Reklama

Ropa

Rebelianci Huti zapowiadają przeprowadzenie nowych ataków na infrastrukturę naftową

Fot.: commons.wikimedia.org
Fot.: commons.wikimedia.org

Rebelianci Huti, którzy uderzyli w ubiegłym tygodniu w obiekty koncernu Aramco, twierdzą, że ataki na cele wojskowe i strategiczne w ZEA, Arabii Saudyjskiej i w bazach koalicji w Jemenie to tylko początek szerszej akcji - podała związana z nimi agencja SABA.

Wspierani przez Iran szyiccy rebelianci Huuti, którzy kontrolują stolicę Jemenu Sanę oraz rozległe terytoria na północy i zachodzie kraju, zamierzają przeprowadzić ataki na łącznie 300 obiektów - twierdzi SABA.

Atakowane będą cele wojskowe i mające znaczenie strategiczne obiekty cywilne - takie, jak przedsiębiorstwa petrochemiczne i ich infrastruktura w Arabii Saudyjskiej czy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich - a także bazy wojskowe międzynarodowej koalicji dowodzonej przez Arabię Saudyjską, jakie znajdują się w Jemenie.

W ubiegłym tygodniu rebelianci Huti przeprowadzili kilka ataków w rejonie Zatoki Perskiej. Saudyjski minister energetyki Chalid al-Falih poinformował we wtorek, że dwie przepompownie ropy naftowej obsługujące rurociąg Wschód-Zachód zostały zaatakowane przez drony załadowane materiałami wybuchowymi. Do ataków przyznali się jemeńscy rebelianci Huti.

Falih nazwał atak na instalacje Saudi Aramco, największego na świecie pod względem dziennej produkcji koncernu naftowego, który zaspokaja powyżej 10 proc. światowego zapotrzebowania na ropę, "aktem terroryzmu" wymierzonym w globalne dostawy ropy. Podkreślił, że konieczne jest przeciwdziałanie "ugrupowaniom terrorystycznym stojącym za takimi niszczycielskimi atakami".

Według Faliha wydobycie saudyjskiej ropy oraz eksport tego surowca i produktów jego rafinacji są kontynuowane bez zakłóceń, ale państwowa firma naftowa Aramco wstrzymała przepompowywanie ropy do zaatakowanego rurociągu na czas oceny szkód i naprawy przepompowni.

Poza uszkodzeniem przepompowni Huti atakowali też inne obiekty. Dwa saudyjskie tankowce zostały poważnie uszkodzone w ubiegły poniedziałek podczas "ataku sabotażowego" u wybrzeży miasta Al-Fudżajra w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. "Ataki szczęśliwie nie spowodowały żadnych ofiar ani wycieku ropy, doszło jednak do poważnych uszkodzeń w strukturze obu statków" - podkreślił szef resortu energetyki Arabii Saudyjskiej.

W przeddzień ministerstwo spraw zagranicznych Zjednoczonych Emiratów Arabskich poinformowało też o "operacjach sabotażowych" wymierzonych w cztery statki komercyjne należące do Zjednoczonych Emiratów Arabskich w pobliżu wód terytorialnych ZEA, nie wskazując przy tym podejrzanych. Resort przekazał, że nie doszło do wycieku "szkodliwych substancji chemicznych ani paliwa".

Rządowa Administracja Morska USA (US MARAD) wystosowała w związku z powyższymi incydentami ostrzeżenie o możliwych aktach sabotażu wobec statków u wybrzeży ZEA. Urząd ten zastrzegł, że informacje o atakach nie zostały dotąd potwierdzone, ostrzegł jednak przed potencjalnym niebezpieczeństwem firmy transportujące towary w regionie Al-Fudżajry.

Jemen pogrążony jest w chaosie od 2011 roku, gdy społeczna rewolta położyła kres wieloletnim dyktatorskim rządom prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Konflikt nasilił się, gdy w marcu 2015 roku interwencję w Jemenie rozpoczęła Arabia Saudyjska.

Międzynarodowa koalicja krajów, gdzie dominują sunnici: Bahrajn, Bangladesz, Egipt, Jordania, Katar, Kuwejt, Maroko, Senegal, Sudan i Zjednoczone Emiraty Arabskie, a której przewodzi Arabia Saudyjska, od czterech lat walczy w Jemenie ze wspieranymi przez Iran rebeliantami Huti pod hasłem przywrócenia do władzy prezydenta Abd ar-Raba Mansura al-Hadiego. Hadiemu podlega tylko południowa część kraju; Huti kontrolują terytoria na północy i zachodzie Jemenu.

Według ONZ wojna w Jemenie pochłonęła od 2015 r. prawie 10 tys. ofiar i wywołała jeden z "największych kryzysów humanitarnych na świecie".

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. p-p-p

    Jak się chce na siłę utrzymać władzę "swoich" nie interesując się zdaniem mieszkańców to tak jest. Jakby Huuti mieli kasę to kupiliby F-35 i nie musieliby podkładać prowizoryczne ładunki.