Reklama

Aleksiej Griwacz, Zastępca Dyrektora Generalnego ds. Gazu  w rosyjskim Narodowym Funduszu Bezpieczeństwa Energetycznego, uważa, że głównym oponentem realizacji projektu Nord Stream 2 jest Polska. Jego zdaniem działania inicjowane przez Warszawę to jedynie „insynuacje”, a storpedowanie projektu nowego gazociągu jest w tym momencie praktycznie niemożliwe.

 

"Zazwyczaj w takich projektach infrastrukturalnych główna oś krytyki koncentruje się na kwestiach środowiskowych bądź na sprzeciwie społeczności lokalnej. W przypadku Nord Stream 2 nic takiego nie ma miejsca. Pierwszy gazociąg był realizowany nie tylko bez szkody dla środowiska, a wręcz wywarł na nie pozytywny wpływ. Dzięki Nord Stream realizowane są szeroko zakrojone badania Morza Bałtyckiego oraz trwa nieustanny monitoring stanu środowiska” - podkreślił Griwacz.

 

"Jeśli chodzi o inne aspekty,  to z uwagi na to, że projekt jest realizowany na podstawie umów międzynarodowych między rządem Rosji i Niemiec nie można mówić o tym, że łamie przepisy o ochronie konkurencji, które dotyczą przedsiębiorstw. Niemcy są bardzo ostrożni i na pewno nie zdecydowali by się na nic nie mając pewności co do zgodności tego z prawem” - argumentował Griwacz.

 

Odmiennego zdania jest Polska i inne kraje Europy Środkowej. W swojej krytyce podkreślają one, że struktura udziałów spółki tworzącej Nord Stream 2 jest niezgodna z zasadami Trzeciego Pakietu Energetycznego. Kontrolę nad gazociągiem sprawuje bowiem największy udziałowiec Gazprom, który odpowiada również za sprzedaż gazu. Ponadto w krytyce Nord Stream 2 podkreślane jest, że zwiększenie przepustowości gazociągu stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Unii Europejskiej. Co więcej poprzez uzależnienie się od rosyjskiego gazu projekt ten może godzić w zasadę jednolitego rynku energii w Unii Europejskiej.

Zobacz także: Nord Stream 2: Duda krytykuje Niemców za brak solidarności

 

Reklama

Komentarze

    Reklama