Elektroenergetyka
Polska elektroenergetyka potrzebuje sprawnego szefa MSZ [ANALIZA]
Chińskie przysłowie: „Obyś żył w ciekawych czasach” idealnie pasuje do tego, co dzieje się aktualnie w polskim sektorze energetycznym - a zwłaszcza w najważniejszym jego obszarze z punktu widzenia gospodarki, czyli elektroenergetyce. 9 stycznia br. osiągnęliśmy kolejny rekord zapotrzebowania na moc (26 231 MW), co było efektem wyjątkowo zimnego dnia i większego zapotrzebowania na zasilanie mieszkań oraz budynków. Informacją istotną jest jednak to, że zbliżamy się w szybkim tempie do granicy mocy, którą mogą obecnie mogą zaoferować krajowe elektrownie, czyli 29 997,11 MW. W perspektywie najbliższych lat może to stanowić niezwykle poważny problem -z tego punktu widzenia szczególnie istotnym staje się prowadzenie mądrej polityki zagranicznej.
Dysponujemy wprawdzie pewną rezerwą, ale czy w obliczu rosnących potrzeb gospodarki okaże się ona wystarczająca za rok lub dwa? Warto przypomnieć, że niecałe dwa lata temu, w poniedziałek 10 sierpnia 2015, PSE, czyli operator systemu przesyłowego zarządził 20 stopień zasilania, nakładając na odbiorców przemysłowych ograniczenie w dostawach i poborze energii elektrycznej. Zjawisko ograniczania mocy praktycznie nie pojawiało się od lat 80 -tych XX wieku, więc ogłoszenie tak wysokiego stopnia zasilania było sporym zaskoczeniem, ale niekiedy są one koniecznością. Ustawa Prawo energetyczne (z dnia 10 kwietnia 1997r Dz.U. z 2012 r., poz. 1059 z późn. zm.) przewiduje, w przypadku powstania zagrożenia bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej, możliwe jest wprowadzanie przez Operatora Systemu Przesyłowego ograniczeń w dostarczaniu i poborze energii elektrycznej. Ale istotną informacją jest to, że ograniczenia te są wprowadzane po wyczerpaniu wszelkich możliwych działań mających na celu usunięcie zagrożenia i zapobieżenie jego negatywnym skutkom. Poziom planowanych ograniczeń w poborze energii elektrycznej ujęty został w tzw. planach ograniczeń, gdzie określono różne stopnie zasilania od 11 do 20, przy czym: 11 stopień zasilania określa, że odbiorca może pobierać moc do wysokości mocy określonej w zawartych umowach (powołanych w pkt. 3 powyżej), stopnie zasilania od 12 do 19 powinny zapewniać równomierne obniżanie mocy elektrycznej pobieranej przez odbiorcę; a 20 najwyższy stopień zasilania określa, że odbiorca może pobierać moc do wysokości ustalonego minimum, nie powodującego zagrożeń i zakłóceń.
Zastosowanie się do zarządzenia powoduje obniżenie poboru, ale jak pokazuje praktyka nie jest to wcale proste o czym świadczy ponad 1200 postępowań prowadzonych przez Urząd Regulacji Energetyki wobec przedsiębiorstw, które nie zastosowały się w sierpniu 2015 do ograniczeń zarządzonych przez OSP. Podstawą prawną prowadzonych przez Prezesa URE postępowań jest art. 56 ust. 1 pkt 3a Prawa energetycznego, który przewiduje możliwość nałożenia kar pieniężnych na tych, którzy nie stosują się do ograniczeń w dostarczaniu i poborze energii i dotyczy konkretnych ograniczeń, czyli tych, które zostały wprowadzone na podstawie art. 11, art. 11c ust. 3 lub art. 11d ust. 3 Prawa Energetycznego – a wysokość kary nie jest wcale mała bo może wynosić ona nawet 15 proc. przychodu z roku poprzedzającego rok wydania decyzji o nałożeniu kary – choć oczywiście jest to tylko „ewentualna” możliwość, z której Prezesa URE korzystał raczej nie będzie, zwłaszcza że obecnie urzędujący prezes jest znany z obrony rynku
i odbiorców.
Ograniczanie mocy ma jednak olbrzymi wpływ na gospodarkę, ponieważ dotyczy odbiorców, których moc umowna przekracza 300 kW – czyli oznacza utratę określonej ilości przychodów generowanych dla państwa.
Pytania pojawiające się w kontekście następnych lat i wystąpienia bardzo mroźnych lub gorących dni są więc istotne z punktu widzenia funkcjonowania całej gospodarki. Z analiz jakie przedstawiła spółka PSE w raporcie o nazwie „Prognoza pokrycia zapotrzebowania szczytowego na moc w latach 2016 – 2035”znajdziemy prognozy pokrycia zapotrzebowania szczytowego na moc w kontekście obowiązków wynikających z wdrażania konkluzji BAT (Best Available Technology). Standardy wymagane przez BAT są bardziej wymagające, niż obowiązujące od 1 stycznia 2016 roku, zwłaszcza że dotyczą większej, niż dotychczas palety zanieczyszczeń (SO2, NOx i pyłów), a zaczną one obowiązywać w okresie czterech lat od decyzji Komisji Europejskiej. Przewiduje się co najmniej trzy scenariusze dla polskiego sektora elektroenergetycznego:
- scenariusz modernizacyjny - w którym zakłada się realizację działań inwestycyjnych, zmierzających do dostosowania jednostek wytwórczych do zaostrzonych norm emisyjnych i wydłużenia okresu eksploatacji;
- scenariusz wycofań - przyjmujący rezygnację z modernizacji oraz zamknięcie jednostek wytwórczych w celu uniknięcia ponoszenia nakładów na dostosowanie JWCD do zaostrzonych norm emisyjnych;
PSE jako Operator Systemu Przesyłowego zdając sobie sprawę z możliwość wystąpienia niedoborów nadwyżki mocy, podejmuje działania, które mogą zapobiec problemom. Do takich środków należą:
- usługa interwencyjnej rezerwy zimnej (IRZ) – PSE udało się zakontraktować 830 MW;
- Demand Side Responce (DSR), czyli usługa redukcji zapotrzebowania na polecenie OSP, której potencjał udało się zagwarantować na poziomie 201 MW w okresie zimowym (październik - marzec) oraz 185 MW w okresie letnim (kwiecień - wrzesień).
Poza tym PSE dysponuje kilkoma bieżącymi środkami zaradczymi, jak uruchomienie rezerw mocy w jednostkach wytwórczych nie będących JWCD (których potencjał to 300 MW) oraz tzw. okresowa praca z przeciążeniem (około 100 MW) i operatorski import energii (ok. 300 do 500 MW).
Z przedstawionego raportu wynika, że biorąc pod uwagę pierwszy ze scenariuszy – modernizacyjny, środki te są wystarczające do roku 2022. Niedobór niezbędnej nadwyżki mocy zaczyna się w 2023 r. i kształtuje na poziomie 1000 MW. W 2035 wyniesie on aż do 13 000 MW (rysunek poniżej).
W scenariuszu wycofań ten obraz wygląda jeszcze mniej optymistycznie, a mianowicie niedobory wymaganej nadwyżki mocy dostępnej dla OSP występują już od roku 2020 na poziomie 2000 MW aby już w roku 2035 dojść do poziomu 20 000 MW (rysunek poniżej).
PSE zdaje sobie sprawę z ryzyka i w swoim raporcie sygnalizuje stworzenie odpowiednich zachęt inwestycyjnych, które pozwolą zagwarantować oddawanie do eksploatacji wszystkich realizowanych obecnie oraz zaplanowanych jednostek wytwórczych JWCD. Potrzeby są oszacowane na sumaryczną moc ok. 5,8 GW. Niezbędne jest także utrzymanie w eksploatacji możliwie największej części zdolności wytwórczych istniejących źródeł, a także ,co istotne, zrealizowanie planowanej elektrowni jądrowej, niezbędne do utrzymania rezerwy mocy w KSE na wymaganym poziomie (18%).
Nie da się ukryć, że bez akceptacji dla systemów wsparcia – czyli rynku mocy oraz uzyskania jak największej ilości derogacji w zakresie dostosowania do nowych wymagań środowiskowych będzie dość trudne, choć pewnie nie niemożliwe. Polska musi znaleźć odpowiednią ścieżkę dyplomatyczno – negocjacyjną z odpowiednimi przynętami, dającymi coś w zamian. Otworzenie się na większe możliwości dla DSR to krok w bardzo dobrą stronę, podobnie jak promowanie klastrów energetycznych i wykorzystanie potencjału energetyki rozproszonej. W scenariuszach przedstawionych przez PSE prognozy zostały wykonane przy założeniu, że zapotrzebowanie na energię elektryczną odbiorców krajowych jest pokrywane przez źródła krajowe (tzw. warunek wystarczalności generacji), przy zerowym imporcie oraz eksporcie energii elektrycznej. Obecnie takie możliwości są także rozwijane - jak, 600 MW ze Szwecją, 500 MW na kierunku z Litwą, 200 MW z Ukrainy oraz docelowo z Niemiec. Czy okaże się to wystarczające – będzie zależało od poziomu rozwoju gospodarczego kraju, a także wzrostu poziomu ekonomicznego obywateli, którzy mogą chcieć coraz bardziej korzystać z takich udogodnień, jak chociażby klimatyzacja latem, czy sauna zimą.
Zobacz także: Kurtyka: Chcemy wprowadzić polską energetykę na drogę modernizacji
Zobacz także: Państwowy Fundusz Rezerwy Demograficznej sięgnie po OFE. Repolonizacja energetyki?