Reklama

Ropa

Czy wojna cenowa na pewno się skończyła? Świat wciąż jest zalewany tanią ropą [KOMENTARZ]

Fot. kremlin.ru
Fot. kremlin.ru

Mimo historycznego porozumienia OPEC+ świat dalej zalewany jest tanią ropą, walka o każdy centymetr rynku trwa w najlepsze, a światowe magazyny zapełniają się w rekordowym tempie. 

Początek kwietnia. Po miesięcznym sztormie który przeszedł przez rynek ropy wyczerpani potentaci z krajów OPEC+ mają znowu usiąść do rozmów. Tym razem nie na żywo, tak jak miesiąc wcześniej w Wiedniu, gdy delegacje Rosji i Arabii Saudyjskiej skoczyły sobie do gardeł.

Rosja miała się nie zgodzić na obniżenie swojej produkcji o 300 tys. baryłek dziennie, co rozwścieczyło przedstawicieli Królestwa, które odpowiedziało zapowiedzią maksymalnego zwiększenia produkcji, co doprowadziło do ogromnego spadku cen na rynkach i wojny cenowej.

Masowy eksport

Wideokonferencję OPEC zaplanowano na 6 kwietnia. Tymczasem jak gdyby nigdy nic, Arabia Saudyjska wysłała w trakcie ustalania terminu negocjacji 14 milionów baryłek ropy do USA na supertankerach państwowej firmy Bahri. Przez pierwsze 3 tygodnie marca Saudowie eksportowali ok. 7 milionów baryłek dziennie, a w ostatnim tygodniu liczba ta skoczyła do 9 milionów!

Wedle portalu TankerTrackers.com, który monitoruje satelitarnie ruch tankowców, dostawy ropy do USA wzrosły z 366 tys. bd w lutym do 829 540 w marcu. Saudowie podbili stawkę w pierwszych dwóch tygodniach kwietnia, w których średnio dziennie do USA przypływało prawie półtora miliona baryłek saudyjskiej ropy dziennie!

OPEC+ ostatecznie porozumiał się 12 kwietnia, gdy prezydent Trump zapowiedział, że Stany Zjednoczone wezmą na siebie cięcie produkcji w wysokości 300 tys. baryłek, których nie chciał wziąć Meksyk. Kartel obniżył podaż o 10 milionów bd, czyli o 10% w skali globalnej licząc, że znaczący producenci spoza grupy również zmniejszą produkcję. Przywódcy USA i Kanady, które są w czołówce producentów odpowiedzieli jedynie, że podaż będzie się zmniejszać naturalnie wraz ze słabnącym popytem. Ocenia się, że w wyniku epidemii koronawirusa światowy popyt na ropę naftową spadł o ok. 30%.

Niecałe dwa tygodnie po zawiązaniu porozumienia okazało się, że umowa OPEC+ nie zdołała uratować rynku. Ceny początkowo lekko wzrosły, ale już po kilku dniach wróciły do poziomów z środka wojny cenowej. Zdarzyło się jednak coś jeszcze bardziej spektakularnego. Cena baryłki WTI w USA spadła… poniżej zera. Na wieść o realnych transakcjach w niektórych stanach, gdzie sprzedawca musiał dopłacać kupującemu, żeby zabrał towar oraz o wyczerpaniu się przestrzeni magazynowej cena kontraktu na baryłkę WTI na maj spadła do -37 dolarów.

Pytanie za 40 mln baryłek

Płynące do USA tankowce zostały wysłane w innej sytuacji rynkowej. Cena saudyjskiej ropy wówczas musiała być atrakcyjna dla odbiorców za oceanem. Trudno spodziewać się, że przy cenie oscylującej wokół zera dolarów i w realiach braku przestrzeni do składowania surowca, USA wciąż chętnie przyjmą czarne złoto z Półwyspu Arabskiego.

Jeszcze tego samego dnia, w którym nastąpił rekordowy spadek do cen ujemnych baryłki WTI prezydent USA Donald Trump stwierdził, że rozważa wstrzymanie dostaw saudyjskiej ropy. Na tę chwilę do Stanów zmierza 40 milionów baryłek z Królestwa, głównie dla klientów z zachodniego wybrzeża, które odpowiada za ok. połowę importu ropy z tego państwa.

Amerykański sekretarz ds. energii Dan Bruyett powiedział we wtorek, że Trump rozważa wszystkie możliwości wsparcia krajowego sektora naftowego i gazowego, w tym zakaz importu ropy z Arabii Saudyjskiej.

Jak podał w środę Reuters, Rijad przygotowuje się na alternatywne scenariusze, w tym również na konieczność zawrócenia statków. 

Czy wojna cenowa naprawdę się skończyła?

Poza ładunkiem płynącym do USA, saudyjskie okręty nie przestają zaopatrywać Europę. Obecnie na Stary Kontynent płynie    baryłek, które trafią do Włoch, Turcji, Grecji, Francji i Polski, czyli tradycyjne rynki rosyjskie – podaje Reuters. Rzecz jasna, surowiec na razie będzie tylko zapełniał zbiorniki magazynowe. Do Polski trafi 560 tys. baryłek ropy marki Arab Super Light.

Rijad wysyłał w marcu 1,3 miliona baryłek dziennie do Egiptu w celu reeksportu do Europy – dowiedział się Bloomberg. W kwietniu zamierza dostarczyć łącznie do Europy 29 milionów baryłek.

Rosja z kolei koncentruje się na rynku azjatyckim. Jest w stanie dostarczać ekwiwalent 1,6 mln baryłek dziennie ropociągiem wschodnia Syberia - Ocean Spokojny. Rosyjskie postępy jednak trudniej namierzyć, gdyż większość transakcji odbywa się drogą lądową. 

Te wszystkie działania skłaniają do zadania pytania, czy wojna cenowa naprawdę się skończyła. Państwa OPEC+ może i ograniczą produkcje, ale nikt nie mówił o zakazie agresywnej walki o rynki i zalewania świata tanią ropą. 

"Pod okrągłymi oświadczeniami o współpracy, walka wciąż się toczy" – powiedziało kilka dnia temu Reutersowi źródło z branży.

Choć wciąż oba kraje mają wiele do stracenia, to wydaje się, że Arabia Saudyjska jest bardziej narażona na efekty wojny, ponieważ wpływy ze sprzedaży ropy stanowią połowę jej PKB.

Reklama
Reklama

Komentarze