Reklama

Ropa

Iran wykiwał Trumpa i eksportuje coraz więcej ropy

Fot. Gage Skidmore / Flickr
Fot. Gage Skidmore / Flickr

Iran już niemal jawnie drwi z polityki „maksymalnej presji” Donalda Trumpa. Coraz więcej danych wskazuje, że kraj znalazł sposób na ominięcie sankcji i znacząco zwiększył eksport ropy naftowej. Mówi się nawet o jego podwojeniu.

Dla Teheranu jest to nie tylko kwestia o wymiarze godnościowym, ale przede wszystkim ekonomicznym. Dodatkowe środki stanowią bowiem nieocenione wsparcie dla zmagającej się z kryzysem gospodarki. 

Eksperci "Wall Street Journal" zwracają uwagę, że dokładne oszacowanie irańskiego eksportu ropy jest bardzo trudne, ponieważ ma on często „ukryty charakter”. Niemniej, kilka podmiotów monitorujących światowe rynki wskazuje, że uległ on podwojeniu w porównaniu do poziomu obserwowanego na początku roku. Warto jednak odnotować, że ich szacunki znacząco się od siebie różnią. „WSJ” powołuje się tutaj m.in. na dane amerykańskiej firmy TankerTrackers.com, która wykorzystuje do śledzenia dostaw obraz satelitarny. Jej eksperci uważają, że irański eksport osiągnął jesienią 1,2 mln b/d, w porównaniu do 481 tys. b/d w lutym 2020 r. Z kolei waszyngtońskie SVB International podaje, że w listopadzie eksport wyniósł 585 tys. b/d, zaś wcześniej 230 tys. b/d. Jeszcze inne szacunki przedstawia Petro-Logistics mówiący o wzroście z 222 tys. b/d do 447 tys. b/d.

Reklama
Reklama

Zdaniem Mike’a Pompeo amerykańskie sankcje zmniejszyły dochody Iranu z eksportu ropy o 70 mld dolarów - licząc od maja 2018. W ubiegłym roku deklarował on, że celem USA jest zredukowanie irańskiego eksportu do zera. Niezależnie od tego, który wariant uznamy za najbardziej prawdopodobny, nie ulega wątpliwości, że obecnie plan ten po prostu nie działa.

Jednym z największych odbiorców ropy z Iranu są Chiny. Oficjalne dane za październik mówią w tym kontekście o 62 tys. b/d, ale eksperci nie mają wątpliwości, że rzeczywiste wartości są znacznie wyższe. Należy uwzględnić bowiem także surowiec przeładowywany (m.in. na morzu) przez inne kraje azjatyckie, który trafia do Państwa Środka poprzez pośredników.

Irańczycy oraz powiązane z nimi podmioty dokładają wielu starań, aby ominąć sankcje. W katalogu wykorzystywanych przez nich narzędzi znajduje się m.in. wyłączanie transponderów, zmienianie nazw statków, preparowanie list przewozowych czy dokonywanie przeładunków ship-ship. Ten ostatni przypadek jest szczególnie interesujący, bo zdaniem „WSJ” proceder odbywa się obecnie na wodach u wybrzeży Iraku oraz Zjednoczonych Emiratór Arabskich. Smaczek polega na tym, że teoretycznie są to sojusznicy USA i dotychczas uznawano za zbyt ryzykowne dokonywanie takich operacji.

Joe Biden, który 20 stycznia obejmie urząd prezydenta USA, zapowiedział, że chciałby powrócić do umowy z Iranem - negocjowanej w czasach gdy był wiceprezydentem. Warunkiem jest jednak „ścisłe przestrzeganie” przez Teheran zapisów porozumienia.

Prezydent Rouhani oświadczył z kolei, że w związku z tym kraj przygotowuje się obecnie do szybkiego zwiększenia wydobycia. Miałoby to nastąpić najpóźniej w perspektywie trzech miesięcy. 

Reklama
Reklama

Komentarze