Reklama


Aleksander Grad były minister skarbu, a obecnie szef spółki mającej budować polską elektrownię atomową rozpoczął swoją medialną ofensywę. Stwierdził m.in. że uruchomienie siłowni w 2024 roku jest realne. Wypowiedź ta sprawiła sporo zamieszania ponieważ jeszcze miesiąc temu podczas Wrocław Global Forum o wstrzymaniu w czasie decyzji dotyczącej budowy polskiego atomu poinformował Jan Krzysztof Bielecki. Wtórował mu Donald Tusk zapowiadając, że "miejsce energetyki jądrowej w miksie energetycznym kraju znajdzie się, ale w odleglejszej przyszłości niż planowano".

Tą pozorną rozbieżność zdań szybko podchwycili liczni komentatorzy tłumacząc ją rządowym bałaganem, który w pełni objawił się podczas afery związanej z Gazociągiem Jamał- Europa 2. W końcu to w wyniku braku koordynacji polityki energetycznej Polski rozproszonej pomiędzy ministerstwa skarbu, gospodarki, środowiska a także z powodu problemów z przepływem informacji między poszczególnymi resortami i spółkami skarbu państwa stanowisko stracił Mikołaj Budzanowski. I choć jest to rozsądna argumentacja to jednak uważam, że nadzwyczajna aktywność Aleksandra Grada wynika z innych przyczyn.

Czytaj także: Polska zamraża atom. Razem z bałtyckimi partnerami powróci do projektu elektrowni na Litwie?

Już przy finansowaniu o wiele tańszej od ewentualnej siłowni jądrowej inwestycji jaką jest rozbudowa elektrowni w Opolu pojawiły się problemy. Państwowe spółki twierdziły przecież, że całe przedsięwzięcie jest dla nich nieopłacalne. Tego stanu rzeczy nie zmienią korekty w ich statutach prowadzące do wzmocnienia kontroli rządu i zniwelowania oporu akcjonariuszy. Potrzebne są bowiem kompleksowe rozwiązania oparte na pomocy finansowej ze strony państwa. W przypadku polskiego atomu wzorem takich działań mogłyby być regulacje brytyjskie. Przypomnijmy zatem, że 27 czerwca minister skarbu Wielkiej Brytanii ogłosił, że rząd tego kraju udzieli gwarancji na pożyczkę w wysokości 15 miliardów USD na budowę elektrowni jądrowych a także jest skłonny płacić stałą cenę za produkowaną w nich energię. Czy Polskę stać na takie rozwiązania? To wątpliwe nie tylko z powodu kondycji fiskalnej naszego państwa, ale i obciążeń wynikających ze wsparcia rewolucji łupkowej określanej mianem priorytetu.

Zobacz również: Rząd może jeszcze wyjść z twarzą z decyzji o zamrożeniu polskiego atomu

Z tej perspektywy "kluczowe decyzje", które według Grada powinny zapaść jesienią będą moim zdaniem ograniczały się do doprowadzenia do końca prac lokalizacyjnych związanych z polską siłownią jądrową. Pozwoli to domknąć pierwszy etap tego projektu, uzasadnić poniesione nakłady a następnie zawiesić na dowolny czas całą inwestycję. Cały proces potrwa jeszcze dość długo i pozwoli Aleksandrowi Gradowi kupić niezbędny czas, który zostanie wykorzystany przez niego na odnalezienie się w nowej rzeczywistości. W tym kontekście nominacja jego zaufanego człowieka Zdzisława Gawlika na sekretarza stanu w ministerstwie skarbu (odszedł z PGE EJ 1) wydaje się nieprzypadkowa... 

Piotr A. Maciążek

 
Reklama

Komentarze

    Reklama