Wywiad:
Zdaniem Miedwiediewa amerykańska rewolucja łupkowa to raczej krótkotrwały boom. Uważa on, że w Stanach Zjednoczonych widać już spowolnienie produkcji i liczby odwiertów gazu niekonwencjonalnego. Podkreśla również, że wiele firm zostało zmuszonych trudną sytuacją do sprzedaży swoich aktywów we wspomnianym sektorze. Całe zjawisko stara się przyporządkowywać rzeczywistości lokalnej nie globalnej. Różnicuje je twierdząc, że w Europie powtórzenie amerykańskiej dynamiki jest niemożliwe. Dodaje w tym kontekście, że to właśnie z tego powodu Polskę opuściły kluczowe firmy zaangażowane w poszukiwanie złóż łupkowych.
W kolejnym fragmencie rozmowy Miedwiediew koncentruje się na starym kontynencie. Uważa, że w przełamaniu kryzysu ekonomicznego i wzroście konkurencyjności UE kluczowy jest gaz, na który będzie wzrastało zapotrzebowanie. Przy czym ze względów ekologicznych oczywiście konwencjonalny. Wiceprezes Gazpromu przypuszcza także atak na odnawialne źródła energii i ich dotowanie a także marginalizuje wielkość azerskiego eksportu błękitnego paliwa zestawiając go z eksportem własnej firmy.
Czytaj także: Litewska dezinformacja Gazpromu
Przechodząc do kwestii technicznych Miedwiediew podkreśla, że popyt na gaz w Europie powinien wzrastać a wraz z nim udział Gazpromu na rynku. W chwili obecnej natomiast jego pozycja jest ustabilizowana umowami sięgającymi 2030 - 35 roku. Zresztą nowe oferty będą obejmowały renegocjację cen.
W wywiadzie nie brakuje także kwestii związanych z rosyjskim, azjatyckim pivotem energetycznym i wchodzeniem w rynek LNG. O ile w drugim przypadku padają standardowe przykłady takie jak budowa terminalu nad Bałtykiem, czy rozwijanie projektu gazoportu we Władywostoku, o tyle niezwykle interesująco Miedwiediew wypowiada się na temat kontraktu chińskiego. Podkreśla bowiem, że głównym problemem jest system dotowania i regulowania cen przez Pekin, co przekłada się na długość i stopień skomplikowania prowadzonych negocjacji.
Oprócz tego w rozmowie prowadzonej przez Russia Today porusza się także kwestie wojen gazowych z Ukrainą w kontekście negatywnego pijaru dotykającego rosyjską firmę oraz otwarcia Arktyki. Jednak są one mniej interesujące i prowadzone na poziomie dużej ogólności.
Komentarz:
Regionalizacja rewolucji łupkowej to oczywiście celowy zabieg narracyjny, szczególnie w kontekście potencjalnego zawarcia umowy o wolnym handlu pomiędzy UE i USA. Nieprzypadkowo Miedwiediew sprowadza długotrwały trend gospodarczy do poziomu chwilowego boomu. Jest to przekaz skierowany w stronę amerykańskich środowisk nieprzychylnych eksportowi łupków i podnoszących kwestię nadrzędności ich wykorzystania na rynku krajowym. Z tego samego powodu różnicuje on całe zjawisko podkreślając, że w Europie nie będzie miało dynamiki charakterystycznej dla Stanów Zjednoczonych.
Z poziomu narracyjnego uderzenia w umowę o wolnym handlu wiceprezes Gazpromu płynnie przechodzi do zagadnień ekologicznych. Obie kwestie spinają dwie klamry. Pierwszą jest Francja- niechęta zarówno samemu ekonomicznemu porozumieniu transatlantyckiemu jak i gazowi niekonwencjonalnemu. Drugą- Polska, którą próbuje się wpisać w "zagrożenie ekologiczne" i "mniejszą dynamikę rewolucji łupkowej w Europie". Warto zwrócić uwagę na to, że Warszawę wymienia się w wywiadzie w obrębie dość wąskiego katalogu stolic budzących zainteresowanie Gazpromu- Waszyngtonu, Paryża, Berlina, Baku i Pekinu.
Zobacz również: Rosjanie mogą zrezygnować z South Streamu
Kraj nad Wisłą to punkt, od którego propaganda Miedwiediewa staje się coraz bardziej toporna, dość łatwo wyczytać z niej listę niebezpieczeństw mogących zagrozić istnieniu rosyjskiego potentata gazowego. Mamy więc do czynienia z krytyką odnawialnych źródeł energii, pod postacią których czai się niepokój o jeden z najważniejszych rynków Gazpromu- Niemcy. Następnie w dość prześmiewczy sposób określa się potencjał dywersyfikacyjny Azerów- słowem nie wspominając o ich ewentualnym sojuszu z Rosnieftem. Bardzo rzuca się w oczy zresztą brak jakichkolwiek odniesień do wewnętrznej konkurencji czołowych rosyjskich koncernów.
Ostatni punkt wywiadu jaki Russia Today przeprowadziła z Miedwiediewem wprawił mnie niemal w zdumienie. Wiceprezes Gazpromu wprost mówi bowiem o trudnościach dotyczących eksportu gazu do Chin. A przecież azjatycki pivot to jedno z najważniejszych narzędzi nacisku rosyjskiego na Komisję Europejską. Być może to jakaś forma ukłonu w stronę Brukseli, która jest krytykowana podczas całej rozmowie w bardzo umiarkowany sposób.
Piotr A. Maciążek