało się osiągnąć porozumienie, tak ostatnia próba wprowadzenia embargo wystawiła po raz kolejny na próbę europejską solidarność.
Nietrudno odnieść wrażenie, że tym razem bardzo ją nadwyrężając. „Prawda jest taka, że czas na duże pakiety sankcji wobec Rosji na razie się skończył" – podkreśla FAZ.
Jak zauważa gazeta, nie tylko Węgry blokowały umowę przez prawie cztery tygodnie. Wina leży również po stronie Niemcy, które nałożyły embargo dopiero po tym, jak znacznie zmniejszyły swoją zależność od rosyjskiej ropy.
Czytaj też
Autor tekstu zwraca uwagę na to, że embargo na ropę dotyczy wyłącznie tej dostarczanej drogą morską. Węgry, Słowacja i Czechy mogą nadal być zaopatrywane przez rurociąg Drużba. Ponieważ Niemcy i Polska nie będą już pobierać ropy z północnego odgałęzienia rurociągu, wpłynie to na co najmniej 90 proc. importu.
Kolejnym słabym punktem embargo jest termin wprowadzenia restrykcji; przełom 2022 i 2023 roku. Analitycy podkreślają, że do tego czasu może się wydarzyć wiele nieoczekiwanego na arenie międzynarodowej, zarówno po stronie rosyjskiej jak i europejskiej.
A do dnia obowiązywania embargo, Władimir Putin nadal będzie zarabiać na eksporcie rosyjskiej ropy.