Reklama

Wiceminister Energii w rozmowie z Energetyka24.com podkreśla, że odnawialne źródła energii (OZE) nie spełniają definicji bezpieczeństwa energetycznego tj. nieprzerwanych, stałych dostaw dla przemysłu. W związku z ich rozwojem, a także przebudową miksu energetycznego, konieczne jest wypracowanie efektywnego systemu rezerw dla gospodarki. Jedną z możliwości jest wprowadzenie rynku mocy na wzór brytyjski – a więc państwowych dopłat dla operatorów za utrzymywanie w rezerwie bloków konwencjonalnych. Według Andrzeja Piotrowskiego nie jest to jednak panaceum na wszystkie bolączki polskiej energetyki.

„Rynek mocy nie jest antidotum na wszystkie problemy sektora elektroenergetycznego. One pojawiły się wraz z nowymi elementami polityki dotyczącej OZE, która zmieniła istotę dostarczania energii wykorzystując energię ze źródeł odnawialnych. Niestety nie są one dyspozycyjne w całym okresie czasu kiedy energia jest potrzebna. W związku z tym próbuje się wymyślić jakiś mechanizm, który zapewnił by istnienie rezerw mocy w tych okresach, w których energia z OZE nie jest dostępna."

Andrzej Piotrowski

Wiceminister Energii podkreśla problematyczność sytuacji w jakiej znajduje się obecnie Polska. Obecnie ponad połowa elektrowni węglowych w kraju jest przestarzała i czeka je wymiana. Byłaby ona naturalna gdyby chodziło jedynie o uzyskanie nowych, dyspozycyjnych mocy. Niestety zgodnie z planowaną reformą ETC konieczna będzie redukcja emisji CO2 o 40% do 2030 r. względem roku 1991. Wymusza to na Polsce transformację miksu w kierunku niskoemisyjności (OZE, atom, gaz). Na ten cel UE wyasygnuje środki dla najbiedniejszych gospodarek unijnych w postaci tzw. funduszu modernizacyjnego.

„Niestety dotowanie energii odnawialnej spowodowało, że w tym czasie, w którym ona pojawia się na giełdach energii - obniża cenę sprzedawanej energii ze źródeł tradycyjnych czy konwencjonalnych. W związku z tym ich opłacalność maleje i część z nich stoi przed faktem wypadnięcia z rynku, a na pewno kłopot jest z nakładami na modernizację taką aby zapewnić jednocześnie i niskoemisyjne technologie i dyspozycyjność”.

Andrzej Piotrowski

W rozmowie z Energetyka24.com Andrzej Piotrowski odniósł się nie tylko do kwestii rynku mocy i przeobrażeń krajowego miksu energetycznego. Wiceminister Energii podkreślił również, że zjawiska te nie wpłyną na ryzyko wystąpienia tzw. blackoutu. Ryzyko wystąpienia takiej szerokiej awarii systemu elektroenergetycznego zdaniem ekspertów jest największe podczas letniego i zimowego szczytu mocy (upały i ostre mrozy). W ostatnim czasie pojawiły się także spekulacje (Gazeta Wyborcza), że zagrożenie może –ze względu na kalendarz remontów- wystąpić we wrześniu. Andrzej Piotrowski kategorycznie twierdzi jednak, że Polska jest bezpieczna.

„Nie jesteśmy w Polsce w żaden sposób zagrożeni brakiem energii ponieważ jesteśmy włączeni w system energetyczny Unii Europejskiej. W związku z tym w razie kłopotów możemy czerpać energię z Litwy, możemy czerpać energię z Niemiec, ale także z południa Europy. To są oczywiście rozwiązania uzupełniające i rozwiązania, które oczywiście mają swoje wady. Ponieważ w tym czasie, w którym bilans energetyczny Polski nie wymaga energii z tych państw te kanały pozwalają przesłać do kraju energię z obszarów z poza systemu Unii Europejskiej. Energia ta jest tania ponieważ została wytworzona w skutek mechanizmów pozarynkowych w związku z czym jest ona elementem polityki, niekoniecznie gospodarczej”.

Andrzej Piotrowski

Wiceminister Energii w rozmowie z Energetyka24.com odniósł się także do sprawy elektrowni atomowej. Projekt przeżywa trudne chwile. Mimo zapowiedzi ze strony spółki PGE EJ1 w grudniu ubiegłego roku nie ruszyło tzw. postępowanie zintegrowane (wybór technologii, partnera inwestycji etc.).

„Myśląc o energii jądrowej zdajemy sobie sprawę z tego, że jednym z istotnych elementów kosztowych są opóźnienia. Tak naprawdę proces budowy elektrowni jądrowej jest procesem krótszym niż 10 lat jeżeli jest dobrze przygotowany, jeżeli dostawcy nie napotykają problemów ze strony administracji i odwrotnie sami nie mają trudności organizacyjnych. Jeżeli zostanie podjęta ostateczna decyzja dotycząca budowy elektrowni proces ten będziemy mieli na tyle przemyślany, że przebiegnie on bez opóźnień. Spowoduje to dwie rzeczy. Po pierwsze będziemy w stanie sprostać wymogom inwestycyjnym a po drugie uda nam się uzyskać korzystną cenę realizacji co jest kluczowe dla ekonomicznej opłacalności całego przedsięwzięcia”.

Andrzej Piotrowski

Wydaje się, że rząd także zaczął dystansować się od projektu elektrowni atomowej. Premier Ewa Kopacz i Minister Energii Krzysztof Tchórzewski na początku br. podkreślali, że najpierw należy rozwijać elektrownie węglowe, a później atom. Siłownia jądrowa nie została uwzględniona w prezentacji tzw. Planu Morawieckiego. Minister Skarbu Państwa Dawid Jackiewicz zaproponował natomiast referendum w sprawie jej budowy. Także Andrzej Piotrowski w rozmowie z Energetyka24.com mówiąc o siłowni jądrowej poruszył kwestię węgla – a właściwie rozwoju technologii czystego węgla.

„Drugie podejście, które jest w Polsce popularne polega na utowarowieniu absorbcji dwutlenku węgla. Oczywiście jest to myślenie o technologiach, które nie są jeszcze efektywne rynkowo, mówimy tu jednak o perspektywie wieloletniej. Oczekuje, że uda nam się dopracować metodę, na którą do tej pory świat za bardzo nie zwracał uwagi. ale teraz zaczyna się to zmieniać. Jest to naturalna absorbcja dwutlenku węgla, ale odbywająca się pod kontrolą tak żebyśmy wiedzieli ile, kiedy i ten proces optymalizowali również pod kątem tego, że ten dwutlenek węgla jest przechowywany w tkance roślinnej tak więc pod koniec mamy drewno. To drewno powinno być potem wymieniane na młodsze rośliny, które są w szczycie cyklu. W związku z tym musimy wymyśleć co z tym drewnem robimy i myślę, że jest to kolejny element będący szansą dla polskiego przemysłu. Mamy tradycję przemysłu meblarskiego, mamy domy z bali. Czy pójdzie w tym kierunku nie wiem, ale tu również powinniśmy uruchomić myślenie ponieważ to pozwala na przechowywanie dwutlenku węgla właśnie w takiej użyteczniej postaci.”

Andrzej Piotrowski

Wiceminister Energii w rozmowie z Energetyka24.com odniósł się także do problemu napływania do Polski energii z obwodu kaliningradzkiego. Taka sama sytuacja może mieć niebawem miejsce w kontekście budowy elektrowni atomowej w Ostrowcu na Białorusi. Rząd Litwy wezwał władze w Warszawie do współpracy w zakresie blokowania energii napływającej do obu krajów (m.in. poprzez LitPolLink) z obszarów, które nie są w UE. Andrzej Piotrowski zapewnia, że Polska dostrzega problem.

„Energia, która płynie do Polski z Litwy jest energią,która pochodzi nie tylko z Unii Europejskiej. I jest to faktycznie problem ekonomiczny, natomiast nie potrafimy do końca zapanować nad tym technicznie. Z jednej strony ta energia pojawiając się przez całą dobę pojawia się również w tych momentach, w którym spada zapotrzebowanie w polskim systemie energetycznym. Tak więc konieczność utrzymania tzw. „wirującej rezerwy” powoduje ograniczenia w przyjęciu tej energii przez Polskę. Natomiast w pozostałym okresie jesteśmy w tej samej grupie państw europejskich więc technicznie tej możliwości nie mamy. To jest bardziej kwestia wywiązania się przez Litwę ze zobowiązań ograniczenia przepływu przez sieć energii z krajów z poza Unii Europejskiej”.

Andrzej Piotrowski

Wiceminister Energii podkreśla, że głównym problemem z napływaniem do Polski rosyjskiej energii jest brak mocy wytwórczych na Litwie przy jednoczesnym uruchomieniu polsko-litewskiego mostu energetycznego (LiTPolLink).

"Myśmy tą kwestię podnosili wielokrotnie wcześniej, nawet za rządów, które przygotowywały tą inwestycję, kiedy to połączenie zostało wybudowane z funduszy europejskich. Wówczas to było w bardzo prosty sposób postawione: jeżeli w Wisagini na Litwie powstanie elektrownia atomowa to połączenie zostanie zostawione, jeżeli nie powstanie to połączenie pozostaje w zawieszeniu, ponieważ Litwa wówczas nie dysponowała własnymi zasobami energii, które mogły by służyć kompensacji z Polską. Elektrownia nie powstała, łącze powstało, trochę się tutaj polityka przemysłowa poprzedników rozjechała”.

Andrzej Piotrowski

Reklama
Reklama

Komentarze