Reklama

Analizy i komentarze

OPEC trwa niczym „socjal w polskim górnictwie”. A wraz z nią jej wpływy polityczne [ANALIZA]

Autor. OPEC photo gallery

Historia tej organizacji to opowieść zdecydowanie wykraczająca poza sektor energetyczny. Od ponad 60 lat jej członkowie aktywnie współtworzą rzeczywistość polityczną, posługując się naftowymi wpływami nie gorzej od cieszących się fatalną „sławą” Rosjan. Rola OPEC w procesach gospodarczych oraz geopolitycznych, to przedmiot gorących debat co najmniej od drugiej połowy ubiegłego wieku. I choć co jakiś czas można odnieść wrażenie, że organizacja ma charakter „schodzący”, to ona trwa dziarsko jak „socjal” w polskim górnictwie. A dziś, za sprawą Brazylii, znów wraca na czołówki. 

Reklama

Bądźmy szczerzy – moda na teorie spiskowe, snucie fantastycznych domysłów oraz tropienie wrażych intryg nie rozpoczęła się wraz z intensyfikacją działań na rzecz ochrony klimatu. Jedno ze swoich praźródeł (oczywiście w odniesieniu do sektora energetycznego) znajduje ona Bagdadzie lat 60. XX wieku. To wówczas, podczas konferencji odbywającej się w dniach 10-14 września powstał OPEC (formalnie początek organizacji datowany jest na styczeń 1961). Nazwa używana potocznie to oczywiście akronim, zaś jej pełna forma brzmi: The Organization of the Petroleum Exporting Countries, tj. Organizacja Krajów Eksporterów Ropy Naftowej. Jej członkami – założycielami byli głównie przedstawiciele Bliskiego Wschodu: Arabia Saudyjska, Irak, Iran, Kuwejt oraz południowoamerykański „rodzynek” – Wenezuela. Obecność w tym gronie ojczyzny Simóna Bolívara może być dla części z Państwa pewnym zaskoczeniem, ale spieszę wyjaśnić – według danych udostępnianych cyklicznie m.in. przez koncern BP wynika jednoznacznie, że rezerwy ropy, którymi dysponuje Wenezuela wynoszą ok. 300 miliardów baryłek, czyli bardzo dużo. Dla porównania Arabia Saudyjska, uważana za naftowego potentata, dysponuje zasobami w wysokości ok. 266,2 mld baryłek. Do OPEC szybko przyłączyły się inne państwa, czyniąc go jednym z najważniejszych aktorów na globalnej scenie energetycznej. Jeszcze w roku 1961 dołączył Katar, rok później Libia oraz Indonezja. W 1967 członkiem kartelu został emirat Abu Zabi (później członkostwo „przejęły” ZEA), a dwa lata później Algieria. W latach siedemdziesiątych przyłączyły się Nigeria, Ekwador oraz Gabon, ale „pierwsze” członkostwo tego kraju trwało do 1995. Kolejne przyjęcia nowych członków to już lata dwutysięczne - Angola (2007), ponownie Gabon (2016), Gwinea Równikowa (2017) oraz Republika Konga (2018). Przez pierwszych pięć lat siedzibą OPEC była Genewa, zaś od roku 1965 do dziś – Wiedeń.

Reklama

Struktura OPEC w uproszczeniu przedstawia się następująco-organem naczelnym jest Konferencja OPEC zrzeszająca przedstawicieli na poziomie ministerialnym. Zwyczajowo są to członkowie rządów odpowiedzialni za ropę naftową i/lub energię. Organami wykonawczymi są Rada Gubernatorów oraz Sekretariat, który odpowiada za realizację uchwał i decyzji. W jego ramach prowadzone są także analizy dotyczące m.in. takich obszarów jak rynki naftowe, energetyka czy środowisko. W teoril to właśnie na tych opiniach powinny opierać się decyzje OPEC, ale jak wiemy praktyka bywa różna, a optyka polityczna często zwycięża nad analityczną. Na czele OPEC stoi sekretarz generalny. Obecnie, od lipca 2022, tę funkcję pełni Haitham Al Ghais, to Kuwejtczyk kształcony na zachodzie - co ciekawe, ukończył on University of San Francisco, czyli prywatną uczelnię… jezuicką. I to taką, która szczyci się swoimi chrześcijańskimi wartościami.

Stosunkowo szybko (jak na tak ociężały sektor) OPEC zyskał istotny wpływ nie tylko na strukturę wydobycia czy ceny ropy naftowej, ale także całą światową gospodarkę. Organizację nie bez powodu zaczęto nazywać kartelem, ponieważ przejawiała ona wszystkie jego najważniejsze cechy – w ujęciu stownikowym rzecz jasna, niekoniecznie nawiązującym do karteli narkotykowych, choć i takie glpsy pojawiały się w dramatycznych latach 70. Na czas tworzenia OPEC nałożyły się m.in. procesy dekolonizacyjne, co znalazło swoje formalne odzwierciedlenie osiem lat po jego powołaniu – przyjęto wówczas słynną Declaratory Statement of Petroleum Policy in Member Countries”, której celem było podkreślenie, że zarząd nad polityką surowcową jest „niezbywalnym prawem wszystkich krajów”. 

Reklama

Jako już się rzekło, OPEC szybko uzyskał wymierny wpływ nie tylko na poziomy produkcji ropy, ale w ten sposób także na inne sektory przemysłu i przede wszystkim ceny paliw na stacjach. Oznaczało to możliwość wywierania wielopłaszczyznowego nacisku - od kwestii makroekonomicznych, poprzez społeczne. Wraz ze wzrostem znaczenia OPEC nasilały się głosy krytyczne i alarmujące – kartel oskarżano m.in. o manipulowanie wskaźnikami rynkowymi, zaniedbania środowiskowe (delikatnie mówiąc) oraz nieuprawnione wpływanie na procesy polityczne czy nawet wmieszanie się w wojnę. I tu dotykamy jednego z najważniejszych aspektów naszych rozważań - historia OPEC to nie tylko opowieść o energetyce i gospodarce, ale także o latach politycznego zaangażowania w służbie wartościom, które określilibyśmy dzisiaj, jako dość odległe od demokratycznych. 

Decyzje podejmowane przez OPEC miały (a częściowo nadal mają) niepomierny wpływ na otaczającą nas rzeczywistość. Trzeba jednak pamiętać, że jak na organizację liczącą sobie ponad 60 lat miała ona lepsze i gorsze momenty. Nie zawsze była tak samo skuteczna m.in. ze względu na poważne różnice między członkami (religijne, polityczne, społeczne, geograficzne, itd.). Wielokrotnie oszukiwali się oni także wzajemnie, jeśli chodzi o prawdziwość danych dotyczących wydobycia czy eksportu. Zdarzało się również, że kraje członkowskie toczył ze sobą wojny - np. Iran z Irakiem w latach 1980-1988. Podobnie było podczas pierwszej wojny w Zatoce Perskiej, kiedy to Irakijczycy napadli na Kuwejt (1990-1991). W ramach ciekawostki warto dodać, że żołnierze Husajna zanieczyścili zatokę ropą, podpalono również ponad sześćset szybów naftowych, co (jak podaje BBC) doprowadziło do powstania nad Kuwejtem „chmury” widocznej z kosmosu oraz katastrofy ekologicznej. Z drugiej strony jednak, historia uczy nas, że kiedy członkowie OPEC potrafili współdziałać, to ich wpływ bywał duży, a czasami nawet potężny. Jeden z najbardziej kontrowersyjnych momentów w historii OPEC (a właściwie – OAPEC, bo mowa tu o krajach arabskich) to kryzys naftowy w latach 70. XX w. Warto poświęcić mu kilka chwil, ponieważ zobrazuje nam to, że traktowane z przymrużeniem oka OPEC potrafiło być naprawdę groźne dla zachodniego porządku ekonomicznego.

Zwróćmy uwagę, że to nie Rosjanie wykoncypowali pierwsi, iż znakomitym środkiem nacisku politycznego jest żonglowanie dostawami surowców – oni tylko twórczo skopiowali i rozwinęli ten nieuczciwy proceder. Nie narodził się on także w związku z kryzysem naftowym roku 1973, ale już w drugiej połowie lat 50. ub. w. podczas kryzysu sueskiego. Sabotaż Syryjczyków i postawa państw regionu doprowadziły wówczas do przerwania dostaw ropy na Zachód. Była to dotkliwa odpowiedź na poczynania Izraela, Wielkiej Brytanii oraz Francji skierowane przeciwko Egiptowi. Drugi taki przypadek miał miejsce w roku 1967, kiedy to kilkumiesięczne i niezbyt skuteczne embargo było związane z tzw. wojną sześciodniową pomiędzy Izraelem i Egiptem. Trzeci, najbardziej nas interesujący i najważniejszy to wspomniany już kryzys naftowy, stanowiący niejako formę kontynuacji trwających w regionie niepokojów. 

W październiku 1973 roku, w żydowskie święto Jom Kipur, Egipt i Syria natarły na Izrael. Nie jest to miejsce i czas na opowieści o przebiegu tej wojny, ale kluczowa w kontekście omawianego kryzysu była postawa Amerykanów i Saudów. Ci pierwsi opowiedzieli się jednoznacznie za Izraelem (choć Nixon obiecywał Saudyjczykom poszukiwanie „honorowego” dla wszystkich rozwiązania, a później ich oszukał, co tylko spotęgowało napięcie). Ci drudzy mieli w ręku narzędzie, w którego wykorzystanie nie wierzono w USA, ba, wręcz obśmiewano ostrzeżenia. Na efekty nie trzeba było długo czekać - arabscy producenci ogłosili sankcje wymierzone w USA oraz kraje wspierające Izrael (najpierw Kanada, Japonia, Holandia i Wielka Brytania, a później także Portugalia, Rodezja i RPA). Taki ruch w połączeniu z obniżaniem wydobycia doprowadził do wzrostu notowań ropy naftowej o ok. 300% oraz jej niedoborów w wielu zachodnich krajach. Historycy uważają, że wpędziło to światową gospodarkę w największe zawirowania od czasów Wielkiego Kryzysu – ze wszystkimi tego konsekwencjami społecznymi, kulturalnymi czy politycznymi. Choć dla Zachodu był to trudny, momentami dramatyczny czas, to są także takie kraje, które długofalowo się obroniły – np. dla Francji był on momentem przełomowym w pozytywnym sensie. Zdecydowano wówczas o realizacji tzw. planu Messmera, zakładającego m.in. zdecydowane postawienie na energetykę jądrową. Francuzi korzystają z tego do dziś.

Podsumowując ten wątek naszych rozważań można powiedzieć, że to właśnie podczas pierwszego kryzysu lat 70. Zachód i świat po raz pierwszy (na taką skalę i tak dotkliwie) przekonały się jak potężną bronią mogą być surowce energetyczne. Dziś OPEC jest organizacją, która koncentruje się na utrzymywaniu notowań surowca na poziomie akceptowalnym dla jego członków. W czasie gdy wielu obserwatorów (nie po raz pierwszy w historii) myślało, że kartel powoli odchodzi do lamusa, z pomocą przyszły mu (oczywiście metaforycznie) spadające notowania ropy. Prace w formacie OPEC+ (obejmującym dziesięć krajów niezrzeszonych formalnie w kartelu, z których najważniejszym jest Rosja) rozpoczęły się w roku 2016 i doprowadziły wówczas do zawarcia pierwszego porozumienia o redukcji wydobycia, w celu stabilizacji notowań. Od tamtego czasu, na różnych poziomach, jest ono kontynuowane do dziś. Oczywiście nadal nie ma wiarygodnych mechanizmów kontroli, ani kar, w związku z czym są tacy sygnatariusze, którzy swój udział ograniczają do podpisów. Niemniej, na przestrzeni lat widać, że decyzje OPEC+ o zmniejszeniu lub zwiększeniu kwot redukcji mają zauważalny wpływ na rynek naftowy i nie można ich lekceważyć. Zwłaszcza, że wkrótce do OPEC+ dołączy Brazylia, która (jeśli wierzyć jej przedstawicielom) nie zamierza wprawdzie ograniczać wydobycia, ale z pewnością przyczyni się do wzrostu potencjału (również wizerunkowego) organizacji.

Reklama

Komentarze

    Reklama