Reklama

Ropa

Trump na odchodne zniszczy środowisko Arktyki? „Luzuje kluczowe regulacje”

Fot. Gage Skidmore / Flickr
Fot. Gage Skidmore / Flickr

Administracja Donalda Trumpa zaproponowała poluzowanie zasad bezpieczeństwa dotyczących wydobycia ropy na obszarze Oceanu Arktycznego - informuje agencja Reutera.

Celem działań urzędników Trumpa jest zrewidowanie regulacji wprowadzonych jeszcze za czasów Baracka Obamy. Ich celem było zwiększenie bezpieczeństwa prac realizowanych w ekstremalnych warunkach pogodowych Arktyki. Za bezpośrednią przyczynę opracowania przepisów uznaje się wypadek należącej do Shella platformy wiertniczej, która w 2012 roku osiadła na mieliźnie. Sytuacja była na tyle poważna, że po tym zdarzeniu firma zrezygnowała z poszukiwania „czarnego złota” w Arktyce.

Departament Zasobów Węwnętrznych, który nadzoruje wydobycie ropy i gazu ze złóż podmorskich, oświadczył, że proponowane zmiany „usuną niepotrzebne, uciążliwe przepisy”. Chodzić ma tutaj m.in. o konieczność przedkładania szczegółowych planów przed złożeniem wniosku dotyczącego poszukiwań. Zlikwidowany miałby zostać również przepis wymagający od operatorów wykazania, że w sytuacji kryzysowej będą potrafili szybko rozmieścić sprzęt zabezpieczający - szczególnie w przypadku wycieków.

Propozycje, co dość oczywiste, zostały ciepło przyjęte przez branżę naftową, która uważa, że eksploatacja zasobów Arktyki ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych. „Z niecierpliwością czekamy na (…) skorygowanie krótkowzrocznych ograniczeń dot. badań i eksploracji największych na świecie konwencjonalnych, nieodkrytych zasobów ropy naftowej i gazu” - powiedział wiceprezes American Petroleum Institute.

Zdecydowanie mniej entuzjazmu przejawiają organizacje ekologiczne, które uważają, że jakakolwiek liberalizacja przepisów jest błędem. Ich zdaniem trudne warunki realizacji działań w Arktyce sprawiają, że nie ma obecnie skutecznych środków ochrony, które mogłyby zostać wykorzystane np. w przypadku wycieku.

Reklama
Reklama

Komentarze