„Nasze aspiracje są większe, ponieważ różnica cen między Polską, a innymi krajami europejskimi jest istotna” - zauważył cytowany przez agencję Mariusz Zawisza, prezes PGNiG. Kilka tygodni wcześniej udzielił on wypowiedzi, w której ocenił, że trwające negocjacje są na bardzo zaawansowanym etapie.
Zgodnie z zapisami aneksu do kontraktu jamalskiego, w listopadzie ubiegłego roku - a więc dwa lata po poprzedniej obniżce - otworzyło się tzw. okno negocjacyjne. Z uwagi na dynamiczne procesy zachodzące zarówno na europejskich, jak i światowych rynkach, PGNiG poinformowało, że zamierza ubiegać się o zmianę warunków obowiązującej umowy. Miałyby one dotyczyć nie tyko kwestii najbardziej oczywistej - tj. ceny - ale również mechanizmów jej kształtowania oraz warunków dostaw. Niestety półroczne rozmowy nie przyniosły w pełni zadowalających efektów, więc władze polskiego giganta, po uzyskaniu „zdolności arbitrażowej” w maju 2015, podjęły decyzję o skierowaniu sprawy do trybunału w Sztokholmie - powtarzając manewr z lat 2011 - 2012, który został zwieńczony sukcesem. Równocześnie wysokiej rangi przedstawiciele PGNiG podkreślali, że nie wykluczają prowadzenia dwustronnych rozmów z Gazpromem i polubownego załatwienia sprawy - tak jak poprzednim razem.
Warto pamiętać, że rosyjski gigant jest już zaangażowany w kilka innych postępowań przed Trybunałem Arbitrażowym - procesuje się m.in. z duńskim Dong Naturgas, niemieckim E.ON - em, Turkmengazem oraz ukraińskim Naftogazem. W połowie sierpnia br. złożenie pozwu zapowiedziała również fińska spółka Gasum, która dąży do ograniczenia zakresu stosowania klauzuli „take - or - pay” oraz oczywiście obniżenia cen surowca.
Cztery miesiące temu, ówczesny minister skarbu państwa Włodzimierz Karpiński, powiedział, że istnieją przesłanki, aby oczekiwać, że do końca listopada br. cena rosyjskiego gazu sprowadzanego do Polski zostanie obniżona. Trudno prognozować, czy ten termin jest realny, ale nie ulega wątpliwości, że PGNiG posiada mocne karty, które mogą przynieść sukces. W wyniku spadających cen ropy - z którymi skorelowana jest wartość rosyjskiego gazu - oraz kłopotów natury geopolitycznej (jak choćby postępowanie antymonopolowe KE czy zachodnie sankcje) pozycja negocjacyjna Gazpromu jest najsłabsza od wielu lat.
Zobacz także: Rosjanie obniżają prognozy średnich cen gazu. Polska może liczyć na upust?
Zobacz także: PGNiG przygotowuje się na zimę. "Wypełniono 87% przestrzeni magazynowej"