Analizy i komentarze
„Misja pokojowa” Orbana zawiodła. Budapeszt znów w obliczu kryzysu paliwowego
Po tym, jak Kijów rozszerzył sankcje na Łukoil, ograniczając teraz tranzyt rosyjskiej ropy przez swoje terytorium, na Węgrzech zaczął narastać niepokój. Viktor Orban prowadząc swoją „misję pokojową” na początku lipca, naraził się nie tylko Ukrainie, ale także Unii Europejskiej, którą teraz musi prosić o pomoc. Czas nagli, ponieważ bez natychmiastowych działań, Węgrów znów czeka kryzys paliwowy.
Południowa nitka rurociągu naftowego „Przyjaźń” była ostatnim dużym szlakiem, którym rosyjska ropa docierała do Europy. Od czerwca jednak sytuacja zaczęła się zmieniać, kiedy Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy rozszerzyła sankcje na rosyjski Łukoil, który korzystał z tej infrastruktury, ograniczając tym samym tranzyt surowca do Europy Środkowej. Kijów takim działaniem stara się uderzyć w Kreml i ograniczyć wpływy ze sprzedaży paliw, zmniejszając napływ pieniędzy finansujących m.in. wojnę na Ukrainie, ale także chce pokazać zagranicznym partnerom, jakie mogą być konsekwencje jednania się z Władimirem Putinem.
Czytaj też
Ograniczenia tranzytu uderzają w budżet Moskwy, lecz jeszcze bardziej dotkliwie wpływają na węgierski MOL, który w 70% jest zależny od dostaw ropy naftowej z Rosji, podczas gdy Łukoil dostarczał połowę tej ilości. W ubiegły czwartek przepływ ropy przez rurociąg został całkowicie zatrzymany, ograniczając dostawy nie tylko do Węgier, ale również na Słowację i należącego do MOL krajowego Slovnaftu. W efekcie oba kraje, które łącznie kontraktują 4 mln ton ropy naftowej rocznie od Łukoilu, zmagają się z poważnym niedoborem surowca niezbędnego do produkcji paliwa.
Dla Węgier sytuacja ta może mieć poważne konsekwencje, szczególnie w okresie letnim, gdy wysokie temperatury dodatkowo obciążają system energetyczny. W przypadku braku szybkiego rozwiązania problemu, mogą liczyć się z gwałtownym wzrostem cen energii oraz ryzykiem jej niedoborów w nadchodzących tygodniach.
Oszukane Węgry?
Reakcja Węgier była natychmiastowa. Jak poinformował w poniedziałek minister spraw zagranicznych, Peter Szijjarto, Budapeszt i Bratysława zwróciły się do Kijowa z prośbą o przeprowadzenie konsultacji za pośrednictwem Komisji Europejskiej w związku z zawieszeniem tranzytu rosyjskiej ropy przez Ukrainę. Podczas posiedzenia unijnych ministrów spraw zagranicznych, Szijjarto zaznaczył, że poprzedniego dnia odbył rozmowę z ukraińskim ministrem spraw zagranicznych, Dmytrem Kułebą, który miał zapewnić, że Ukraina umożliwia transfer ropy, lecz w rzeczywistości słowa ministra miały mijać się z prawdą. Według niego, blokada dostaw rosyjskiej ropy narusza umowę stowarzyszeniową pomiędzy Kijowem a Brukselą.
„Decyzja Ukrainy stanowi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Węgier i Słowacji. Jest to nieakceptowalny krok ze strony kraju, który aspiruje do członkostwa w UE, i poważnie zagraża stabilności dostaw ropy do dwóch państw członkowskich Unii” - stwierdził minister spraw zagranicznych Węgier.
Czytaj też
Jednocześnie Szijjarto wyznaczył trzy dni na rozpoczęcie konsultacji z odpowiednimi strukturami i zapowiedział, że w przeciwnym razie Węgry podejmą kroki prawne, kierując sprawę do sądu. Ponadto na antenie telewizji ATV dodał również, że Budapeszt zamierza blokować wypłatę 6,5 miliarda euro rekompensaty za transfer broni z Europejskiego Instrumentu na rzecz Pokoju, dopóki Ukraina nie rozwiąże problemu tranzytu ropy.
Komisja Europejska zadeklarowała gotowość wsparcia Słowacji i Węgier w rozwiązaniu kwestii sankcji nałożonych przez Ukrainę. Rzecznik Komisji, Olof Gill, poinformował, że urzędnicy na bieżąco monitorują sytuację i utrzymują bliski kontakt z Budapesztem i Bratysławą. Jak zaznaczył, KE jest gotowa współpracować ze wszystkimi państwami w celu znalezienia rozwiązania.
Gill odniósł się także do ultimatum postawionego przez węgierskiego ministra spraw zagranicznych. Podkreślił, że w takiej sytuacji tylko Komisja Europejska, a nie pojedyncze państwa członkowskie, może podejmować dalsze działania prawne.
Kluczowe są zapasy
Zapasy ropy naftowej są kluczowym elementem zapewniającym bezpieczeństwo energetyczne państw. Zgodnie z regulacjami Unii Europejskiej, każde państwo członkowskie zobowiązane jest do utrzymywania zapasów, które odpowiadają 90 dniom średniego dziennego przywozu netto lub 61 dniom średniego dziennego zużycia krajowego, w zależności od tego, która z tych wartości jest wyższa.
Czytaj też
Przez nadchodzące dni, a może nawet i tygodnie, Węgry będą zmuszone skorzystać ze swoich strategicznych rezerw nie tylko ropy, ale także gazu. Mimo że lokalne raporty wskazują, iż zapasy te są wystarczające na ok. 3 miesiące, to nadal pozostaje istnieje ryzyko, że sięgnięcie po nie może prowadzić do przerw w dostawach energii elektrycznej oraz niedoborów paliwa. Na chwilę obecną Szijjarto nie przedstawił szczegółowych informacji dotyczących tymczasowych środków, które zostały wdrożone, ani nie zaprezentował propozycji długoterminowych rozwiązań. Warto podkreślić, że tranzyt ropy naftowej rurociągiem „Przyjaźń” z innych rosyjskich firm, takich jak państwowy Rosnieft i prywatny Tatnieft, pozostaje niezakłócony, w związku z tym Budapeszt może rozważyć zwiększenie dostaw od tych przedsiębiorstw jako jedno z możliwych działań. Dodatkowo, istnieje możliwość zwiększenia dostaw ropy poprzez alternatywne szlaki, takie jak biegnący przez Chorwację rurociąg Adria Pipeline, jednakże takie rozwiązanie może napotykać ograniczenia związane z przepustowością bałkańskiej infrastruktury.
Jutro mija termin węgierskiego ultimatum. Przejęcie w lipcu prezydencji w Radzie UE przez Budapeszt było nieuniknione i przewidywalnie problematyczne. Teraz przed unijnymi dygnitarzami stoi teraz kolejne wyzwanie dyplomatyczne, jak najłagodniej rozwiązać ten konflikt.