Reklama

Portal o energetyce

Polska jednak zrealizuje z Litwą projekt budowy elektrowni atomowej?

  • Ilustracja: Thales Group

Polski rząd prawdopodobnie zrezygnował z możliwości importu energii z obwodu kaliningradzkiego. Teoretycznie ruch ten powinien poprawić sytuację projektu budowy własnej elektrowni atomowej. Wiele wskazuje jednak na to, że nie ma na to pieniędzy. Czy wyjściem z tej sytuacji będzie powrót do idei realizacji siłowni jądrowej w Wisagini (Litwa) wspólnie z krajami bałtyckimi?



Analiza ostatnich doniesień związanych ze zmniejszeniem mocy a być może nawet zawieszeniem budowy bałtyckiej elektrowni atomowej w obwodzie kaliningradzkim skłania nas do wniosku, że Polska nie zgodziła się na import rosyjskiej energii. Teoretycznie więc powinno to poprawić sytuację projektu naszej własnej siłowni jądrowej. Jednak jak już wspominałem swego czasu trudno wyobrazić sobie sfinansowanie tej inwestycji i równocześnie przedsięwzięć związanych z wydobycie gazu niekonwencjonalnego. Tym bardziej, że po pierwsze łupki nadal pozostają głównym priorytetem energetycznym gabinetu Donalda Tuska a po drugie napotykającym one na liczne problemy, które wymuszają większe zaangażowanie polityczne i gospodarcze.

Zobacz także: Polski rząd nie zgodził się na import energii z obwodu kaliningradzkiego?

Wszystkie te czynniki powodują, że niezwykle interesującą koncepcją byłby powrót Polski do projektu budowy elektrowni atomowej w Wisagini. PGE wycofała się z niego w grudniu 2011 roku. Od tego momentu jego realizacja stanęła pod znakiem zapytania. Jeszcze w tym miesiącu ma zapaść decyzja, czy litewska siłownia powstanie. Najważniejszym czynnikiem, który na nią wpłynie jest udział partnerów regionalnych we wspomnianej inwestycji. Prawda jest jednak taka, że kluczowe w tej kwestii jest stanowisko Polski. Ostatnio zaakcentowała to zresztą znana litewska  gazeta ekonomiczna „Verslo Żinios” pisząc, że PGE nie wyklucza powrotu do projektu. Z pewnością takim planom sprzyjałyby zamiary ministerstwa skarbu państwa RP, które chce wprowadzić zmiany w statucie tej spółki wzmacniające swoją kontrolę nad nią (a więc ograniczając wpływ akcjonariuszy na jej zaangażowanie w poszczególne inwestycje).

Przeczytaj również: Tusk wybiera łupki? Elektrownia atomowa w odwrocie?

Niemniej ciekawie w kontekście powyższych rozważań wygląda wizyta prezydenta Komorowskiego na Łotwie. Ryga to kluczowy element układanki związanej z ewentualną budową elektrowni atomowej na Litwie, w dodatku głowa naszego państwa udała się do tego miasta w specyficznym okresie. Jego ramy jak już wspominałem to doniesienia o problemach rosyjskiego projektu w Kaliningradzie i horyzont czasowy związany z ewentualną realizacją siłowni jądrowej w Wisagini. Prawdopodobnie nieprzypadkowo kancelaria prezydenta podkreśliła energetyczny kontekst wizyty Komorowskiego na Łotwie, stwierdzając że współpraca regionalna w tym zakresie pozwoli na integrację krajów nadbałtyckich z Polską.

Co ciekawe zniknęła także litewska przeszkoda na drodze ku temu. Zdymisjonowano przecież minister gospodarki Litwy Birute Vesaite, która w kwietniu br. publicznie zasugerowała wstrzymanie się z decyzją dotyczącą realizacji Wisagini. Wzrosło natomiast znaczenie ministra energetyki, Polaka, Jarosława Niewierowicza, który stanął na czele specjalnej komisji, której zadaniem było oszacowanie kosztów budowy elektrowni atomowej. Mimo kłopotów projektu zawsze wypowiadał się na jego temat z nutką nadziei w głosie...

Piotr A. Maciążek

 
Reklama

Komentarze

    Reklama