Reklama

Wiadomości

Chiny „chomikują” coraz więcej surowców. „Economist” zastanawia się, po co

Autor. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Chin / fmprc.gov.cn

„The Economist” obszernie opisuje chińskie działania na rzecz zwiększenia możliwości magazynowania gazu czy ropy, nie wspominając o zbożu i kukurydzy. Tygodnik opisuje, że wygląda to tak, jakby Chiny przygotowywały się na trudne czasy i o wiele mniej przyjazne otoczenie międzynarodowe.

Chińskie władze zachowują się tak, jakby obawiały się bliżej nieokreślonych geopolitycznych turbulencji – taki wniosek można wysnuć z lektury najnowszej publikacji brytyjskiego „The Economist”. Pekin importuje coraz więcej towarów i surowców, ale wcale nie zużywa ich na bieżąco. Wręcz przeciwnie – składuje je.

Tygodnik wylicza, że w Chinach poza magazynami strategicznymi, zarządzanymi przez władze ChRL, rozwijane są także silosy czy składy, które są formą prywatnych przedsięwzięć. Jednak nie są one całkowicie „niepaństwowe” – jeśli zajdzie taka potrzeba, komunistyczne władze upomną się o dostęp do nich.

Jak zwiększyły się lub zwiększą, zdolności magazynowe Chin? „Economist” wylicza, że od 2020 roku Państwo Środka zwiększyło pojemność składów ropy z 1,7 mld do 2 mld baryłek. Do 2025 roku podziemne magazyny gazu mają dysponować pojemnością 55 mld metrów sześciennych. Do 2030 r. zbiorniki rozmieszczone na wybrzeżu (głównie do składowania LNG) mają dysponować 85 mld m3 pojemności. „Chiny teraz zapełniają te magazyny” – pisze tygodnik.

Reklama

Jednocześnie stale mają rosnąć zapasy zboża i kukurydzy i powoli osiągają poziom, który pozwoliłby na wyżywienie kraju przez rok. Podobnie jest z soją (importowaną do Chin), ważnym składnikiem paszy dla setek milionów zwierząt.

Trump straszy smoka, a może chodzi o Tajwan?

Tygodnik prezentuje dwie teorie, które mają wyjaśniać, dlaczego ChRL tak postawiła na „chomikowanie” surowców. Jedną z nich mają być rzekome obawy Chińskiej Republiki Ludowej przed ponownym pojawieniem się Donalda Trumpa w Białym Domu. Kiedy był on prezydentem USA, kilka razy uderzył w chińską gospodarkę, a teraz, po czterech latach przerwy, mógłby wrócić z jeszcze bardziej jastrzębim nastawieniem.

Inna teoria wskazuje na to, że mogą być to przygotowania pod blokadę Tajwanu. Pekin miałby zdawać sobie sprawę z utrudnień wywołanych interwencją wobec Republiki Chińskiej i miałyby szykować się na skutki częściowej alienacji na arenie międzynarodowej.

„Economist” przestrzega i jednocześnie studzi emocje. „Wygląda to tak, jakby Chiny przygotowywały się na to, że ich pozycja może się pogorszyć, a otoczenie stanie się mniej przyjazne. Zaczęły od rozbudowy zdolności magazynowych” – stwierdzono w materiale.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama