Reklama

Gazowy priorytet

Absolutnie centralnym celem dla rosyjskich operacji informacyjnych wobec ukraińskiego systemu energetycznego zawsze był sektor gazowy. Wystarczająco przekonującym dowodem tego były dwie wojny gazowe z przełomu lat 2005/06 i 2008/09, gdy Gazprom włączał „piąty bieg” swojej machiny propagandowej. Obecnie, w związku z aktywnymi działaniami dywersyfikacyjnymi i reformami Kijowa, lista obszarów w sektorze gazowym podlegających atakom informacyjnym jest coraz dłuższa.

Umownym numerem jeden pozostaje kwestia tranzytu rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy do krajów UE. Mijającej zimy Kreml miał ewidentną chrapkę na rozpętanie kolejnej wojny gazowej. Jeszcze jesienią służba prasowa Gazpromu regularnie straszyła Europę niewydolnością tranzytową Ukrainy. Taki kryzys wpisywałby się idealnie w wysiłki Rosji dotyczące budowy nowych gazociągów omijających Ukrainę: drugiej nitki Nord Stream oraz Turkish Stream. Wagę takich operacji zwiększał rezonans publiczny wokół gazociągu OPAL. Kijów miał zostać zaprezentowany jako niepoważny partner, który nie liczy się z interesami odbiorców w Europie. Paradoks sytuacji polega na tym, że ilości gazu przesyłane tej zimy z Rosji przez Ukrainę do UE były największe od kilku lat, a Ukrtransgaz wypełnił zobowiązania tranzytowe nawet pomimo notorycznego łamania przez Gazprom ustaleń rosyjsko-ukraińskich w zakresie wysokości ciśnienia w magistralach.

Zobacz także: Wojna informacyjna o gazociąg OPAL – analiza niemieckiej i rosyjskiej prasy [RAPORT]

Trzeba także przyznać, że Naftogaz był tym razem dobrze przygotowany wizerunkowo. Nie tylko codziennie aktualizował na specjalnej platformie dane na temat zapasów w przechowalniach gazu, ilości odebranego i przesłanego surowca, ale także co kilka dni dodatkowo informował środki masowego przekazu o obecnym stanie. Przy czym czyniono to zazwyczaj w urozmaicony i niestandardowy sposób – np. uciekając się do żartów, co przyciągało uwagę mediów.

Pomimo tego, zarówno na Ukrainie jak i na Zachodzie zanotowano kilka przypadków wzrostu napięcia w przestrzeni informacyjnej wokół kwestii tranzytu gazu przez terytorium Ukrainy. Wydaje się, że przyczyny tego tkwią głównie w dwóch elementach. Po pierwsze, na tle wzrastającej dynamiki przepływu informacji środowiska dziennikarskie są w coraz mniejszym stopniu gotowe do weryfikacji informacji – w pogoni za sensacją i popularnością powielają zachęcające dla czytelnika (często sensacyjne) komunikaty. Po drugie, polityka informacyjna Kremla w tym zakresie jest tylko dopełnieniem do szerszego kontekstu. Ukraińscy eksperci zwracają uwagę, że w krajach będących obiektami ataków informacyjnych Rosji, Moskwa najpierw zapewnia sobie przychylność lokalnych i wpływowych elit (także w przestrzeni informacyjnej). Wydaje się, że na Zachodzie nie docenia się metod i rezultatów korumpowania środowisk politycznych i biznesowych przez Rosję, co potem skutkuje falą przychylnych dla Gazpromu komentarzy, nawet jeśli są one absurdalne i mijają się z prawdą.

W najbliższych miesiącach i pewnie latach celem Kremla będzie nacisk na wyolbrzymianie problemów ukraińskiej GTS, zwłaszcza na tle zapowiedzi ukraińskich władz dotyczących zaproszenia zachodnich koncernów do wspólnego zarządzania magistralami gazowymi Ukrainy. Moskwie zależeć będzie na wzmożeniu elementu „niepewności i chaosu” wokół ukraińskiej infrastruktury tak, by skutecznie odstraszać ewentualne zaangażowanie się we właśnie tworzonego operatora GTS. Do tego będą wykorzystane oczekiwane w czerwcu zakończenie sporu arbitrażowego między Gazpromem i Naftogazem (niezależnie od rezultatów) oraz podkreślanie braku perspektyw na stabilne funkcjonowanie ukraińskich magistrali po 31 grudnia 2019 roku, czyli po zakończeniu działania obecnego rosyjsko-ukraińskiego kontraktu tranzytowego.

Ukraina zostanie bez gazu w 2019 roku – Riabcew, „Ria Novosti-Ukraina”, 10.12.2016

Kolejnym gazowym kierunkiem wysiłków informacyjnych Moskwy jest umowny blok „dywersyfikacyjny”. W skrócie oznaczają one deprecjonowanie wszelkich osiągnięć Ukrainy (skądinąd, imponujących) w zakresie uniezależnienia się od rosyjskiego gazu. „Ukraińskie magazyny gazu bliskie wyczerpania”, „Ukraina zamarznie”, „Gazprom gotowy do sprzedaży gazu Ukrainie” – tego typu tytuły z podobnymi formułkami mijającej zimy rozbrzmiewały wielokrotnie nie tylko w rosyjskich, ale także ukraińskich mediach. Mimo tego, że do obalenia jakichkolwiek obaw o przetrwanie zimy wystarczyło dokonać elementarnych rozrachunków, dziennikarze i politycy ukraińscy (świadomie lub nie) eksploatowali ten temat według klucza zaproponowanego przez kremlowską propagandę. 

Nowak: Ukraina nie poradzi sobie bez rosyjskiego gazu, „Vesti.ru”, 2.04.2016
 

Ukraińskie władze, zwłaszcza kierownictwo Naftogazu, dosyć skutecznie neutralizowały następstwa tych zabiegów Rosji. Wystarczyło rzetelnie, regularnie i w urozmaicony sposób informować opinię publiczną. Oprócz suchych komunikatów, kierownictwo kompanii było bardzo częstym gościem na wszelkich talk-show i programach informacyjnych, udostępniano gotowe materiały informacyjne i infografiki. Wreszcie, uwagę mediów przyciągano poprzez stosowanie ironii i żartów. Poniżej przykład – post Naftogazu wyśmiewający histerię mediów rosyjskich o wielokrotnie „zamarzającej Ukrainie”.

W tym kontekście przed Ukrainą stoją jednak nowe wyzwania. Chodzi np. o projekt interkonektora Polska-Ukraina, który już stał się obiektem szczególnej uwagi rosyjskich mas-mediów, ale było to dopiero preludium. Póki co, nad Dnieprem specjalnie nie zauważono tej kampanii, ale o tym, że do tego dojdzie nie może być najmniejszych wątpliwości. Można sobie wyobrazić, że Kreml będzie inspirował dyskusje na Ukrainie mające na celu pokazać rzekomą bezsensowność przedsięwzięcia ze względu na sprzeczne interesy obu krajów w zakresie budowy hubów gazowych. Innym „argumentem” Rosjan będzie także rzekomy brak podstaw prawnych do ustanowienia rozwiniętych relacji gazowych między Polską i Ukrainą z uwagi na obowiązujące kontrakty tranzytowe. A wszystko to będzie rozbrzmiewało na tle powrotu do „normalnych i naturalnych stosunków gazowych z Rosją”, które przecież „nie wymagają dodatkowych inwestycji i specjalnych wysiłków”- wystarczy wyrazić taką wolę.

Zapewne centralnym punktem rosyjskiej walki z „dywersyfikacją Ukrainy” będzie nacisk na kwestię cen. W związku z urynkowieniem cen dla odbiorców gazu na Ukrainie i wywołanym tym niezadowoleniem społecznym, Gazprom oraz siły prorosyjskie mają szanse przeciwstawić „drogie dostawy gazu z UE” z „tanim gazem z Rosji”. I od wielu miesięcy trwa, także nad Dnieprem, kampania informacyjna mająca na celu wykazanie ścisłego związku między wzrostem cen, a rezygnacją z dostaw surowca z Rosji. Na tle zubożenia społecznego kwestia ta jest dla Kijowa jednym z najbardziej newralgicznych punktów spośród wszystkich podejmowanych w rosyjskich operacjach informacyjnych. Dodatkowo Moskwa może liczyć na aktywność niemal wszystkich sił politycznych na Ukrainie, bo kwestia ta jest z oczywistych względów eksploatowana w interesach partii politycznych.

Nie ma wątpliwości, ze będą próby wykorzystania innego populistycznego elementu, czyli wysokich pensji kierownictwa Naftogazu. Ich wynagrodzenie rzeczywiście wzrosło w porównaniu do oficjalnych stawek poprzedników, co ma szansę oburzyć opinię publiczną. Jednak rosyjska propaganda będzie milczała na temat poprawy stanu finansowego kompanii m.in. na skutek wprowadzenia przez obecną ekipę nowych reguł sprawozdawczości i zamówień publicznych, przy których pensje szefostwa wyglądają jak „kieszonkowe”.    

Rosyjskie operacje informacyjne w pozostałych obszarach energetyki

Z uwagi na postępującą dywersyfikację dostaw paliwa do elektrowni jądrowych (w 2017 roku odsetek rosyjskiego surowca zmniejszy się do ok. 50% z 95% przed dwoma laty) także ten kierunek będzie poddany szczególnej obróbce specjalistów od propagandy z Rosji. Każda najmniejsza awaria czy przerwanie pracy reaktora będzie wykorzystywana do podgrzewania nastrojów i przekonania o „błędnym kursie” władz w Kijowie. Dotyczy to także planowych prac remontowych, ale przeciętny Petrenko nie jest obeznany z grafikiem prac obiektów Enerhoatomu, co czyni ten temat podatnym na spekulacje. Tak samo jak kwestia budowy przechowalni zużytego paliwa planowanej w strefie czarnobylskiej. Nie ma wątpliwości, że czekają nas manipulacje na gruncie ekologicznym.

Z sektorem jądrowym związana jest jeszcze sprawa wykorzystania potencjału przemysłowego i naukowego, zwłaszcza w takich ośrodkach jak Charków. Rosyjskie oraz prorosyjskie media podejmują już temat rzekomego unicestwiania możliwości jednostek przemysłowych i naukowych na skutek redukcji współpracy z Rosją. Monitoring mediów lokalnych w Charkowie pozwala na stwierdzenie, że podobne komunikaty padają na podatny grunt. Tymczasem współpraca z Holtec w ramach budowy przechowalni zużytego paliwa oraz zainteresowanie ze strony koncernu Westinghouse powodują, że ośrodki te po wielu latach stagnacji mają szanse na restrukturyzację i dostosowanie do nowych rynkowych warunków. Ponadto na poważnie rozważana jest prywatyzacja m.in. zakładów Turboatom, które od dekady borykają się z kłopotami i sukcesywnie degradowały. Wejście inwestora otworzy przed nimi nowe perspektywy. Nie ma jednak wątpliwości, że temat ten będzie nadal eksploatowany przez rosyjskie i prorosyjskie media. „Wzrost bezrobocia”, „dzika prywatyzacja” i „oddanie własności zachodnim koncernom” – taki zestaw haseł będzie regularnie figurował w rosyjskiej i ukraińskiej przestrzeni medialnej.    

Nabierającym znaczenia dla rosyjskich wysiłków informacyjnych wobec ukraińskiej energetyki tematem będzie kwestia zależności Ukrainy od dostaw z okupowanej części Donbasu węgla grup antracytowych. Według wersji Moskwy, także w tym przypadku rzekomo Kijów ma nie mieć wyboru i jest skazany na wykorzystywanie tego surowca. Tymczasem warto zwrócić uwagę, że Kreml mimo posiadania tego mocnego czynnika wpływu na Kijów, do czasu blokady tzw. DRL i ŁRL pozwalał na dostawy antracytu do ukraińskich elektrowni. Świadczy to o braku alternatywnych rynków zbytu, ale przede wszystkim o chęci podtrzymania stanu zależności Ukrainy. Gdyby Moskwa całkowicie wstrzymała te dostawy i zabroniła tego robić swym marionetkom na Donbasie, Kijów nie miałby wyboru i podjął natychmiastowe działania w zakresie dywersyfikacji, co w perspektywie dwóch lat mogłoby pozbawić Rosję jeszcze jednego czynnika wpływu na Ukrainę.

Dlatego na tle zapowiedzi Kijowa co do realizacji szeregu projektów redukujących zależność od antracytu należy oczekiwać zdecydowanych ataków informacyjnych na te wysiłki. Niebawem w przestrzenie informacyjnej będzie można się „dowiedzieć”, że węgiel sprowadzany z RPA, USA czy też Australii” nie nadaje się do ukraińskich elektrowni, jest droższy i gorszej jakości od donbaskiego. Moskwa będzie w zakresie tematu antracytu sojusznikiem ukraińskich oligarchów, którzy w swych staraniach do zachowania status quo będą mogli liczyć na wsparcie medialne Kremla. Na tym tle będzie też rozbrzmiewał być może kluczowy sygnał polegający na rzekomej konieczności reintegracji okupowanych rejonów Donbasu i nadaniu im specjalnych praw autonomicznych.

Wnioski

Większość atakowanych informacyjnie przez Moskwę tematów energetycznych jest oderwana od rzeczywistości i absurdalna, a te będące bliższe do prawdy, są mocno wyolbrzymiane. Nie oznacza to jednak braku jakichkolwiek perspektyw dla skuteczności podobnych zabiegów. Kreml wykorzystuje słabości współczesnej przestrzeni medialnej, zwłaszcza priorytet szybkości przepływu informacji nad rzetelnością. Innym ważnym elementem dającym szanse na sukces rosyjskim wysiłkom informacyjnym jest wykorzystywanie wpływowych środowisk politycznych, biznesowych i medialnych w krajach będących obiektem operacji. Wpływy te pozostają znaczące nad Dnieprem. Dla Kijowa największe zagrożenie będzie płynąć z eksploatowania populistycznych zagadnień, które padają na podatny grunt.  

Aktywność informacyjna Rosjan wobec ukraińskiej energetyki już dawno powinna być przyczynkiem do wyciągnięcia wniosków przez kraje UE, zwłaszcza Polskę. Na tle prowadzonych operacji informacyjnych Moskwy ocena każdego zagadnienia energetycznego wymaga dodatkowych wysiłków weryfikacyjnych. Ważnymi i nabierającymi coraz większego znaczenia będą także rosyjskie próby formowania przychylnych sobie elit w krajach UE, co w następstwie zwiększy możliwości informacyjne Kremla.

Zobacz także: Rosja reaguje na gazowe zbliżenie Polski i Ukrainy. „Uruchomiono fabryki dezinformacji” [ANALIZA]

Reklama

Komentarze

    Reklama