Ropa
Maduro: nasza rafineria została zaatakowana przez terrorystów
Prezydent Wenezueli oświadczył, że rafineria Amuay padła ofiarą ataku terrorystycznego z wykorzystaniem „potężnej broni” - informuje agencja Reutera.
„Wczoraj rafineria Amuay - jedna z najważniejszych rafinerii w Wenezueli i Ameryce Łacińskiej - została zaatakowana potężną bronią” - powiedział Maduro na konferencji prasowej. Dodał, że obecnie rząd stara się ustalić dokładne okoliczności zdarzenia.
Moce produkcyjne zakładu, w który wymierzony miał być atak wynoszą ok. 645 tys. baryłek dziennie. Do eksplozji, jak podają źródła, doszło we wtorek, ale nikt nie został w niej ranny, ponieważ rafineria nie funkcjonowała w normalnym trybie. To powszechny problem w Wenezueli, która ze względu na złe zarządzanie oraz ogromne niedoinwestowanie branży zmaga się z dotkliwymi niedoborami paliw.
Oczywiście nie przeszkadza to następcy Hugo Chaveza w snuciu opowieści o potędze. Jego zdaniem krajowe rafinerie wyprodukowały dotychczas 30% więcej paliwa, nż wynosi wewnętrzny popyt. Nie podał jednak szczegółów dotyczących na przykład tego, które zakłady dokonały tego osiągnięcia. Podobnie wygląda sprawa w przypadku importu do Wenezueli - powszechnie wiadomo, że sytuację ratują dostawy z Iranu, ale Maduro upiera się, że państw-importerów jest znacznie więcej - niestety nie precyzuje, o które kraje chodzi.
Źródła Reutersa twierdzą, że obecnie na terytorium Wenezueli działa tylko jedna duża rafineria produkująca benzynę - Cardon. Jej zdolności produkcyjne wynoszą 310 tys. b/d.
Chociaż Wenezuela posiada największe potwierdzone złoża ropy naftowej na świecie, z wyliczeń OPEC wynika, że wydobywa obecnie tylko 622 tys. baryłek tego surowca dziennie, czyli zaledwie jedną piątą tego, co 10 lat temu. Maduro obwinia o tę sytuację USA, które wprowadziły mocno ciążące wenezuelskiej gospodarce sankcje. Eksperci oraz opozycja uważają, że winne są błędne wybory polityczne, brak inwestycji i korupcja.