Reklama

Wiadomości

Ceny ropy w USA wciąż rosną przez sytuację na Bliskim Wschodzie. „To dopiero początek” – mówił rzecznik Hezbollahu

Autor. Unsplash

Ceny ropy na giełdzie paliw w Nowym Jorku kontynuują serię zwyżek w czasie, gdy inwestorzy oceniają ryzyka związane z dostawami surowca z Bliskiego Wschodu, gdzie sytuacja geopolityczna staje się coraz bardziej napięta – informują maklerzy.

Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na XI kosztuje na NYMEX w Nowym Jorku 71,07 USD, wyżej o 1,38 proc. Brent na ICE na XII jest wyceniana po 74,82 USD za baryłkę, po zwyżce o 1,24 proc.

Inwestorzy z niepokojem śledzą doniesienia z Bliskiego Wschodu, gdzie robi się coraz bardziej „gorąco”. Zarówno Izrael, jak i Hezbollah poinformowały w środę o walkach swoich sił w południowym Libanie.

„To dopiero początek, mamy wystarczająco dużo bojowników, broni i amunicji, by odeprzeć Izrael” – deklarował rzecznik Hezbollahu Mohamad Afif.

Izrael skierował do Libanu kolejne jednostki wojska, a Hezbollah poinformował, że starł się izraelskim wojskiem w przygranicznych miejscowościach Marun el-Ras i Al-Adajsa. Lotnictwo Izraela kontynuuje naloty na cele Hezbollahu w Libanie – przeprowadzono nalot m.in. na Bejrut. Z kolei Hezbollah wystrzelił w środę na północny Izrael ponad 100 rakiet. Od ponad tygodnia Liban jest intensywnie bombardowany przez izraelskie lotnictwo w ramach operacji „Północne Strzały”. Izrael zaznacza, że uderzenia są wymierzone w Hezbollah, nie libijską ludność cywilną, a ich celem jest zabezpieczenie północy państwa. Z powodu regularnych ostrzałów północy Izraela, rozpoczętych przez Hezbollah po wybuchu wojny w Strefie Gazy rok temu, ewakuowano stamtąd ok. 60 tys. osób.

Czytaj też

Prezydent USA Joe Biden zapowiedział w środę, że nie poprze żadnego izraelskiego ataku na irańskie obiekty nuklearne w odpowiedzi na irański ostrzał rakietowy i wezwał władze Izraela do podjęcia „proporcjonalnych” działań przeciwko swojemu regionalnemu wrogowi.

Tymczasem traderzy obawiają się, że eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie może wpłynąć na przepływ ropy z tego regionu, jeśli zaatakowane zostaną obiekty naftowe lub zablokowane szlaki dostaw ropy. Analitycy Citigroup oceniają, że jeśli doszłoby do izraelskiego ataku na irańskie obiekty naftowe z rynku „ubyłoby” 1,5 mln baryłek ropy dziennie. „Jeśli zaś Izrael uderzy w niewielką infrastrukturę naftową w Iranie, to może zostać utraconych 300-450 tys. baryłek dziennie” – piszą eksperci Citi w rynkowej nocie.

Traderzy mogą masowo wycofywać się z krótkich pozycji na ropę. „Tarderzy wycofujący się z krótkich pozycji mogą spowodować wzrosty cen ropy ze względu na większą premię za ryzyko wojenne” – pisze w rynkowym raporcie Henik Fung, analityk Bloomberg Intelligence, odnosząc się do inwestorów porzucających zakłady, że ceny ropy spadną. „Ropa WTI może w takim przypadku testować poziom 80 USD za baryłkę w krótkiej perspektywie” – ostrzega.

Tymczasem w USA rosną zapasy surowca. Zapasy ropy naftowej w ubiegłym tygodniu wzrosły o 3,89 mln baryłek, czyli o 0,94 proc., do 416,93 mln baryłek – podał w oficjalnym raporcie amerykański Departament Energii (DoE). Zapasy benzyny spadły w tym czasie o 1,12 mln baryłek, czyli o 0,51 proc., do 221,2 mln baryłek. Rezerwy paliw destylowanych, w tym oleju opałowego, spadły o 1,28 mln baryłek, czyli o 1,04 proc., do 121,64 mln baryłek – podał DoE.

Reklama
Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze