Zgodnie z informacjami Reutersa, turbiny gazowe produkowane przez niemiecki koncern miały by zostać użyte przy budowie dwóch elektrowni na Półwyspie Krymskim. Siemens zaprzecza temu i podkreśla, że co prawda dostarcza do Rosji tego typu urządzenia, ale są one przeznaczone na potrzeby elektrowni "Taman", która znajduje się w południowej części kraju. Źródła Reutersa podkreślają jednak, że konstrukcja siłowni na Krymie wskazuje na to, że będą one mogły funkcjonować tylko przy użyciu produktów koncernu z Niemiec. Nie ma jednak żadnych dowodów na to, że Siemens wie i akceptuje użycie turbin gazowych na terytorium Krymu.
Możliwe jednak, że turbiny wkrótce znajdą się na półwyspie. Zgodnie z tym co przekazał informator Reutersa, może mieć to miejsce za około dwa miesiące. Jeżeli tak się stanie będzie to test tego jakie działania zachodnich przedsiębiorstw zostaną uznane za dopuszczalne. Unijne sankcje zawierają klauzulę, zgodnie z którą zakazane są wszelkie działania mające na celu pominięcie zakazu transferu technologii. Na ten moment brak jest jednak orzecznictwa dotyczącego tego, czy koncern poniesie konsekwencje, w sytuacji, w której turbina zostanie dostarczona przez stronę trzecią.
"Siemens AG oraz jego wszystkie jednostki zależne i spółki joint venture w Rosji nie dostarczają żadnego sprzętu, który będzie używany w zakładach położonych na Krymie" - przekazał Reutersowi przedstawiciel firmy w Monachium. Komisja Europejska nie skomentowała tej sprawy powołując się na to, że za nadzór nad wywiązywaniem się z sankcji odpowiadają państwa Członkowskie. Komentarza odmówiło również Ministerstwo Gospodarki Niemiec i rosyjski Minister Energetyki Aleksander Nowak.
Zobacz także: Iran: przeprowadzono egzekucję skazanego za zdradę fizyka jądrowego
Zobacz także: USA ponownie krytykują Nord Stream 2