Premier Ukrainy poinformował, że choć w podziemnych magazynach zgromadzono dotychczas 14,5 mld m3 gazu, to wciąż jest to ilość niewystarczająca. Według niego (oraz szefa Gazpromu i wielu innych specjalistów) dla zabezpieczenia tranzytu do Europy oraz dostaw dla odbiorców krajowych, potrzeba jeszcze 2 – 4,5 mld m3 ,,błękitnego paliwa”. Problem polega jednak na tym, że Kijów nie dysponuje odpowiednimi środkami. W minionym tygodniu Wołodymyr Demczyszyn, minister energetyki i przemysłu węglowego, poinformował, że podczas spotkania z wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej nie udało się wypracować porozumienia ws. systemu finansowania zakupów gazu, ponieważ nieobecni byli przedstawiciele instytucji bankowych. Napełnianie magazynów przed sezonem grzewczym utrudnia dodatkowo przedłużający się impas w trójstronnych rozmowach z Rosją, którego efektem jest wstrzymanie dostaw gazu dla Ukrainy – kolejną turę negocjacji zapowiedziano na 11 września.
Dyrektor generalny Narodowego Funduszu Bezpieczeństwa Energetycznego, Konstantin Simonow, uważa, że ukraińskie władze celowo nadają sprawie nazbyt dramatyczny charakter: ,,14,5 miliarda metrów sześciennych to jednak solidne aktywa. Jeśli Ukraina w zimie wróci do regularnych zakupów rosyjskiego gazu, to nie powinna jej grozić katastrofa. Myślę, że dramatyzm narracji wynika z tego, że Kijów chce po prostu sięgnąć po europejskie fundusze. Minister Demczyszyn przecież otwarcie skarżył się na opieszałość Europy w tej materii”.
Jego zdaniem chodzi również o wytworzenie przekonania, że ukraińskie władze nie ponoszą odpowiedzialności za skuteczne przygotowania do sezonu grzewczego: ,,Nadmuchiwanie historii pt. >rezerwy są niewystarczające< jest celowym działaniem. Okazuje się bowiem, że winę za wszystko ponosi, albo Rosja, która nie chce sprzedać tańszego gazu, albo Europa, która nie chce bezwarunkowo dać pieniędzy. Odnajduję tutaj element szantażu – jeśli nie dojdzie do porozumienia, to w czasie mroźnej zimy będziemy musieli korzystać z surowca przeznaczonego na tranzyt.” Rosyjski ekspert konstatuje: ,,To dobrze znany argument, stale wykorzystywany przez Ukrainę”.
Dla uczciwości i równowagi należy dodać, że niezwykle trudna sytuacja ukraińskiego sektora finansów publicznych, oddziałująca na przygotowania branży energetycznej do sezonu zimowego, jest przynajmniej w niemałym stopniu ,,zasługą” Federacji Rosyjskiej, która najpierw dokonała nielegalnej aneksji Krymu, a następnie wywołała regularną wojnę w Donbasie. Nie wchodząc w szczegóły związane z kosztem działań militarnych etc., warto zwrócić uwagę, że np. z powodu utraty kontroli nad kluczowymi kopalniami Ukraina została zmuszona do zwiększenia importu węgla – tylko w lipcu wydano na ten cel ponad 110 milionów dolarów. Takich wydatków, związanych np. z koniecznością importu energii elektrycznej, nierównowagą w strukturze organizacyjnej górnictwa, modernizacją lub odbudową infrastruktury itd., jest znacznie więcej. Należy również pamiętać o obstrukcyjnej strategii negocjacyjnej Rosji, która nie godzi się, aby porozumienie gazowe obejmowało dłuższy okres, niż jeden kwartał – zostawiając sobie tym samym otwartą drogę do dalszego destabilizowania sytuacji energetyczno – ekonomicznej Kijowa.
W rozwiązanie problemu włączyły się instytucje międzynarodowe, takie jak Bank Światowy, MFW, EBOiR, czy Komisja Europejska. Warto mieć jednak na uwadze, że Ukrtransgaz posiada ograniczone możliwości przesyłowe, w związku z czym jeśli consensus zostanie osiągnięty zbyt późno, to w istocie jego efekty będą znikome.
Zobacz także: Rosja odcina Ukrainę od podmorskich złóż ropy i gazu
Zobacz także: Rośnie zaangażowanie USA w ukraiński sektor energetyczny. Zasługa Saakaszwilego?
rober cik
na szczescie jest rosja, mozna ja oskarzyc o wszystko